Od Autorki:
Huhuu, kochani mo - i !
Masakra, ile czasu nie udostępniałam nie tylko MnU ale i jakiegokolwiek fanficka xD Większość moich czytelników to pewnie zapomniała już o moim istnieniu ;_; Odeszłam w niepamięć bądź w miłe wspomnienia chwil, kiedy czytaliście moje ficki NIE SPODZIEWAJĄC SIĘ... że kiedyś będzie mnie fallowało prawie 2 tysiące osób. To dużo, bardzo dużo!
Ale, jak widać, nie odeszłam na zawsze! c: Oczywiście, pisanie idzie mi teraz jak krew z nosa, ale i tak postaram się coś dla Was publikować, żebym jednak została gdzieś tam na dnie Waszych serduszek. Skoro już się tam umościłam, to mnie proszę nie wywalać!
No, a teraz zapraszam do odcinka c:
Miłego czytania,
Yuuki aka GrayMotion~
__________________________________________________________
Fizycznie Aomine powoli dochodził do siebie.
Gorzej jednak było z jego psychiką.
Lekarze zapewniali, że sen jest najlepszym lekarstwem na wymęczony umysł, dlatego też Daiki bardzo dużo sypiał w ciągu dnia oraz nocy. Zresztą, co innego mógłby robić? Nie lubił czytać, nie miał na czym oglądać filmów (w sali szpitalnej nie było telewizora, w dodatku nie działał internet, więc nawet komórka, którą odzyskał, stała się bezużyteczna), wobec czego pozostawało mu leżeć i co rusz przysypiać.
Problem w tym, że za każdym razem męczyły go koszmary. W każdym swoim śnie albo wracał do wydarzeń mających miejsce w tamtym dziwnym pomieszczeniu, albo pojawiał się w nowych miejscach, równie strasznych, co tamto. Najczęściej raz jeszcze przeżywał tortury, patrząc w szeroko otwarte oczy Imayoshiego, stojącego przed nim z nożem w ręku – ale czasem widział również, jak zamiast niego, Shouichi tnie na kawałki Tetsuyę i Ryoutę. Sam już nie wiedział, co było gorsze.
Ludzie często mówią, że dla bliskich byliby gotowi przetrwać wszystko; Aomine również uważał się za taką osobę. Zawsze myślał, że dałby się zgwałcić i pociąć na kawałki, wrzucić do ognia albo utopić dla ich dobra.
Ale teraz, kiedy na własnej skórze przekonał się czym są tortury, nie był już tego taki pewien. Tamten ból, tamto przerażenie, samotność, jaka go ogarnęła, zalała niczym strumień wypalającej wszystko lawy... Nie chciałby tego powtórzyć za nic w świecie.
Tego popołudnia Aomine leżał na łóżku z szeroko otwartymi oczami, wpatrując się w sufit i jak co dzień próbując zapomnieć. Jednak zamiast starać się myśleć o czymkolwiek innym, wciąż przetwarzał w pamięci to, co go spotkało. Chciał kogoś obwinić za to, co mu się przydarzyło, chciał się na kimś wyżyć, dać upust emocjom... ale nie miał kogo obwiniać, ani kogo wykorzystać.
Z otępiałego zamyślenia wyrwało go ciche pukanie w drzwi.
– Puk, puk, puk~ Zgadnij, kto do ciebie przyszedł!
Aomine zamrugał pospiesznie, po czym odwrócił ostrożnie głowę i spojrzał w kierunku drzwi najpierw bez zbędnego zainteresowania (nie rozpoznawał głosu Ryouty bądź Tetsuyi), a potem z przyjemnym zaskoczeniem.
Uśmiechnął się słabo do swojego gościa.
– Cześć, durniu – mruknął cicho, nieco zachrypłym głosem.
– No hej, koteczku.- Tomoya Inoue podszedł do niego raźnym krokiem z niedużym pudełkiem w rękach. Obejrzał go od stóp do głów, najwyraźniej nie czując się ani trochę speszonym.- Powiem ci szczerze, że te bandaże przywodzą mi na myśl pewną grę w seksie...
CZYTASZ
Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||
FanfictionOdcinkowy serial na miarę "Mody na Sukces"! Fabuła toczy się wokół życia trójki braci: Kise, Kuroko oraz adoptowanego przez ich rodziców Aomine, a także ich przyjaciół oraz bliskich. Liczne problemy, rozstania, zdrady i romanse, nieoczekiwane zwroty...