Obóz jak wiele innych. Ludzie jak wiele innych. Historia jak wiele innych. Ale czy na pewno? W każdej zwyczajności jest coś niezwykłego. Coś może niewidocznego dla wszystkich, niepozornego. Ale jest. I kiedy się wysilimy, dostrzeżemy to piękno.
Marta- całkiem zwyczajna dziewczyna, z całkiem zwyczajnym imieniem. Oczy zielone, roześmiane. Wiecznie uśmiechnięta. Dosyć niepozorna, w zasadzie jedynym, co ją wyróżniało wśród ludzi na chodniku przed dworcem (poza wielkim uśmiechem), był harcerski mundur i wielki plecak na ramionach.
Stała na schodkach i rozglądała się uważnie wypatrując kogoś. Po chwili podbiegła do niej druga dziewczyna, ubrana w identyczny mundur i również z dużych rozmiarów plecakiem. Przywitały się i razem weszły na dworzec. Pod ścianą leżały rzucone tam plecaki, a obok nich stali w mniejszych grupkach harcerze. Głośno się śmiali i rozmawiali między sobą.
-Cześć wszystkim!-wykrzyknęła Marta, która właśnie razem z Ewą dołączyła do grupki dziewczyn. Ewa słysząc entuzjazm koleżanki zaczęła chichotać.
-Cześć dziewczyny!
-Hejka!
-Cześć,cześć.- zaczęły się witać po kolei Zosia, Oliwka, Hania i Róża.
-O czym gadacie?- spytała Ewka
-Właśnie rozkminiamy co Oliwka spakowała do swojego plecaka że jest taki wielki- śmieje się Zosia.
-Tylko najpotrzebniejsze rzeczy... No i kilka innych drobiazgów
-Tylko wannę, 2 kanadyjki, 4 materace, 3 patelnie, grzejniczek, lokówkę, maszynę do szycia i roczny zapas pancerwafli. Prawda?- pyta Marta
-No dokładnie tak, ale zapomniałaś jeszcze o konewce i zapasowych kluczykach od traktora- kwituje Oliwia na co wybuchamy śmiechem.