Rozdział 45 - Każdy ma swoje smutki

8.1K 318 15
                                    

  - Pójdę z tobą - powiedziałam wkładając buty

Sprawdziałam jak byłam ubrana. Na sobie miałam kabaretki a na nich szorty, których i tak nie było widać, bo zasłaniały je wielka niebieską bluzę z nadrukiem zespołu, czarny grubszy choker, buty na obcasie a włosy rozpuszczone. Wszystko było ok. Obróciłam się w stronę chłopaka.

- Na pewno chcesz, kotku? - zapytał - Będziesz się tam nudzić, bo raczej będziesz czekać przed.

- Jeśli to nie problem to chce jechać - powiedziałam chowając telefon do kieszeni - Co ja tu będę robić sama?

Chłopak ubrał jeszcze kurtkę skórzaną i otworzył drzwi, by przepuścić mnie pierwszą. Spojrzałam na niego. Nawet w wysokich butach jestem od niego niższa, bo teraz sięgam mu do nosa.

- Kocham cię w szpilkach - zmierzył mnie wzrokiem - Wyglądasz tak seksownie...

Podszedł do mnie i pocałował mnie w polik, na co się lekko uśmiechnęłam. Już mieliśmy wychodzić z posesji, gdy napotkaliśmy na naszej drodze zakochaną parę.

- Ale nogi Sabrina - skomentował Carlos

- Mam się czuć zazdrosna? - zapytała Mia

- Oczywiście, że nie - pocałował ją w polik chłopak

- Ale ja mówiłam do Sabrin...

Cała nasza czwórka się zaśmiała. Jak dobrze, że się pogodzili. Nie dało się z nimi wcześniej wytrzymać.

- Carl wydaje mi się, że jako moja beta powinieneś jechać ze mną - wtrącił Jeff

- Um... Racja - stwierdził - Kochanie, jedziesz z nami?

- Zostanę tu - uśmiechnęła się

Po niecałej sekundzie byliśmy już w aucie. Blondyn siedział z tyłu a ja z moim mate z przodu. Jeff ruszył...

Zamyśliłam się. Moje myśli nadal krążyły wokół Arona i vanessy. Tak powiedziałam jej imię małą literą bo już nie mam szacunku do tej... Yyy! Ale Aron. Tego się po nim nie spodziewałam. Okłamywał mnie. Myślałam, że kocha mnie jak siostrę. Czemu nie powiedział mi tego wcześniej? Raczej się bał, że zepsuje naszą przyjaźń... Musiało to być dla niego takie trudne. Czemu nic nie zauważyłam?!

- Co tak posmutniałaś? - poczułam ciepłą dłoń na moim kolanie

- Zamyśliłam się - posłałam mu uśmiech

- No to powracając, do tego co mówiłem - odezwał się Carlos - Wygnańcy połączyli się z watahą Aleka (jeśli ktoś nie pamięta zapraszam na rozdział 22) i są bardzo potężni, ale wydaje mi się, że West zgodzi się zawiązać z nami sojusz. Razem napewo damy rade. Trzeba będzie...

Tak... Przypomniałam sobie rozmowę tamtą rozmowę...

" - Jeff, co się dzieje? - zapytałam niezapokojona

Milczał, tylko patrzył na drogę.

- Jeff! Co się dzieje?! - zapytałam głośniej

Nie odzywał się. Nacisnęłam klakson i zapytałam:

- JEFFREY! Co do jasnej cholery się dzieje?!

- Chcą cię zabić! - krzyknął

Zamilkłam i poczułam, jak robię się cała blada. C-co on powiedział?

- Wataha Aleka. Oni nie mogli mnie zwalczyć kilka lat temu i teraz chcą mnie pokonać przez zabicie ciebie... - mocniej ścisnął kierownice

Zamknęłam oczy."

Potem Alek mnie porwał... Nie chce o tym myśleć. Było to okropne i przez to mam traumę. Potem spotkałam matkę...

- Księżniczko - usłyszałam pełen troski głos chłopaka - Nie smuć się.

Położył mi rękę na poliku i się nachylił. Złożył na moich ustach dosyć krótki, ale bardzo czuły pocałunek. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk klaksonu.

- Nie chcę przeszkadzać, ale jest już zielone - odksząknął blondyn

I ruszyliśmy. Kocham jego pocałunki. Całego go kocham. Za wszystko... Jest moim ideałem, choć na początku było ciężko.

- Trzeba było być takim brutalnym na początku? - zapytałam

Chłopak zmarszczył brwi.

- Jak byś mnie na samym początku zaprosił na randkę, to wydaje mi się, że szybciej to by poszło - stwierdziłam

Położył dłoń na moim kolanie i się uśmiechnął. Kocham jego uśmiech...

- Wtedy byłem inny i nie wierzyłem w tę więź. Uważałem, że po prostu ma się mate by podtrzymywała stado i urodziła i potomka - skręcił w prawo - Ale po kilku dniach z tobą moje serce zmiękło i się zakochałem. Nigdy nie myślałem, że kiedyś będę tak kogoś kochać. Ale się zmieniłem... - przyśpieszył - Ale musisz przyznać, że na początku też nie byłaś święta...

"Stanęłam za drzwiami do pokoju i sięgnęłam do kieszeni skąd, wyciągnęłam szpiczaste nożyczki. Rozłamałam je tak by były dwa ostrza osobno. Jedne trzymałam w jednej ręce a drugie w drugiej i czekałam jak, wróci ten kundel. Po chwili drzwi się otworzyły i przez nie wszedł chłopak. Stał do mnie tyłem. Miałam już w nim wbić ostrze, ale w ostatniej chwili się odwrócił. Nożyce trafiły w palce u jego ręki, ale nie wyrządziły szkód, tylko prześlizgnęły się do szczelin pomiędzy nimi. Szarpnęłam się, przez co spadliśmy na podłogę i mój kaptur znowu spadł. Siedziałam na nim. Miałam już wbić mu to w oko, ale w ostatniej chwili przychylił się tak, że teraz ja leżałam pod nim, a część nożyczek trafiła w podłogę.

- Ze mną nie wygrasz, kotku!

Mam jeszcze jedną szansę... Przekręciłam nas tak, że siedziałam na nim okrakiem. Miałam już wbić drugą część, gdy ktoś chwycił mnie za przedramiona i mocno szarpnął do tyłu. Miałam już przyłożyć tej osobie, ale jak zobaczyłam ten ryj wybuchła niekontrolowanym śmiechem..."

- Nie wiem, o co ci chodzi - prychnęłam

- Pamiętam jak, złamałaś mi nos - zrobił obrażoną minę Carl

- Ale ważne, że wszystko się zrosło! - powiedziałam

Spojrzałam za okno. Byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z pojazdu i zaczęliśmy się kierować w stronę drzwi wejściowych... Zaraz dowiemy się o naszym być czy nie być w... Wojnie.  

____________________________________________________________________________

Hejo. Chciałam wam tylko powiedzieć żebyście nie pytali mnie kiedy będą następny rozdział. Moi starsi czytelnicy mogli zauważyć że średnio na tydzień są dwa rozdziały. Od jakiegoś czasu robię tak że dodaje rozdział na "Wolf feeling" a po trzech dniach tu i tak w kółko. No to tyle. Miłego dzionka lub wieczorka! ❤

Alpha, My Baby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz