Rozdział 6

1K 74 16
                                    

  Rodzeństwo wyszło na zewnątrz. Rozejrzeli się uważnie po ogródku. Chmara wróżek piła mleko z naczynia, stojącego niedaleko. Hugo szedł akurat do Wioli, jednak gdy zauważył rodzeństwo, pomachał im wesoło. Na leżaku niedaleko wylegiwała się Vanessa w stroju kąpielowym. Obok niej siedziała Larissa, ubrana w czarne, długie spodnie i takiego samego koloru golf. Seth zaczął się zastanawiać, czy nie jest jej gorąco. Postanowił, że zapyta o to przy najbliższej okazji. Jej białe włosy były związane w ciasnego francuza. Chyba o czymś rozmawiały, jednak mówiły tak cicho, że żadne z rodzeństwa nie było w stanie rozróżnić słów. Po chwilli czarnooka podniosła na nich wzrok, po czym wstała i podeszła do nich.

- Dobrze, że jesteście. - powiedziała do nich cicho — Mamy jakąś godzinę do południa. Na początek powinno wystarczyć. Potem zaprowadzę cię do kapliczki, Kendro.

- Nnie trzeba — zająknęła się dziewczyna, czując w gardle równoczesny strach i ekscytację na myśl o spotkaniu z Paprotem.

- Rozkazy — wzruszyła ramionami strażniczka. - możesz o tym porozmawiać ze Stanem i Ruth. A teraz — zaczęła, po czym usiadła na trawie kawałek dalej, po czym poklepała miejsce obok siebie. Usiedli w małym kręgu. - Dzisiaj nie będziemy jeszcze robić nic, co można obiektywnie uznać za ciekawe lub niezbędne do życia, jednak uznałam, że warto wyjaśnić co i jak. Tak więc... Będzie kilka rodzajów zajęć, które będę z wami prowadzić. Zamierzam was nauczyć przetrwania, walki...

- Będziemy mogli zobaczyć twój plac treningowy? - przerwał jej podekscytowany Seth. Kobieta zmierzyła go spojrzeniem.

- Nie wykluczam tego, - odparła. - Nauczę was także prawie wszystkiego, co wiem o magicznych istotach i roślinach w Baśnioborze. A także, o waszych mocach. Możliwe jest także, że wyruszymy w teren. Jakieś pytania? Nie. - odpowiedziała sama sobie, nie dając rodzeństwu nawet sekundy, by o coś zapytać. - Część zajęć będzie miała miejsce z wami obojgiem, część będzie tylko z jednym z was.

- Dlaczego? - spytała Kendra.

- Naturalne predyspozycje. Po prostu chodzi o wykorzystanie waszych zdolności. Wiem wiele, właściwie wszystko, o waszych małych przygodach i postaram się pomóc się wam je rozwinąć. Śpiewające siostry zdecydowały się co do przedmiotu który chcą otrzymać, więc mamy naprawdę niewiele czasu. Później pokażę wam dokładne wytyczne. Potem pojadę z tobą, Seth, z powrotem do Sióstr, żeby oddać ów Vasilisa i ów przedmiot. Musimy wyruszyć za maksymalnie trzy tygodnie. Dlatego będziemy się spotykać dwa razy dziennie... Tak, ja też nie jestem zachwycona wizją spotykania się dwa razy dziennie, jednak zamierzam wykonać swoje zadanie najlepiej, jak potrafię. Nie utrudniajcie mi tego. - rodzeństwo skinęło głowami. - Cudownie. Pytania? - tym razem dała im trochę czasu.

- Tak. - zaczęła ostrożnie Kendra — Kto wyrusza z nami po to... coś?

- Oprócz was i mnie jedzie jeszcze Vanessa, Warren, Dale i... i ten twój jednorożec — dodała po chwili, patrząc wymownie na Kendrę. Seth zaśmiał się cicho. - Ten, jak mu tam, obiecał, że wyśle paru Rycerzy Świtu — nazwę organizacji wymówiła z takim jadem, że rodzeństwo aż się wzdrygnęło — żeby pomogli Stanowi i Ruth podczas Nocy Kupały. Poza tym mają jeszcze Hugo i Larsenów. Nie sądzę, by mieli większe problemy. Myślę, że to tyle na dziś. Dostarczę wam rozkład spotkań. Tak będzie prościej. Dzisiaj dam wam jeszcze spokój, ale od jutra... — pokręciła głową z udawanym smutkiem, jakby spodziewała się, że rodzeństwo nie przeżyje jej treningów. Wstała z ziemi i otrzepała spodnie z trawy — Ach! I jeszcze jedno. Nie możecie jechać w byle jakich ubraniach. Zamierzam dostarczyć wam odpowiednio dostosowane stroje, po dwa komplety, oraz jakieś wygodne buty. Powinny być na pojutrze... Tak myślę. Wygodne i funkcjonalne. - wyszczerzyła zęby jak drapieżnik gotowy do skoku. Kendra zaczęła się zastanawiać, co w jej przypadku oznacza „funkcjonalne", jednak nie dopytywała. - Chodź, Kendro. Myślę, że już czas na nas. - dziewczyna także wstała, po czym obi ruszyły w stronę ścieżki prowadzącej do lasu.

- Larisso? - zatrzymał je głos Setha. Kobieta uniosła brew. - Dlaczego chodzisz w tak ciepłych ubraniach w lecie? Zimno ci? - białowłosa przez chwilę milczała, po czym odchyliła się dramatycznie do tyłu, opierając dłoń na czole.

- Czytałeś kiedyś „Królową śniegu"? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, po czym nie czekając na jakąkolwiek reakcję, ruszyła w stronę lasu, zostawiając Setha z głową pełną pytań.  

Hej! I jak? Co myślicie o Larissie? Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał! Do następnego! ;3 ~ Mrs. Hate

P.S. A! I jeszcze bardzo ważne pytanko ;) Kiedy chcecie żebym dodawała rozdziały? W sensie rano/południe/wieczór? ^^

Strażniczka (Baśniobór ff) ~ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz