Rozdział 9

249 15 4
                                    

~ Lucas ~

Stoję w salonie i zastanawiam się co tu do chuja właśnie zaszło. Moje przemyślenia przerywa przychodząca wiadomość.

Od: Nieznajomy
Mam nadzieję, że pożegnałeś się ze swoją miłością bo nigdy więcej jej nie zobaczysz.

Co do chuja?! Nagle słyszę pisk opon i dźwięk tłuczonego szkła. Wybiegam szybko z domu i widzę coś przez co mam ochotę umrzeć. Moja księżniczka leży nieprzytomna w kałuży krwi. Podbiegam do jej bezwładnego ciała i krzycze w kierunku Felixa.

-  Dzwoń szybko po pogotowie !!!!- czuje jak łzy spływają po moich policzkach. Tak ja Lucas Walker wielki gangster, człowiek który budzi postrach wśród ludzi i handluje bronią płacze.

- Wytrzymaj księżniczko... Proszę nie opuszczaj mnie... Proszę ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie...- mówię i przytulam moją małą biedną księżniczkę. Nagle słyszę za sobą głos ratownika.

- Proszę pana proszę się odsunąć i dać nam pracować.- powiedział ratownik i pochylił się nad nieprzytomną dziewczyną. Odwróciłem się i podszedłem do Zoe która mocno mnie przytuliła. Staliśmy tak w ciszy dopóki nie usłyszeliśmy słów jednego z ratowników.

- Doktorze tracimy ją  -krzyknął i podjął reanimacje. Moje serce w tym momencie się zatrzymało. Padłem na kolana i zacząłem płakać jak małe dziecko. Zoe szybko mnie przytuliła i płakała razem ze mną. Nie to nie może być prawda ona nie może umrzeć... Nie może...

- Zabieramy ją szybko! - krzyknął jeden z ratowników. Zerwałem się i podbiegłem do ratownika.

- Mogę z nią jechać ? - zapytałem choć znałem odpowiedź na to pytanie.

-Niestety nie może pan jechać z poszkodowaną. Proszę jechać za nami. -powiedział ratownik i zamknął drzwi karetki. Szybko pobiegłem do domu. Z komody złapałem portfel i klucze do samochodu. Pojechałem z Zoe  za karetką prosto do szpitala.

... 6 godzin później ...

Nadal siedzimy przed salą na której operują moje maleństwo. Tak bardzo się o nią boje. Kurwa!!! Dlaczego to tak długo trwa?! Nagle z sali wychodzi lekarz podchodzę  szybko do niego.

- Doktorze co z Ivy ?- lekarz przygląda mi się i pyta.

- Pan z rodziny? - zawsze ta pierdolona rodzina. Lucas myśl.

- Tak jestem narzeczonym Ivy. -mówię szybko. Patrzę na lekarza i czekam aż powie mi co z moim maleństwem.

- Ivy ma mocny wstrząs mózgu, kilka złamanych żeber, złamaną nogę i rękę, kilka zadrapań. Przez to że miała wielogodzinną operacje zostanie w śpiączce. Trudno powiedzieć kiedy się wybudzi za dzień, za tydzień, za rok nie możemy przewidzieć kiedy się obudzi przykro mi.

- Czy mogę u niej zostać ? - zapytałem.

- Tak ale tylko do ciszy nocnej. Później będzie musiał pan opuścić narzeczoną.-pokiwałem głową na znak że rozumiem i ruszyłem w stronę gdzie leży moja księżniczka.

Wszedłem do sali gdzie leży moje maleństwo. Usiadłem koło jej łóżka i złapałem ją za dłoń.

- Proszę maleństwo otwórz te swoje piękne niebieskie oczka i spójrz na mnie... Nie opuszczaj mnie królewno... Obiecuje, że kiedy się już obudzisz zabiorę cię do naszego domu... Tak bardzo cię kocham...Nie opuszczaj mnie...- mój głos zaczął się łamać. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Tak bardzo się boje że ona już nigdy się nie wybudzi z tej śpiączki. Ona musi żyć jest całym moim światem. Jest miłością gangstera. Siedziałem jeszcze chwile kiedy nadszedł czas powrotu do domu. Nachyliłem się nad dziewczyną i pocałowałem ją delikatnie w czoło.

- Walcz maleństwo... nie opuszczaj mnie... Wrócę do ciebie jutro... kocham cię.- powiedziałem i wyszedłem z sali mojej księżniczki. Zadzwoniłem do kilku gości z mojego gangu żeby pilnowali aby nikt nie zakłócał spokoju mojemu maleństwu.

..................................
Mam nadzieje że się podoba...
Zostaw ⭐ i 💬  to motywuje mnie do dalszego pisania tej książki. Za ewentualne błędy przepraszam
                     

                         Miłego dnia ❤😁

Łobuz kocha najbardziej księżniczko.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz