Rozdział LII

134 12 1
                                    

- "Biała Gwiazda"!

- "Wymiar Barw"!- Kyoko kopnęła pędzącą piłkę, dodając jej mocy i posyłając prosto do bramki, pilnowanej przez Endou.

- "Pięść Sprawiedliwości"!- krzyknął brunet, usiłując zatrzymać piłkę. Przez chwilę się z nią siłował, ale ostatecznie futbolówka wpadła do bramki. Chłopak uśmiechnął się szeroko do niebieskookiej.- Jest coraz lepszy!

- Gdy będziesz w stanie sama go wykonać, powinien być nie do zatrzymania.- powiedział z uśmiechem Kazemaru.- Zwłaszcza, gdy połączy się go z jakimś innym hissatsu!

- Jeszcze mam trochę roboty, ale rzeczywiście jest znacznie lepiej.- brunetka była zadowolona z poczynionych postępów. Po meczu z Ciemnością, wyrtwale trenowała nową technikę, a jej głównym celem było w pełni udoskonalić ją na finał ze Strażnikami.

- To co, jeszcze raz?- krzyknął z drugiej strony boiska Naoki.

- Pewnie!- odkrzyknęła Kyoko, już biegnąc w stronę białowłosego.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.- odezwał się Gouenji.- Zbiera się na deszcz.

- E tam, najwyżej trochę popada, nic się nam przecież nie stanie od lekkiej mżawki.- odparł Someoka, sam w pełni skupiony na ćwiczeniu swojego hissatsu.

W tym samym momencie, gdy to powiedział, gdzieś w oddali rozległ się potężny grzmot. Wszyscy zgodnie spojrzeli na niebo, które nie wiadomo kiedy zasnuło się ciemnymi chmurami.

- Mżawka, tak?- zapytał Gouenji, czekając na chłopaka z podniesionymi brwiami.

- Właściwie, to ile my już tu siedzimy?- odezwała się Kyoko, wracając do reszty razem z Naokim.

- Pięć godzin i dwadzieścia cztery minuty!- odpowiedział im wściekły głos Natsumi. Czerwonooka jakąś godzinę temu zwróciła graczom uwagę na ciemne chmury i prognozę pogody, ale ci najwyraźniej nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.

- W takim razie zostańmy jeszcze te sześć minut, nic się nie stanie.- machnął ręką Someoka.

Rozległ się kolejny grzmot, tym razem jakby bliżej.

- Myślę, że jednak lepiej wrócić do domu, zanim zacznie się ta ulewa.- powiedział Naoki.- Ja na pewno nie zamierzam wracać pół godziny w deszczu.

- Dobra, macie rację. Kończymy na dziś!- krzyknął Endou do pozostałych zawodników. Wszyscy zaczęli się zbierać, przyspieszając, gdy z nieba zaczęły spadać pierwsze krople.

Niektórzy, jak chociażby Natsumi, nie musieli martwić się deszczem, albo ktoś miał po nich przyjechać, albo droga do domu zajmowała im maksymalnie dziesięć minut. Ale na przykład Naoki, miał do domu spory kawał drogi, mieszkał bowiem niemal po drugiej stronie miasta. Rzucił się pędem w kierunku domu, byle zdążyć przed najgorszą ulewą.

- Nie powinieneś wracać do siebie?- zapytała Kyoko, podchodząc do czekającego na nią niebieskowłosego.

- Nic mi nie będzie.

- Rozchorujesz się.

- Najwyżej przeczekam deszcz i wrócę później.

- Nie możesz po prostu powiedzieć, że chcesz do mnie przyjść?

Oboje ruszyli w kierunku domu brunetki, ale zaraz rzucili się biegiem, gdy deszcz przybrał na sile. Pięć minut później lunęła na nich ściana wody.

- Wiesz, myślę, że Naoki jednak nie zdążył.

~~~

Wkurzony białowłosy pobiegł do najbliższego przystanku i schował się pod dachem, choć już był przemoczony do suchej nitki. Akurat dzisiaj nie miał ze sobą nawet kurtki, a jedynie bluzę, na dodatek jego rodzice musieli zostać dzisiaj dłużej w pracy, więc nie było mowy, by po niego przyjechali w ciągu dwóch najbliższych godzin. Pozostało mu czekać i modlić się, żeby deszcz niedługo ustał.

Na domiar złego, na przystanku, przy którym przyszło mu się zatrzymać nie było nawet ławki. Stał więc, przemoczony, zamarznięty i wściekły, patrząc z nienawiścią na ciemne chmury nad głową.

Kilka minut potem, przebiegła koło niego dziewczyna w pospiesznie narzuconej kurtce, która również schowała się pod niewielkim dachem przystanku. Naoki spojrzał w jej kierunku, zaskoczony rozpoznając biały mundurek szkolny i długie czarne włosy.

- ...Yoshiko?- zawahał się przy imieniu, niepewny, czy je zapamiętał.

Czarnowłosa podniosła na niego wzrok.

- Jesteś z zespołu Raimona, prawda?- spytała, gdy zobaczyła ubranie chłopaka i skojarzyła jego twarz.

- Tak, Ishida Naoki, bramkarz.- kiwnął głową białowłosy.

- Aha... Miło mi poznać.- powiedziała cicho Yoshiko.

Chwilę stali nie odzywając się do siebie, a ulewa wokół nawet na chwilę nie ustawała i nie zapowiadało się, by miało to nastąpić przez najbliższe pół godziny.

- Nie będziesz miała żadnych problemów, przez to, że nam pomagasz?- zapytał po chwili białowłosy.

- Najpierw ktoś musiałby się o tym dowiedzieć. Zresztą raczej nie rzucam się w oczy, mało kto w ogóle zwraca uwagę, że kręcę się przy szkolnej drużynie.

- A... No, dowiedziałaś się czegoś nowego?- Naoki uparcie starał się podtrzymać rozmowę, byle nie musieć stać przez pół godziny (lub dłużej) milcząc i patrząc na rozpryskujące się krople.

Czarnowłosa pokręciła głową.

- Wszystko co dało się wypatrzeć w trakcie lekcji już wiecie, a na treningi nikt nie ma wstępu. Tylko zawodnicy.

- Grasz w piłkę?- spytał nagle białowłosy.

- N-Nie, nigdy nie próbowałam. Skąd takie pytanie?

- Pomyślałem, że gdybyś umiała grać, mogłabyś spróbować zostać zawodnikiem w drużynie Strażników. Wtedy byś się wszystkiego dowiedziała.

- No nie wiem, w życiu ani razu się nawet nie zbliżyłam do piłki, zanim ja się nauczę grać, wy już pewnie dawno rozwiążecie problem z Kageyamą.

- Ale zawsze mieć plan awaryjny. Jakbyśmy jednak tak szybko mu nie dali rady, możesz nam bardzo pomóc.

- A niby jak mam się nauczyć grać?

- Mogę cię nauczyć.- wzruszył ramionami.- To na pewno pomogłoby drużynie, warto spróbować.

- Nie, wiesz, ja się nie nadaję do sportów. W końcu z jakiegoś powodu wybrałam taką a nie inną szkołę, prawda?- uśmiechnęła się blado.

- Rozumiem. W sumie, to było by niebezpieczne. Jeśli gracze stosują jakiś środek, który im szkodzi, głupotą by było wysyłać do nich jakiegoś szpiega...

Znowu stali w ciszy, a niebo zaczęło się powoli rozpogadzać. Deszcz ustał, a jedyne co po nim zostało to wszechobecne kałuże. 

- Powinnam już iść do domu.- mruknęła cicho Yoshiko.

- Tak, ja też. To do zobaczenia.

- Do zobaczenia...- powtórzyła niepewnie czarnowłosa i ruszyła w swoją stronę, podobnie jak Naoki. 

Zaczęła zastanawiać się nad słowami chłopaka. Wciąż uważała, że nie nadaje się na zawodniczkę, ale miała nieco inny pomysł. Niestety, żeby go zrealizować, musiała trochę popracować, a mecz Raimona ze Strażnikami miał się odbyć już za dwa dni. Ale pamiętając słowa chłopaka, postanowiła i tak wziąć się do pracy "na wszelki wypadek". 



Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz