4. My przeciwko światu

229 25 15
                                    

Ilość słów: 2175

Louis, trzy miesiące wcześniej

Po dwóch dniach od zaręczyn Louis i Harry zaczęli już rozmawiać o tym kiedy i jak ma wyglądać ich ślub. Nie było niespodzianką, kiedy postanowili, że stanie się to pod koniec czerwca, ponieważ to świetny czas w roku i nie wszystkie miejsca i sale balowe są zajęte. Większość miejsc zajęta jest latem, zwłaszcza te z fajną przestrzenią na zewnątrz. Louis właśnie takie chciał.

Kiedy więc szatyn wszedł na komisariat z wielkim uśmiechem na twarzy po wspaniałym poranku (z mnóstwem wielkich decyzji, słodkich pocałunków i świetnego seksu), nie zwracał uwagi na poirytowane spojrzenie Kristen - zawsze wiedziała, kiedy był świeżo wypieprzony, gdyż miał do doskonale wypisane na twarzy. Dodatkowo ona wiedziała, że dwa dni wcześniej się oświadczył, więc to spojrzenie mogło mieć coś wspólnego także z tym.

- Cześć, Jake. Cześć, Anne - powiedział do przyjaciół, idąc do biurka.

- Boże, jesteś taki szczęśliwy, a nie ma nawet dziewiątej - rzekła Kristen, kiedy usiadł na krześle i wyszczerzył się do niej. - To zaraźliwe - zachichotała, spoglądając na niego. - Zobacz. Nie mogę przestać się uśmiechać, patrząc na ciebie.

- Witaj, Kristen - oparł się wygodnie. - Miałem świetny poranek, to wszystko.

- Ew - skrzywiła się, wciąż jednak uśmiechając. - Obrzydliwe.

- Czerwiec. Zapisz sobie - powiedział z uśmiechem, pochylając się i opierając łokciami o biurko. - Jeszcze bez daty, bo jej nie ustaliliśmy.

- Czerwiec? A-ha, to do przewidzenia! - wskazała na niego palcem ze śmiechem, na co uniósł brwi. - Wtedy wszyscy biorą śluby.

- Bierzesz ślub? - usłyszał głos Jake, więc odwrócił głowę w jego stronę. - Dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero teraz?!

Louis spojrzał z powrotem na Kristen, a potem zwrócił uwagę na Jaka, który podszedł do niego wraz z Anne.

- Minęły dopiero dwa dni. Miałem zamiar powiedzieć wam, kiedy już wszystko będzie ustalone.

- Gówno prawda! Powiedz nam wszystko! - wyskrzeczał Jake, a szatyn przewrócił oczami. Anne zaśmiała się cicho, a Kristen przygryzła dolną wargę, by się powstrzymać.

- Co tu jest do powiedzenia? Oświadczyłem się, to wszystko - oświadczył Louis ze wzruszeniem ramion. Jake zmrużył oczy.

- A potem uprawialiście mnóstwo s-e-k-s-u?

Louis popatrzył na niego, nie rozumiejąc.

- Dlaczego przeliterowałeś słowo seks?

- Tak pasowało - Jake wzruszył ramionami. Anne wciąż się śmiała.

Louis zmrużył na nią oczy - ona myślała, że on nie widzi, jak bardzo leci na Jaka. Przecież nie powiedział nic śmiesznego, a ona wciąż się śmiała, jakby to był najlepszy żart na świecie.

Zauważyła na sobie jego wszechwiedzące spojrzenie i natychmiast zamilkła. Dobrze.

- Jest wpół do dziewiątej. Dlaczego nikt nie pracuje? - usłyszeli głos kapitana Webera, dochodzący z drzwi jego biura. Odwrócili się i ujrzeli go stojącego tam z ramionami skrzyżowanymi na piersi.

- Louis wychodzi za mąż! - oświadczył Jake entuzjastycznie, na co wszyscy rozpromienieli.

Louis jęknął głośno i opadł na krzesło, czując jak policzki płoną mu z zażenowania.

Help Me To Believe, Give Me Hope PL (Larry) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz