Po kolacji udaliśmy się do pociągu. Zajęłam wolny przedział i usiadłam wygodnie. Było po 21:00 nie byłam jakoś bardzo zmęczona, więc wyjęłam książkę i oddałam się lekturze. Zdążyłam przeczytać tak, jedno zdanie, a do przedziału ktoś wszedł.
- Hej, mogę się dosiąść.
- Jasne, siadaj - powiedziałam znów zatapiając się w książce.
- Anastazja Jevell- powiedziała nagle dziewczynka wyciągając dłoń.
- Elizabeth Malfoy- odpowiedziałam, a dziewczyna szybko odsunęła dłoń. Popatrzyłam na nią z podniesioną brwią.
- Ta Malfoy? Siostra Dracona Malfoy'a? -zapytała.
- Tak, a znasz jakąś inną Malfoy?
- No nie znam, wiesz co ja muszę iść, bo pewnie eee przyjaciele mnie szukają- odparła szybko i wyszła.
- Aha- rzekłam sama do siebie.
Przez mój przedział przeszło jeszcze chyba z pięć osób, gdy weszła kolejna nie wytrzymałam.
- Salazarze, chwili spokoju nie mogę mieć. - powiedziałam zirytowana, nie podnosząc wzroku znad książki.
- Wystarczy Max, nie musisz od razu do mnie mówić Salazarze- odrzekł brunet i puścił mi oczko.
- Ah to ty.
- Co Cię tak wkurzyło? - zapytał.
- Ciągle ktoś mi wchodzi do przedziału, przedstawia mi się, a gdy robię to sam to ucieka jakbym Voldemortem była. To irytujące - odpowiedziałam mu. Chłopak zaśmiał się na moje słowa.
- Co czytasz? - odezwał się po chwili ciszy.
- Książkę. - postanowiłam chwilę się z nim podroczyć.
- Tyle widzę, ale jaką?
- Ciekawą -uśmiechnęłam się.
- A tytuł?
- Co tytuł?
- Jaki ma tytuł książka, którą czytasz?
- Ah, to trzeba było tak od razu- zaśmiałam się. - "Tornado"- kontynuowałam.
- Aha, fajna chociaż?
- Tak, bardzo.
- Okej. -zapadła cisza, która była zbyt piękna, by trać dłużej- nudzi mi się.
- Eh, poczekaj. - powiedzialam i sięgnęłam po torbę, a z niej wyciągnęłam dwie dość grube książki.
- Masz, a teraz cicho - zaśmiałam się.
- " Hobbit, czyli tam i z powrotem"-wymamrotał- to są te książki, które miałaś mi pożyczyć?
- Mhm- mruknęłam tylko.
- Aha, no to dzięki- powiedział i otworzył pierwszą książkę.
- Nie ma za co- odpowiedziałam.Max:
Pół godziny po tym jak El, dała mi książkę zasnęła. Siedziałem obok niej, więc się o mnie opierała. Wziąłem do rąk jej książkę i zamknąłem ją, a następnie odłożyłem obok. Ze swoją zrobiłem, tak samo. Przytuliłem do siebie dziewczynę i również wybrałem się do krainy Morfeusza.
Gdy się obudziłem była godzina 03:17. Dziwne, że tyle jedziemy, około 7 godzin. Zobaczyłem, że pociąg stoi i nie jesteśmy na stacji Kings Cross, chwilę później zauważyłem, że nie ma El. Dobra teraz to się nieźle przestraszyłem. Rzeczy blondynki były na miejscu. Wstałem, ale nagle drzwi do przedziału się otworzyły.
- El, dlaczego pociąg stoi i gdzie ty byłaś? - zapytałem jeszcze trochę zdenerwowany.
- Spokojnie Max. Pociąg stoi, ponieważ jest bardzo gęsta mgła i nic nie widać, więc musieliśmy się zatrzymać, a ja byłam tylko w łazience. - odpowiedziała spokojnym tonem i usiadła, a ja razem z nią. - wyspałeś się?
- Tak, a ty?
- Też- uśmiechnęła się. Nie wiem czy mówiłem ale ona ma piękny uśmiech.
- Max, wszystko w porządku?
- Tak, a dlaczego pytasz?
- No bo tak ciągle na mnie patrzysz i pomyślałam, że mam coś na twarzy, albo coś- zaśmiała się.
- No bo masz coś na twarzy- odpowiedziałem z uśmiechem.
- I teraz mi o tym mówisz!? -wykrzyknęła i chwyciła torbę czegoś szukając.
- Ten piękny uśmiech- dokończyłem wcześniejszą wypowiedź.
- Słucham? - zapytała zdezorientowana.
- To masz na twarzy, ten piękny uśmiech.
Dziewczyna na moje słowa się zarumieniła.
- Ah ty głupi jesteś. Ja myślałam, że się czymś ubrudziłam, a ty mi tu z moim uśmiechem wyjeżdżasz- zachichotała.
- No bo jest piękny, co poradzę. - rzekłem.
❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛❛
Lol nie podoba mi się ten rozdział |: a Wy co myślicie?Loffki
~BoRoka
CZYTASZ
Zaginiona księżniczka
FanfictionElizabeth - 10 letnia dziewczynka z blond włosami wręcz białymi. Co zrobi kiedy dowie się że człowiek który ją krzywdził nie był jej prawdziwym ojcem? Co jeśli ma kochających rodziców i brata?