21. Plan Kontra Plan

112 12 17
                                    

*oczami Dony*

Siedziałam w tej celi długi czas. W pewnym momencie usłyszałam rozmowę Niko i jeszcze jednej dziewczyny. Niejakiej Lisy. Dziewczyny rozmawiały o treningu, ze jedna drugiej do pięt nie dorasta. W sumie, to bardziej była kłótnia niż rozmowa. W końcu się uspokoiły i zaczęły rozmawiać na temat mnie. Że "oo twój ojciec złapał tę dziewkę Entitiego!" lub "co to za dziewka skoro dała się tak łatwo podejść! Entity gorzko pożałuje jak tu przyjdzie". Za*******e. Właśnie jestem Shipowana z Entem przez kolejne osoby.

-To co zamierzasz z nią zrobić? -Zapytała Lisa.

-To się okaże. Myślę że jest głodna więc... Czas dać jej coś do jedzenia. -Odpowiedziała Niko.

-Ja bym trzymała ją głodną. W końcu ten cały Entity prędzej by się stawił. -ciągnęła dalej Lisa.

-Nie będę taka. Poza tym, obiecałam ojcu ze się co jakiś czas nią zajmę.- Nie ustępowała Niko.

-Aj weź, słaba jesteś....-Przystąpiła do prowokacji Lisa.

-Sama jesteś słaba Lisa... -Burknęła Niko i poszła po coś do jedzenia, po czym wróciła i przez drzwi wsunęła mi kilka steków z krowy, chleba i butelkę wody. Miło z jej strony. - A teraz Lisa, ani się waż do niej zbliżać.

-Jasne jasne wasza wysokość -Zadrwiła Lisa kłaniając się jeszcze by rozdrażnić Niko.

-Skończ z wygłupami. Wojna nas czeka z Entitim, a ty się wydurniasz..

Poszły gdzieś, i dobrze. Mogłam w spokoju zjeść. Miałam jeszcze szczęście że nie było Brinearyego. Może po godzinie czasu, za drzwiami usłyszałam kroki. Była to Niko. Zatrzymała się na chwilę koło moich drzwi. Pomyślałam ze zadam jej pytanie, może odpowiedziałaby. Chociaż nie liczyłam na żadną odpowiedź.

-Dlaczego mnie więzicie? -Miałam taki przybity głos. Chwilę słyszałam głuchą ciszę. Potem westchnięcie.

-By dopaść mojego brata. -Odpowiedziała Niko.

-Dlaczego? Przecież nic wam nie zrobił. Nic Tobie nie zrobił...

-Mi może i nie, ale obiecałam że mu pomogę, i będę tym najsilniejszym bossem. -Podeszła do drzwi Niko i popatrzyła na mnie, czułam jej wzrok. Jednak ja nie miałam odwagi ponieść głowy.

-Dlaczego taka jesteś? -zadałam kolejne pytanie.

-Co masz na myśli? -odpowiedziała pytaniem na pytanie niebiesko włosą.

-No, czemu trzymasz stronę ojca? Czemu nie chcesz poznać prawdy? -W końcu na nią spojrzałam. Wyglądała na dosyć miłą dziewczynę z mocnym charakterem.

-Jakiej niby prawdy? Prawda jest taka ze matka mnie nie chciała i zostawiła nas samym sobie i..

-Nie prawda... -wcięłam jej się w słowa.

-Może ty znasz całą prawdę lepiej hm?!

-Znam... Byłam przy rozmowie. Prawda jest taka że jesteś córką Brinearyego i Carify. Ona was nie zostawiła. To twój ojciec ją zostawił po tym gdy ty się narodziłaś. Mianowicie ona go wygnała. Jak wiesz Entity jest od ciebie starszy o 5 lat. ty Narodziłaś się druga, niestety jak mówiła twoja matka, zmarłaś mając ledwie kilka tygodni z niewiadomych przyczyn. Rozpaczali nad tobą. Brineary popadł w szał i w nocy porzucił twojego brata w obcym świecie gdzie przygarnął go Herobrine. Po tym incydencie twój ojciec cię wskrzesił. Gdy Carify się dowiedziała ze żyjesz... Ucieszyła się....-spuściłam głowę spoglądając na jedzenie.- Chciałaby cię ona przytulić, poznać, pokochać na nowo... Entity też...-Po tych słowach Niko zamilkła. Ta prawda chyba nią wstrząsnęła. Miała teraz sporo do przemyśleń. Odeszła od drzwi.

-P...Przyjdę.... później.. -Wyjąkała trochę zszokowanym głosem. Wyszła z pomieszczenia i udała się do swojego pokoju przemyśleć wszystkie te nowe wiadomości dla niej. Brineary ją okłamywał. Taka była prawda. Tylko ciekawe czy ona do niej dojdzie.

Chwilę później przyszła pod drzwi ta cała Lisa. Nie wiedziałam co ona chce zrobić, ale bez słowa weszła do mnie i zaczęła okładać mnie sowimi ciosami. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Nie umiałam się bronić. Pobiła mnie aż do takiego stopnia że wyplułam z ust krew. Kręciło mi się w głowie, traciłam przytomność. Jedynie co widziałam to to jak wychodzi i zamyka za sobą drzwi.

*oczami Entitiego*

Rozmyślałem co z tym zrobić. Czytałem jeszcze raz wymogi ojca. Chwila. Napisał ze mamy się spotkać obok sawanniej wioski. HAH! Debil! Obok sawanny jest pustynia! Na pustyni przecież nigdy nie pada deszcz, już nie wspomnę o burzy. Gdyby się zjawił z Niko to nie ma szans by mnie poraziła piorunem. Boze. Mój ojciec jest debilem. No dobra, trzeba się powoli zbierać.

Wstałem z siedzenia, ruszyłem po swoje bronie. Wziąłem miecz. Chwile mu się przyglądałem. Westchnąłem i schowałem go. Po drodze do wyjścia zgarnąłem swoją kosę którą dostałem od Herobrinea, Dreada i Carify. No, tym to można walczyć i na odległość... Jak sobie wspomnę ten skoszony las niczym świeży trawnik koło domu białookiego. No ale mniejsza o las. Ważniejsza jest Dona. Planuję przechytrzyć Brinearyego. W sumie to podwójnie. Raz, że nie sięgną mnie ich pioruny. A dwa, to to by wybadać przez podstępne pytania ich kryjówkę. Mam nadzieję ze się uda. Skoro ojcec jest takim durniem by spotkać się na granicy sawanny i pustyni to why not nie spróbować?

Dona- Na pomoc Entity303 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz