Rozdział 33.

1.6K 68 61
                                    

- Powinniśmy się o sobie czegoś dowiedzieć- powiedział Max.
- Masz rację, może zagramy w dziesięć pytań? No wiesz ty zadajesz mi dziesięć pytań i ja tobie też. -zaproponowałam.
- Okej, tylko zróbmy tak, że osoba, która zadaje pytanie też na nie odpowie. - przytaknęłam, więc chłopak kontynuował- no to ja zacznę.
1. Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Zielony i czarny.- odpowiedziałam.
- Okej- chłopak uśmiechnął się. - moje to niebieski i srebrny.
- O fajnie, teraz ja, no to.
1. Twój ulubiony przedmiot w szkole?
- Eliksiry i OPCM. - odparł.
- ONMS i eliksiry. - powiedziałam.
- 2. Twój ulubiony nauczyciel?- zapytał
- Oczywiście, profesor Snape, a twój?
- Też - uśmiechnął się.
- Okej, no to znów ja.
2. Wolisz noc czy dzień?
- Dzień, jest sto razy lepszy.
- Ja kocham noc, mam wtedy najwięcej czasu do przemyśleń. - rzekłam.
- A śpisz ty w ogóle? - powiedział żartobliwie.
- Jak mi się chce to śpię- odpowiedziałam śmiejąc się.
- Ta, jeszcze pomyślę, że jesteś wampirem czy coś - odparł również się śmiejąc.
- Dobra już, teraz ty- zachichotałam.
- 3. Wschód, czy zachód?
- Hmm, zależy w jakiej sytuacji, ale chyba jednak zachód. Wyobrażasz to sobie? Na plaży, romantyczna kolacja, przy zachodzie. - zaczęłam fantazjować, lecz po chwili wróciłam na ziemię- no, to ten, zachód- zarumieniłam się.
- Ja wolę wschód, usiąść na tarasie i podziwiać jak wstaje dzień. Okej teraz twoja kolej.
- 3. Ulubiony zespół, piosenkarz, piosenkarka?
- Post Malone, to mugolski wykonawca, więc możesz nie znać. Uważam, że muzyka naszego świata jest słaba, a mugoli ciekawa i jest większy wybór.
- Znam go, w pełni się z Tobą zgadzam. Moim ulubionym zespołem jest OneRepublic, piosenkarzem- Bruno Mars, a piosenkarką Selena Gomez.
- No świetne piosenki mają.
4. Jaki jest twój ulubiony styl muzyki?
- Hm, pop, rap i hip-hop. A twój?
- Rock, rap no i pop. -odpowiedział.

Max:
- Okej. - powiedziała El.
4. Ulubiona książka?
- No tu dużego wyboru nie mam, bo nie czytam za bardzo, ale z tego co przeczytałem to "Gwiazd naszych wina" świetna książka. - odparłem.
- O, tak czytałam, zgadzam się, ja mam dużo ulubionych książek między innymi: trylogia z "Hobbit'a" i "Władcy pierścienia", potem "Tornado" - dobry kryminał i to chyba takie najlepsze książki. - rzekła z uśmiechem. Myślałem, że ta dziewczyna jest jakąś zwykłą pustą laską jak inne, a jednak jest bardzo inteligentna.
- Wow, oczytana jesteś, chętnie przeczytam te książki.
- Jeśli chcesz to mogę Ci je pożyczyć. Mam je wszystkie.
- O, jasne. Dobra lecimy dalej.
5. Jaką literaturę preferujesz?
- Najbadziej lubię przygodowe powieści, kryminały oraz fantastykę.
- Ja wolę opowiadania, obyczajowe książki i również fantastykę. - powiedziałem.
- O no to też mogę dać ci kilka książek.
5. Ulubiona rzecz?
- Zazwyczaj moje ulubione rzeczy odzwierciedlają moją pasję, więc miotła.
- Ohh, rozumiem, kochasz sprzątać? - odparła, po czym wybuchnęła śmiechem. Ma śliczny śmiech. Popatrzyłem na nią obrażonym wzrokiem i odwróciłem głowę w przeciwną stronę. - No już się nie dąsaj, żartowałam. Przecież wiem, że o Quidditcha chodziło.
- No dokładnie- uśmiechnąłem się. - A twoja ulubiona rzecz?
- Szkicownik.- serio? Szkicownik? - co masz taką minę?
- No wiesz spodziewałem się jakichś kosmetyków, lokówków, prostownic czy jak to się tam nazywa.
- Nie lokówków, tylko lokówek jak już.
- Jak zwał tak zwał -zaśmiałem się. - dlaczego szkocownik?
- Kocham rysować, malować, szkocować itd. Wtedy mogę wyrazić siebie, swoją wyobraźnię i w ogóle.
- Rozumiem.
6. Góry czy morze?
- Zdecydowanie morze. Nigdy, nie byłam nad morzem, ale chciałabym pojechać. Wieczorami chodzić po plaży, w dzień opalać się i kąpać w morzu- widać, że El się rozmarzyła. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się. Pewnie wyobraża sobie to wszystko. Po chwili jednak otworzyła oczy i gdy zauważyła, że jej się przypatruję zarumieniła się. - Przepraszam, trochę odleciałam, znowu- powiedziała zakłopotana.
- Nic nie szkodzi. Uroczo tak wyglądasz- na moje słowa zarumieniła się jeszcze bardziej.
- Dobrze, a ty co wolisz?
- Też morze. Nie lubię gór. Trzeba się wspinać, a to jest męczące.
- Hm, nie wiem nie byłam w górach.
- Nigdy? Ani razu?
- Niestety, to jest mój pierwszy rok w tym domu od dawna... No bo wiesz porwanie i tak dalej...
- Ah, no tak. Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. -odpowiedziała z uśmiechem.
6. Francja czy Włochy?
- Francja, gdy byłem tam z rodzicami, akurat wylądowaliśmy w nocy i przejeżdżaliśmy obok wieży Eiffla to wyglądała ona wspaniale. Cała oświetlona, po prostu piękna, a Włochy, takie sobie większość to jakieś uliczki. - zauważyłem, że El posmutniała. - Coś się stało?
- Nie tylko, zazdroszę Ci trochę, byłeś nad morzem, a górach, we Francji, we Włoszech i ciekawe gdzie jeszcze... A ja? Nigdzie...
- Nie przejmuj się, kiedyś pojedziemy razem nad to morze i w góry i do Francji i gdzie będziesz chciała. - rzekłem i przytuliłem ją.
- Dziękuję Max- powiedziała oddając uścisk.
- Nie ma za co mała. - odsunęła się ode mnie i powiedziała:
- Ej tylko nie mała- szturchając mnie w ramię zaśmiała się. - Wracając -znów- to ja wolę Włochy, odkąd pamiętam marzyłam, aby zwiedzić Włochy. I teraz nadażyła się okazja, bo mój przyjaciel właśnie z tamtąd pochodzi i zaprosił mnie w te wakacje na tydzień.
- O to świetnie. - uśmiechnąłem się.
7. Wolisz bransoletki czy naszyjniki?
- Zdecydowanie naszyjniki. Nie wiem dlaczego, po prostu jakoś tak uważam, że są lepsze. -zamyśliła się, lecz po chwili kontynuowała- ty chyba mi nie odpowiesz na to pytanie, prawda? -zaśmiała się.
- No chyba nie. - zawtórowałem jej. - Ale jakbym już musiał wybierać, które mi się bardziej to też wybrał bym naszyjnik, ponieważ bransoletki wydają mi się nie zbyt potrze... -przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę- krzyknęła Eliza.
- Elizabeth za piętnaście minut kolacja- powiedziała pani Narcyza uśmiechając się.
- Dobrze mamo. - odpowiedziała jej córka.
- Max, możesz zostać jeśli chcesz.
- Chętnie, zostanę, dziękuję pani Malfoy. - odparłem odwracając głowę w stronę Elizabeth, a ona tylko kiwnęła głową uśmiechając się.
Gdy mama El wyszła, dziewczyna wstała z łóżka i poszła w stronę garderoby.
- Poczekaj tu dobra? Pójdę się przebrać.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałem, a dziewczyna zniknęła za drzwiami szafy. Po kilku minutach wyszła przebrana w luźną, ciemno zieloną sukienkę.
- Ślicznie wyglądasz- rzekłem
- Dziękuję- uśmiechnęła się i zarumieniła. - za pięć minut kolacja, chodźmy już.
Przytaknąłem i otworzyłem jej drzwi. Poszedłem za nią w stronę jadalni. Przed drzwiami czekali na nas państwo Malfoy.
-Punktualnie 18:00- odrzekł pan Malfoy spoglądając na zegarek. Wrota- bo tak można by nazwać te ogromne drzwi- otworzyły się, więc wszyscy weszliśmy do środka. Ja odsunąłem krzesło Elizabeth, a pan Malfoy swojej żonie.
-Smacznego- powiedziałem na co wszyscy odpowiedzieli mi tym samym.
Po godzinie wspólnej rozmowy, na różne tematy, ja i Elizabeth podziękowaliśmy za posiłek i wyszliśmy z pomieszczenia. W drodze do pokoju El, dziewczyna odezwała się.
- Max? Mogę Ci zaufać?
- Jasne, że tak - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- To chodź za mną- odrzekła i zmieniła kierunek.
- Gdzie idziemy? -zapytałem.
- Zobaczysz, ale od razu mówię, że jeśli piśniesz komuś słówko to nie żyjesz, jasne? - jej ton mnie przeraża, uśmiechnąłem się na tą myśl, przecież to tak urocza istotka, a jednocześnie tak przerażająca.
- Jak słońce -powiedziałem.
Zauważyłem, że idziemy w stronę lasu.
- Wiedzą tylko moi rodzice, ja i zaraz ty. Znalazłam to miejsce przypadkiem. - rzekła, a po chwili ukazała nam się piękna łąka, kilka metrów dalej znajdowała się niewielka altanka.
- Fall! - krzyknęła dziewczyna i pobiegła w stronę jakiegoś stworzenia. Zwierzę skoczyło na Elizę i zaczęło ją lizać. Zaraz, czy to lis? - a gdzie masz dziubka i łatka? - zwierzę wydało z siebie jakiś odgłos. - jak to ranny!? Co się stało? Zresztą nieważne, prowadź. Max- zwróciła się do mnie- chodź szybko. - nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo dziewczyna już biegła za rudą kitą. Bez wysiłku ją dogoniłem.
- Elizabeth, l co chodzi? - zapytałem.
- Łatek, znaczy mój kot jest ranny.
- Ten lis Ci to powiedział? -popatrzyłem na nią jak na wariatkę.
- Tak- odpowiedziała i nagle się zatrzymała, a z jej gardła wydobył się krzyk. Szybko odwróciłem głowę, w tą samą stronę, a to co zobaczyłem sprawiło, że aż zaschło mi w gardle. Dziewczyna podbiegła do kota i uklęknął.
- Łatek! Fall co tu się stało? - skierowała głowę na lisa który usiadł obok niej. Znów wydobył z siebie jakiś dźwięk, tym razem dłuższy. Następnie usłyszałem głośny szloch. Elizabeth zalała się łzami, a jej szloch był na tyle głośny, że z lasu wyszły zwierzęta, aby sprawdzić co się dzieje.
- Elizabeth, o co chodzi?
- Łatek, mój kochany Łatek... On nie żyje... - powiedziała i znów zapłakała. Gdy do niej podszedłem w ramionach trzymała małego kotka który miał rozszarpaną szyję. Dzieczyna ciągle go przytulała i płakała. Kucnąłem przy niej i przytuliłem. Głaskałem ją po włosach, lecz ona nadal płakała. Wysłałem patronusa do pana Malfoy'a
- Powiedz mi, że to tylko zły sen, że mój kotek żyje... Proszę... - dziewczyna miała zamknięte oczy, a jej łzy kapały na rozszarpane miejsce, z którego jeszcze lała się krew.
- Wracajmy do domu. -wstała z kotkiem na rękach. - Chodź Fall. -mówiła załamanym głosem. Gdy wychodziliśmy z tego lasu w naszą stronę biegli rodzice Elizabeth. Dziewczyna natychmiast wpadła w objęcia ojca.
- Już cichutko, wszystko będzie dobrze.
- Nie, dlaczego tak jest? Niewinne stworzenia są tak traktowane, przez życie... - zapłakała znów. Sierść kotka była już mokra od jej łez, która zaczęła mienić się srebrnym blaskiem. Rana zasklepiła się.
- Elizabeth, spójrz. -powiedziałem.
Dziewczyna odsunęła się od ojca i spojrzała na kota.
- Jak to możliwe?- zapytała nie dowierzając. Nagle usłyszeliśmy ciche miauczenie, które z każdą chwilą stawało się głośniejsze.
- Nie wiem, czy się śmiać czy płakać?
- Co? Dlaczego? -zapytałem nie rozumiejąc dlaczego płakać.
- On żyje, ale to przez moje łzy, czyli okazuje się, że jestem jakimś dziwolągiem. Mam prorocze sny, rozmawiam ze zwierzętami, zadaje ból wzrokiem i jeszcze moje łzy uzdrawiają. Nie no super- powiedziała.
- Nie jesteś dziwolągiem, jesteś wyjątkowa. - odparłem. Państwo Malfoy potwierdzili moje słowa przytaknięciem. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Łatek, powiedz mi co się stało? - zwróciła się do zwierzęcia. Chwilę później było słychać miauczenie. - To niemożliwe, przecież on jest w szkole. -znów miauczenie- Przesadził, już po nim - krzyknęła widocznie wkurzona. Wypuściła kota na ziemię i ruszyła w stronę domu.
- Elizabeth zaczekaj, o co chodzi? -zapytał pan Lucjusz.
- Zabini. Już po nim. - tylko tyle powiedziała.
- Poczekaj- zawołałem
- Czego!? - wykrzyknęła.
- Powiedz na spokojnie co się stało. Dzisiaj i tak nic nie zadziałasz- powiedziałem.
- Dobra, chodźmy do środka. Fall, Łatek, Dziubek. - zawołała, a po chwili w naszą stronę biegły dwa zwierzaki lis i kot. A co z tym Dziubkiem? Gdy odwróciłem się w stronę El zauważyłem, że na jej ramieniu siedzi mału wróbelek. Aha, czyli to jest Dziubek. - Możemy iść- odparła trochę spokojniej. Gdy byliśmy już w salonie, ja i Elizabeth zajeliśmy fotele, a Malfoy'owie kanapę.
- Teraz powiedz co, się stało. - powiedziała pani Narcyza.
- Łatek mi powiedział, że Zabini tu był i wyczarował jakiegoś psa i też pies się na niego rzucił, a Dziubek to potwierdził, więc Zabini zabił mi zwierzaka. Nie daruje mu tego. - powiedziała blondynka, po czym wstała i wraz ze zwierzakami poszła w stronę swojego pokoju. Zatrzymała się na schodach i powiedziała.
- Ja idę spać, jutro jadę do Hogwartu więc Zabiniego czeka miła niespodzianka. - powiedziała i posłała nam uśmiech, od którego aż ciarki przechodziły. -Dobranoc.
Dziewczyna odeszła.
- Musimy coś zrobić. Przecież ona go zabije. - powiedział pan Malfoy.
- Ma Pan rację, tylko nie mam pojęcia co zrobić, jak ona się wkurzyła to jeśli ktoś stanie jej na drodze to po prostu żąda mu ból. Chociaż jest jedna osoba, której by nie skrzywdziła. - rzekłem.
- Draco- powiedzieli jednocześnie Malfoy'owie.
- Dokładnie. Jutro też jeszcze jadę do Hogwartu, więc mogę przyjść po Elizabeth.
Jeszcze pół godziny omawialiśmy wszystko.
- Dziękuję Maxie- odezwała się Narcyza.
- Nie ma sprawy, zaraz się zbieram, jeszcze tylko pójdę pożegnać się z El.
Poszedłem na górę, gdy zapukałem do drzwi nikt mi nie odpowiedział. Nacisnąłem klamkę i wszedłem. Elizabeth już spała. Wszedłem do środka. Przy jej nogach leżał Fall i Łatek a na poduszce Dziubek. Lis odwrócił się w moją stronę. Podszedłem do niego po ciuchu i pogłaskałem go.
Następnie podszedłem do Elizabeth. Pocałowałem ją w czoło.
- Śpij dobrze- szepnąłem i wyszedłem. Po cichu zeszłem do holu.
- Do widzenia, państwu, dziękuję za kolację. Do zobaczenia. -pożegnałem się i wyszedłem przed Malfoy Manor. Gdy wyszedłem za bramę teleportowałem się do domu.
✍Maraton 2/5✍
❀❀❀❀❀❀❀❀❀
I co myślicie?
Rozdział napisany dla mojego kotka, który został rozszarpany przez mojego psa 😐 tak wiem super (wyczujcie sarkazm)
Zostawcie w komentarzu znicza dla mojego Łatka [*]

Miałam go 5 dni

Miałam go 5 dni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zaginiona księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz