- Już jesteśmy! - Po parterze rozniósł się podekscytowany głos Petera Parkera, który dzisiaj pierwszy raz przyprowadzał swojego chłopaka do domu, na obiad.
- Wciąż nie jestem przekonany - powiedział Wade Wilson, rozglądając się po przedsionku. Na jednej ze ścian wisiało szerokie lustro, w którym widać było jego strój jak na dłoni.
Starał się dzisiaj, jak mógł, żeby wyglądać przyzwoicie. Wziął nawet prysznic i przetrząsnął całą szafę w poszukiwaniu ubrań, które nie były zakrwawione, poplamione lub zniszczone. Znalazł tylko pogniecioną, żółtą koszulę. Nie mogąc sobie poradzić z jej wyprostowaniem, po prostu założył na nią brązową bluzę i skórzaną kurtkę. Osobiście uważał, że źle nie wyglądał, ale co mogą sobie pomyśleć inni? Co prawda Peter zapewniał go, że wygląda bajecznie, jednakże Wade wciąż miał lekkie obawy. Naprawdę chciał dobrze wypaść, a już zwłaszcza przy Stevenie Rogersie - idolu z dzieciństwa.
- Daj spokój, Wade - rzekł pokrzepiającym tonem Peter i poklepał swojego chłopaka po plecach, chcąc dodać mu odwagi.
Dobrze rozumiał obawy mężczyzny. Minęło bardzo dużo czasu, zanim rodzice oswoili się z myślą, że jego chłopakiem został najemnik i dwa razy tyle, zanim zgodzili się na ich związek. Dzisiejszy obiad (swoją drogą gotowany przez Steve'a, co nie zdarzało się często) miał im pokazać, że Wade to dobry człowiek i Peter jest bezpieczny.
Wilson spojrzał na niego, a zaraz potem na jego usta wpłynął uśmiech. Weszli do kuchni, w której było aż duszno. Już od razu na wejściu można było poczuć typowy zapach koncentratu pomidorowego, który oznajmiał, że dzisiejszym daniem głównym będzie spaghetti.
Mężczyźnie wręcz zaschło w ustach, gdy zauważył swojego idola krzątającego się po kuchni. Jak zwykle wyglądał bosko, a dzisiejszy strój - spodnie od garnituru i biała koszula z kołnierzem, której rękawy podwinięte były do łokci - tylko dodawał mu uroku. Wcześniej Wade miał okazje widywać Kapitana tylko w jego patriotycznym stroju, więc taka odmiana była zaskoczeniem (tak, najemnik spodziewał się zobaczyć bohatera w swoim kostiumie).
- Hej, tato - zagaił wesoło Peter. Po chwili Wade poczuł, jak szatyn sięga dłonią do jego dłoni i splata ich palce razem. Jego ręka była morka od potu. Cóż, jak widać nie tylko mężczyzna się obawiał.
Kapitan odwrócił się i obdarzył parę uśmiechem. Wilson miał wrażenie, że wzrok Rogersa zatrzymał się na ułamek sekundy na jego postaci trochę dłużej, ale może tylko mu się wydawało.
- Witajcie. Chodźcie, proszę, do jadalni. Zaraz kończę.
~*~
Jedzenie było przednie i Wade nie omieszkał tego powiedzieć na głos:
- Przepyszne, Kapitanie! Nie sądziłem, że masz też smykałkę do gotowania.
- Dziękuję, Wade - odparł trochę sztywno Steve.
Mimo że w tle grała kojąca muzyka, to jednak w powietrzu czuć było napięcie i niezręczność sytuacji. Peter wgapiał się w swój talerz (chociaż jedna z jego rąk pod stołem była spleciona z ręką najemnika), Steve również nie wyglądał na skorego do rozmowy, a Tony chyba nawet zapomniał, gdzie jest, ponieważ z żywym zainteresowaniem przeglądał coś na tablecie, w ogóle nie tknąwszy jeszcze jedzenia. Jak widać nie tylko Wade'a wprawiało to w małe zakłopotanie, gdyż Kapitan postanowił ratować sytuację chrząknięciem. Niestety, nie podziałało. Wobec tego blondyn dosyć mocno szturchnął swojego męża pod stołem. Tony wydał z siebie jęk bólu.
CZYTASZ
Obiad z rodziną [ᴏɴᴇ-ꜱʜᴏᴛ]
FanfictionPeter Parker przyprowadza na obiad swojego chłopaka - Wade'a Wilsona. Hit czy kit?