Wiedźmin : cień kota

81 4 7
                                    


                                                                                     Wstęp

Wyły psy. Jego przybycie zawsze zwiastowały psy. Wjechał miedzy zabudowania. Ludzie przyglądali mu się z odrazą. Spluwali i miotali przekleństwa ,ale wystarczyło jedno spojrzenie jego kocich oczu żeby ci odwrócili głowy. Uśmiechnął się wzgardliwie.

Dotarł przed pokaźny dom rządcy miasta. Zsiadł z konia i przywiązał lejce do płotu. Przyjrzał się bogatym zwieńczeniom domu. Załomotał do drzwi.

-Panie Krojter ,sprawa jest!

Otworzyło się okno na piętrze - kto tam?

-To ja Koren, wiedźmin którego waszmość próbował wydymać, jesteś mi coś winien-wiedźmin uśmiechnął się paskudnie.

Pucułowata twarz rządcy pobladła - spieprzaj stąd nieludziu, nic ci nie dam.

-Zejdziesz do mnie albo sam się do ciebie wybiorę - w głosie wiedźmina słychać było zniecierpliwienie.

-Mówię spieprzaj stąd - rządca zniknął by po chwili znowu pojawić się w oknie z kuszą w rękach. Szczęknęła cięciwa. Bełt musnął włosy Korena. Wiedźmin przykucnął i podniósł bełt. Wyczyścił go z błota , zabłyszczało srebro. Roześmiał się.

-Tym chcesz mnie zabić stary głupcze ?- spytał śmiejąc się wiedźmin - to patrz - przejechał grotem po dłoni. Zaśmiał się jeszcze głośniej.

-Szykuj się , idę po ciebie – podszedł do drzwi – złożył palce w znak aard skupiając w sobie energię.

Drzwi z hukiem wyleciały z zawiasów. Koren wysunął miecz z pochwy.

-Mieliśmy umowę - krzyknął wiedźmin wchodząc do środka

Na dole nikogo nie było. Zaczął wchodzić po schodach. Na dźwięk skrzypienia zatrzymał się nasłuchując. Nagle na schody wbiegł wrzeszcząc chłopak celując w pierś Korena włócznią. Wiedźmin odbił ją mieczem , złapał chłopaka za rękę i uderzył go pięścią w twarz. Ten się zatoczył i upadł na schody. W jednym momencie Koren był na jego piersi przykładając sztylet do gardła.

-Krojter, może teraz do mnie zejdziesz ? Mam tu twojego syna jeśli się nie mylę.

Odpowiedzią była cisza.

-Cóż, twój wybór - sztylet gładko przeciął skórę wchodząc głębiej. Koren przez chwile przyglądał się kaskadzie krwi wypływającej z poderzniętego gardła i przysłuchując się jękom młokosa. Kiedy się wszystko skończyło wiedźmin zamknął mu oczy. Wstał, westchnął zadowolony.

-Krojter, czy boisz się śmierci ?-spytał wchodząc po schodach

Kiedy dotarł do końca schodów zobaczył przerażonego rządcę skurczonego w kącie pokoju i starającego się naciągnąć kuszę. Ten widok rozbawił wiedźmina. Podszedł powoli do Krojtera. Mieczem wytrącił mu z drżących rąk kuszę.

-Hej Krojter - Koren wyszczerzył się szyderczo

-Zostaw mnie – ledwo słyszalnym szeptem powiedział rządca

-oczywiście ,wezmę tylko co jesteś mi winien i po sprawie- odparł z nutą szyderstwa wiedźmin

Chwile później Koren wyszedł z domu rządcy niosąc mały kuferek. Wyjeżdżając z miasta słyszał jeszcze krzyki ludzi którzy spostrzegli dym unoszący się z domu. Zaśmiał się głośno spinając konia do galopu.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 26, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wiedźmin : Cień KotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz