Część 6. Beaumont, to podchodzi pod gwałt!

381 39 43
                                    

Nienawidzę latać, ale szczerze mówiąc, to wolałabym zostać Stewardessą, niż być przez cały lot obmacywana przez jebanego Ryan'a. Ten chuj nie umie trzymać przy sobie łap. Wkurwiał i tyle, a jak chłopcy zwracali mu uwagę, że zachowuje się niestosownie wobec mnie, to nic sobie z tego nie robił.

Poszliśmy po bagaże, na szczęście nasze walizki nie zaginęły. Kiedyś miałam taką sytuację i fajnie nie było...

- Suzie, gdzie jest ten hotel, w którym zarezerwowałaś pokoje? - Zapytał Harvey, który dzwonił po taksówkę.

- Ja rezerwowałam jakieś pokoje? - Zdziwiłam się, a Cantwell spojrzał na mnie z otwartą buzią.

- Spokojnie - Odezwał się Brooklyn - Ja rezerwowałem. Jednak jest mały problemik...

- Aż boję się zapytać jaki - Mruknęłam.

- Bo... mamy tylko dwa pokoje - Powiedział, nie patrząc mi w oczy - I musisz spać z Beaumont'em - Dodał, a mi się zrobiło słabo.

- Żartujesz? - Zapytałam, ale chłopak pokręcił głową - Harvey, błagam śpij ze mną - Poprosiłam.

- Nie ma takiej potrzeby, będziemy się świetnie bawić! - Wtrącił się Ryan i objął mnie ramieniem. Zajebiście.

- Rye, puść ją. Będziesz spał z Brooklyn'em - Oznajmił Cantwell, a ja poczułam ulgę.

- Nie jestem pieprzonym gejem - Warknął - Jak nie chcecie mieć obitej twarzy, to lepiej odpuśćcie - Dodał i wsiadł do taksówki, która właśnie przyjechała.

- Nie martw się, nic Ci nie zrobi. Co jakiś czas będziemy do was przychodzić w nocy - Próbował pocieszyć mnie Gibson.

- Dlaczego nie możecie się mu postawić?! - Krzyknęłam ze łzami w oczach - Nie chcę z nim spać! Boję się! - W tym momencie upadłam na kolana i zaczęłam płakać - Jesteście pierdolonymi ciotami i chujami! - W tamtym momencie miałam chyba jakiś napad paniki czy czegoś.

- Suzie, kurwa, ogarnij się - Warknął Cantwell i uklęknął obok mnie - Śpij z nim, ale obiecuję, że tylko dzisiaj. Jutro będziesz spała ze mną, dobrze?

- Dlaczego? - Wyszlochałam.

- Zaufaj mi - Powiedział, delikatnie głaszcząc moje plecy.

- Skrzywdzi mnie - Szepnęłam. Powoli się uspokajałam, przez jego dotyk.

- Nie zrobi tego - Zapewniał szatyn i pomógł mi wstać.

- Ja chcę do Andy'ego! - Krzyknęłam, a następnie przytuliłam się do jego torsu.

- Ja też wiele rzeczy chcę - Mruknął - Niedługo do niego wrócisz.

- A jak nie żyje? -

- Nigdy nie widziałem u Ciebie takiego napadu, Suzie. Trochę to dziwne - Wtrącił się Brook - Musimy o tym powiedzieć Fowler'owi.

- Ta, wyjdzie na to, że będę musiała zażywać tabletki na depresję - Westchnęłam i wsiadłam do taksówki.

Ryan siedział z przodu, więc ja usiadłam z tyłu, pomiędzy Brooklyn'em i Harvey'em. Chciałam się wtulić w któregoś, ale to chyba nie byłoby w porządku w stosunku do Andy'ego.

Po jakichś dziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. W recepcji odebraliśmy klucze i poszliśmy do pokojów. Na szczęście mieliśmy je obok siebie, więc będzie gdzie uciekać.

Nadal tego nie rozumiem. Dlaczego muszę spać z Beaumont'em, pomimo, że nie chcę? Może oni wszyscy są w zmowie i chcą mnie zabić? Nie no... raczej nie. Harvey prosił mnie o pomoc, więc chyba traktuje mnie jako przyjaciółkę czy kogoś. Chyba popadam w paranoję.

Weszłam do pokoju, który był dosyć mały. Naprzeciwko drzwi było duże okno, wraz z wyjściem na balkon. Będzie gdzie zamknąć Rye'a! Czyli jest jakieś wyjście!

Umm... wracając. Zaraz przy wejściu stała mała szafeczka, obok której były jakieś drzwi, prawdopodobnie prowadzące do łazienki.

Większość pokoju i tak stanowiło łóżko, które naprawdę było ogromne. Ze trzy osoby by się zmieściły!

Położyłam walizkę przy drzwiach balkonowych. Jakiegoś ładnego widoku stąd nie było, ponieważ to zaledwie pierwsze piętro.

- Zapewniam Cię, że Ci się spodoba - Wyszeptał mi do ucha brunet.

- Co ma mi się podobać? - Warknęłam i odwróciłam się.

- Dzisiejsza noc, oczywiście - Zaśmiał się. Ja nic śmiesznego w tym nie widzę.

- Nie kocham Cię, zrozum to - Powiedziałam stanowczo, patrząc mu prosto w jego czekoladowe tęczówki.

- Zmienisz zdanie - Stwierdził i objął mnie w talii. Próbowałam się wyrwać, jednak na nic.

- Puść mnie! Beaumont, to podchodzi pod gwałt! - Krzyknęłam, uderzając pięściami w jego klatkę piersiową.

- Ty masz schizofrenię? Ja przecież Ci nic nie robię! - Odparł chłopak. Na jego twarzy zawitał chytry uśmieszek. Włożył mi dłonie pod koszulkę, a ja naprawdę się przeraziłam.

- Co ty robisz? - Zapytałam. Czułam się brudna, jakby to była moja wina i jakbym mu na to pozwalała.

- Dawno nie pieprzyłem mężatki - Wyszczerzył się do mnie, a ja zaczęłam się wyrywać coraz bardziej. Jakby ktoś patrzył na to z boku, to śmiało mógłby stwierdzić, że opętana jestem 

- Ty chory pojebie - Wyzwałam go, ale chyba nic sobie z tego nie zrobił - Nienawidzę Cię.

- Jak trzy lata temu się ze mną pieprzyłaś, to coś innego mówiłaś - Odgryzł się brunet. Schyliłam lekko głowę, udając, że patrzę na coś za nim. Frajer nic nie podejrzewał, a wtedy ja ugryzłam go w rękę. Pisnął z bólu, bo to ciota, a ja miałam szansę na ucieczkę. Wybiegłam z pokoju, jednak zatrzymałam się przy drzwiach.

- Andy miał rację, ty Hiszpańska kurwo. Jedyne w czym jesteś dobry to w obciąganiu starym facetom! - Pokazałam mu środkowy palec i wyszłam. Poszłam do pokoju chłopaków. Weszłam bez pukania. Ich pokój był identyczny jak nasz. Nawet obrazy były takie same.

- Cóż Cię do nas sprowadza? - Zapytał Brooklyn.

- Śpię z wami i bez dyskusji. To łóżko jest na tyle duże, że napewno się zmieścimy we trzech - Oznajmiłam.

- Szczerze mówiąc, nawet lepiej. Nie wiadomo, co Ryan'owi może przyjść do głowy - Westchnął Gibson. Chłopcy usiedli obok mnie.

- Jest tylko jeden problem. Mam walizkę w jego pokoju - Powiedziałam - Pójdziecie po nią, prawda? - Uśmiechnęłam się do nich, a Cantwell przytaknął. Po chwili już nie było go w pokoju.

- Czy... on coś Ci zrobił? - Zapytał nieśmiało blondyn.

- Usiłował zrobić - Spuściłam wzrok.

- To okropne, jak ja mogłem się z nim zaprzyjaźnić - Westchnął chłopak. W tym momencie do pokoju wszedł Harvey z moją walizką.

- Nawet nie chcecie wiedzieć, co ten psychol robił - Skrzywił się szatyn, a nam pozostało się po prostu domyślać.

***

Dzisiaj trochę krótszy ❤ Jednak chciałam jeszcze dzisiaj dodać, więc jest 😙

Tak, jestem normalna! Akcja w pewnych momentach będzie jeszcze bardziej chora.

Odpowiedzi na pytania będą w następnym, albo jeszcze następnym rozdziale.

Kto ma umrzeć?

Ps Rozdział nie sprawdzony

Odejdź, to zbyt wieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz