Wczoraj od razu poszłam spać. Nie przejmowałam się nawet takimi przyziemnymi rzeczami jak przebranie się czy zjedzenie kolacji. Niestety zapomniałam też zasłonić okno.
Leniwie wygramoliłam się z łóżka. Zerknęłam na zegar wiszący nad biurkiem. Za dwadzieścia siódma. Najchętniej wróciłabym do spania, ale pewnie i tak nie dałabym rady zasnąć. Nachyliłam się nad (nadal nie rozpakowaną) walizką i wyciągnęłam z niej pierwsze lepsze ubranie. Muszę w końcu się rozpakować...
Wykonałam poranną toaletę i związałam włosy w kucyk. Zeszłam na dół do kuchni. Lodówka była pusta. Przeszukałam całą kuchnie i znalazłam tylko chleb i jakiś dżem. Zrobiłam sobie kilka kanapek i zaparzyłam kawę.
Usiadłam na kanapie z moim śniadaniem i włączyłam telewizje. Nic ciekawego nie leciało. Zjadłam kanapki oglądając jakiś idiotyczny paradokument.
Chyba powinnam zrobić dziś coś pożyteczniejszego niż oglądanie telewizji. Wyłączyłam magiczne pudełko, pozmywałam i poszłam na górę. Posłałam łóżko, otworzyłam okno, i zaczęłam się rozpakowywać. Wyjęłam wszystkie ubrania na posłanie i składałam wszystko od nowa kładąc na półkę. Po ułożeniu połowy ciuchów stwierdziłam, że potrzebuje małej przerwy.
Uruchomiłam laptop i zaczęłam przeglądać Facebooka. Chyba trochę się zasiedziałam, bo kiedy spojrzałam na godnie była czternasta. Włączyłam muzykę i znowu zaczęłam składać ubrania. Oczywiście w walizce oprócz ubrań miałam też książki, płyty i inne drobiazgi. I właśnie podczas wypakowywania kilku książek usłyszałam jakieś hałasy na dole.
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu mojego pistoletu. Cholera! W tym całym bałaganie nie wiem gdzie zostawiłam broń! Wzięłam trzy książki, które leżały akurat na łózko i wyszłam cicho z pokoju. Schowałam się za balustradą schodów i czekałam na włamywaczy. Wcześniej słyszałam głosy z kuchni, więc to tam celowałam książką. Po chwili zobaczyłam pierwszą osobę. Rzuciłam jedną książkę. Potem drugą. Kiedy miałam pozbyć się ostatniej zobaczyłam kto wszedł do mojego domu. To był Tom, z tyłu stała reszta.
Od razu zeszłam na dół i przeprosiłam chłopaka.
- Naprawdę przepraszam. - po raz kolejny przeprosiłam chłopaka
- Dobra przestań już. Przepraszasz mnie już chyba setny raz
- Sorry... - czarnooki spojrzał na mnie groźnie. Mimo to ja kontynuowałam - Ale to nie moja wina.
-Co?! - wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariata
- Włamaliście mi się do domu. Cieszcie się, że nie miałam pod ręką broni. Ale spójrzmy na dobre strony. Może udało mi się wbić ci coś do głowy.
Zaśmiałam się razem chłopakami. Tord (jak to on) musiał dodać coś od siebie. Tomowi niezbyt spodobał się jego komentarz.
- Zamknij się Komunisto! Ciągle przytakujesz Hel, ty się w niej zakochałeś czy co? - i nagle nastała cisza... Wszyscy wiemy, że teraz zacznie się kłótnia.
- Tom, myślę, że to nie jest teraz ważne. - Edd próbował złagodzić spór zanim jeszcze dobrze się rozpoczął. Chyba nie muszę mówić, że nic to nie pomogło.
- A co Alkoholiku? Zazdrosny jesteś, że ciebie nikt nielubi? - Chyba pora wkroczyć. Dobrze wiem, że Tord nie zna umiaru.
- Tord, przestań! Nie ma sensu. - Chwyciłam chłopaka za rękę, aby go odciągnąć zanim zaczęła się walka. Trochę mi się nie udało, bo norweg walnął mnie i rzucił się na Toma.
Do mnie od razu podbiegli Edd i Matt. Od razu uspokoiłam ich. Podeszłam do bijących się i spokojnie powiedziałam:
- Jeśli chcecie się bić to zapraszam na zewnątrz... - Wszyscy spojrzeli na mnie. Nie dziwię się, mój głos był zimny i nie zdradzał choćby najmniejszych emocji. Spokojnie podeszłam do drzwi i je otworzyłam.

CZYTASZ
W czerwony ci do twarzy
FanfictionJestem pewna, że w dzieciństwie miałaś pełno przyjaciół. Nie? Tak jak Hel. Zawsze wszystkie dzieci się z niej śmiały. Dziewczynka miała tylko jednego przyjaciela. Takiego samego "dziwaka" jak ona sama. Razem byli nie do powstrzymania, a zawsze byli...