Perspektywa Marshalla
- Gumball, a teraz powiedz mi... ale tak szczerze: Czy ty kiedykolwiek byłeś zakochany? - spytałem, przysiadając obok chłopaka.
Książę zamyślił się, lekko rumieniąc. W pokoju panowała kompletna cisza. Było w nim również ciemno, ponieważ mimo południa, zasłony wciąż przysłaniały okna. W końcu Gumball podniósł na mnie swój wzrok.
- Chyba nie... - mruknął cicho, pocierając czoło.
Westchnąłem, po czym pomału przysiadłem na łóżku i opadłem plecami na pościel. Zdecydowanie miałem już dość... po prostu wszystkiego. Los rozdziela nas w dzieciństwie, a kiedy postanawia pozwolić mi wrócić, wprowadzam w życie Gumballa chaos. Cholera, przecież nie można zmusić człowieka do miłości! Tylko dlaczego dopiero teraz to do mnie dotarło?!
Perspektywa Gumballa
Patrzyłem na Marshalla, powstrzymując się przed wyjściem z pokoju. W tamtej chwili miałem dziwne przeczucie, że to już po prostu koniec. Że on już sobie odpuścił. Serce mocniej łomotało w mojej klatce piersiowej na samą myśl, o tym, że być może mój przyjaciel już nigdy nie dotknie mnie w tak czuły sposób jak robił to od chwili naszego ponownego spotkania. I wtedy dotarło do mnie, że przez cały ten czas to nie ja byłem w najgorszej sytuacji, tylko on. Szczerze powiedziawszy robiłem mu wodę z mózgu. Słowa "tak" i "nie" musiały mocno namieszać mu w głowie, a to wszystko tylko dlatego, że byłem tak cholernie niezdecydowany! Trzeba było tę relację zabić jeszcze w zarodku, a nie teraz, gdy rozwinęła się tuż pod moim nosem.
- Skoro nigdy tego nie czułeś, to skąd możesz wiedzieć, że się nie zakochałeś? - z rozmyślań wybił mnie głos wampira.
Marshall miał rację. Nie mogłem mieć całkowitej pewności... Ale mogłem zrobić coś, co dałoby odpowiedzi na wszystkie moje pytania!
- Masz rację... - mruknąłem, zsuwając się z łóżka na podłogę. - ... Dlatego muszę coś sprawdzić...
Bez żadnego ostrzeżenia uklęknąłem między nogami chłopaka. Prędko położyłem dłonie na jego udach, po czym delikatnie je rozłożyłem, aby mieć lepszy dostęp do jego zamka. W tej samej chwili mężczyzna gwałtownie podniósł się do siadu. Spojrzałem na niego bez słowa, a on jedynie zerkał to na mnie, to na moje ręce.
- Co ty chcesz zrobić? - wykrztusił z siebie, przecierając pocące się czoło.
- Marshall, posłuchaj mnie - zacząłem cicho, chwytając jego dłoń. - Będziesz mnie asekurował, bo nigdy tego nie robiłem. I bardzo cię proszę, abyś, jak już będzie ci w miarę przyjemnie, bez żadnych wyrzutów czerpał z tego szczerą satysfakcję, dobrze?
- Dobrze, ale... - w tej chwili sięgnąłem do jego rozporka i odpiąłem go z niewielkimi trudnościami. - ... Gumball! - wampir pochwycił moje nadgarstki. - Jeśli to jest żart...
- To nie jest żart. Po prostu... naciesz się chwilą - poprosiłem, siląc się na ciepły uśmiech.
Stres zżerał mnie od środka i nie wiedziałem co zrobić, aby w jakiś sposób go złagodzić, więc po prostu ostrożnie przystąpiłem do działania. Sięgnąłem drżącymi dłońmi do bokserek Marshalla, po czym powoli wsunąłem palce ze ich gumkę. Czułem jak chłopak spiął wszystkie mięśnie w chwili, gdy chwyciłem jego męskość. Spojrzałem na jego zaczerwienioną twarz, uwalniając przyrodzenie z materiału bielizny. Niepewnie spojrzałem na jego wielkość. Momentalnie uderzyła we mnie fala gorąca. Przygryzłem jedynie dolną wargę.
- Nie sądziłem, że będzie aż tak duży... - mruknąłem, aby nieco rozluźnić atmosferę, ale na nieszczęście zestresowałem się jeszcze mocniej.
CZYTASZ
A co, jeśli się domyśli? (Gumlee)
Fanfiction- Marsh... - zacząłem, ale chłopak skutecznie mi przerwał. - Cicho - rozkazał, przesuwając wieżę na wybrane przez siebie pole. - Marshall... Wieża nie porusza się po skosie... Ciemnowłosy wampir spojrzał na mnie spode łba, unosząc zawadiacko jedn...