13.

1.7K 55 0
                                    

- Co tu się stało? Nic Wam nie jest? - zapytał, gdy tylko wysiadł z samochodu

- Nic - odpowiedzieliśmy chórem - Opona strzeliła - dodał Francesco

- Opona? - Marco uniósł brwi

- Opona - powtórzył Francesco twardym tonem - Zawieź Dani do szpitala. Powiedzmy, że zeskoczyła, ale niech lepiej obejrzy ją lekarz.

- A Ty?

- Ja sobie poradzę. Muszę i tak sprawdzić, co z motorem.

Marco skinął głową.

- Francesco... - zaczęłam

- Wsiadaj i jedź z nim - ten ton. Nie znoszący sprzeciwu. Już go słyszałam - wtedy w klubie.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale Francesco już próbował podnieść motocykl, żeby ocenić straty.

- Dani, co tu się stało? - powtórzył swoje pierwsze pytanie Marco, kiedy wsiadłam do jego auta i uruchomił silnik

- Wygląda, że opona strzeliła. Francesco stracił panowanie nad motorem, chociaż bez wątpienia robił, co mógł. Czekał zresztą do końca, to ja pierwsza wylądowałam na ziemi. Myślę, że gdyby nie on, skończyłoby się gorzej.

- Gdyby nie on, tego wypadku w ogóle by nie było. - Marco zacisnął szczękę. Nigdy go takiego nie widziałam.

- Co Ty bredzisz? - zdziwiłam się szczerze - To ja mam prawo gadać głupoty po wypadku...

- Daniela - przerwał mi zaskakująco poważnie - To nie jest facet dla Ciebie. Daj sobie z nim spokój.

Sama miałam trochę wątpliwości, ale teraz to zdębiałam.

- O czym Ty mówisz? O co Ci chodzi? Co to ma znaczyć? - wyrzucałam z siebie

Marco nie kwapił się z wyjaśnieniami. Przez kilka minut jechaliśmy w totalnej ciszy, jeśli nie liczyć radia.

- Wierz mi, to nie jest facet dla Ciebie. - powtórzył

- Bo?

- Bo ma swoje drugie oblicze, którego jeszcze Ci nie pokazał.

- Skąd wiesz? - i co to w ogóle ma znaczyć?

- Wtedy nie zadawałabyś tych pytań, tylko wiała, gdzie pieprz rośnie.

- Trupy w szafie?

- A żebyś wiedziała.

- Marco, jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to po prostu to powiedz. - ta sytuacja zaczynała mnie powoli irytować

- Nie mogę. - pokręcił głową

- To się odwal - warknęłam. Skoro już chciał wtrącać się w moje życie, to przynajmniej mógłby powiedzieć dlaczego.

Reszta drogi upłynęła nam w milczeniu. Lekarz potwierdził, że głównie się poobijałam. Więcej szczęścia, niż rozumu. Wieczorem zadzwoniłam do Francesco.

- Jak się czujesz?

- Wszystko ok. Daj spokój, to nie był mój pierwszy wypadek na motorze - roześmiał się - A Ty? Gdzie jesteś? Wypuścili Cię już? Miałaś zadzwonić, jak tylko lekarz Cię zbada!

- Tam było urwanie głowy. Mnie nic nie jest, ale przywieźli ludzi z jakiegoś poważnego wypadku i zapanował kontrolowany chaos. Wszystko się poprzesuwało. Marco odwiózł mnie do hotelu. Mówiłam Ci od początku, że jest ok.

- To dzisiaj odpoczywaj, a jutro zabiorę Cię do zio Antonio. Bez przerwy o Ciebie pyta.

Na dźwięk imienia starszego pana aż mi się ciepło na sercu zrobiło.

- Czym pojedziemy? Przypominam Ci, że nie tak dawno rozwaliłeś motor.

On. Oni. I ja. #1 (Zakończone) Czas na korektę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz