Rozdział VII

25 6 4
                                    

Osłupiałyśmy z wrażenia, gdy Kapitan wszedł niepostrzeżenie do namiotu.

- Czemu jesteście w szoku? Mówiłem wam, że będę z wami rozmawiał - powiedział zimnym i suchym tonem.
- No tak, ale...
- Zamknij się - przerwał Rikki. - A teraz słuchać. Jak mogłyście zauważyć, gdy byłem po Erena nie miałem swojego żabotu, tak jak teraz go nie mam. Prawdopodobnie ktoś mi go ukradł. Waszym zadaniem będzie odnalezienie mojej zguby. Będziecie wypełniały tę tajną misję z Erenem.
Wszystko jasne?
- Tak! - krzyknęłysmy jednocześnie.
- Eren przyjdzie po was o szóstej. - po tych słowach wyszedł z namiotu.

Po kilku minutach odezwałam się do Rikki.
- Dlaczego tak wcześnie!?
- Eh... Jak wiesz nasz pedancki Kapitan nie lubi marnować czasu.
- No tak. Jestem ciekawa jednego.
- Czego?
- Jak Eren wstanie o tej szóstej.

Zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili chichrania postanowiłyśmy się położyć spać.

Obudziłam się. Rikki jeszcze spała.
Spojrzałam na zegar. Pokazywał godzinę piątą pięćdziesiąt pięć. Natychmiast się zerwałam. Podeszłam szybko do mojej przyjaciółki. Ku memu zdziwieniu mogłam już normalnie chodzić. Zaczęłam ją budzić.
- Rikki! Obudź się! Rikki!
- C-co? - zapytała nieprzytomnie.
- Zaraz przyjdzie tu Eren! Wstawaj się ubierać!
- O matko! Która jest godzina?
- Wybiła szósta.

Wstałyśmy szybko. Bardzo szybko. Ubrałyśmy się. Gdy poszłam się czesać do namiotu wparował zaspany Eren.
- No proszę. Jak widać nie tylko ja lubię sobie pospać.
- Jak widać - powiedziałam, śmiejąc się pod nosem.
- Rikki! Weź ze sobą sprzęt do trójwymiarowego manewru!
- Dobra wezmę!

Po chwili byłyśmy gotowe. Wyszliśmy z namiotu, a Eren powiedział nam o szczegółach.
- Dobra dziewczyny. Kapitan Levi powiedział, żeby zacząć szukać po namiotach osób, które są nowe.
- Czekaj. Po co szukać namiotach osób które są nowe? - przerwała Rikki.
- Ponieważ, Kapitan mysli że, któryś z "nowych dzieciaków" robi mu dowcip. Dobra, dokańczając. Później jak przeszukamy wszystkie namioty mamy przeszukać las.
- No to zaczynamy! - po moich słowach zaczęliśmy poszukiwania.
Na szczęście namioty były puste, ponieważ dziś była jakaś wyprawa treningowa.
- Jak widzę z twoją nogą już wszytko dobrze - powiedział Eren.
- Tak, tak. Ale to nie pora na gadanie. Lepiej znajdźmy ten żabot Kapitana.
- Racja Emma. Lepiej szybko się z tym uwińmy - odpowiedziała Rikki.

Była godzina jedenasta. Skończyliśmy przeszukiwać wszystkie namioty, więc poszliśmy do lasu. Błąkaliśmy się po lesie przez jakąś godzinę. Przeszukaliśmy chyba cały las. Już mieliśmy wracać do obozu, lecz nagle Eren krzyknął.

- Ej dziewczyny! Zobaczcie na to!
- Na co? - zapytała Rikki. Chłopak wskazał palcem na koronę drzewa.
- Czy to... wiewiórka z...Czekajcie! Czy to jest to co myślę!? - zadałam pytanie ze zdziwieniem.
- Tak... to na pewno jest...
- Żabot Kapitana Levi'a! - krzyknęłyśmy jednocześnie. Wtedy cała nasza trójką wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- Haha! Ten widok jest bezcenny! - powiedział brunet ze łzami w oczach.
- To prawda! Ej słuchajcie tego: " O nie, Kapitan Levi utknął na drzewie!" - rzekłam "poważnym" tonem.
-"Nie bój się Levi! Zaraz cię ściągniemy!" - dodał Eren.
- Emma! Eren! Proszę przestańcie, bo nie będę mogła się uspokoić! - oznajmiła, śmiejąc się przy tym.

Po dość długiej chwili zaczęliśmy się uspokajać i stwierdziliśmy, że trzeba zacząć działać.
- Dobra trzeba jakoś złapać to zwierzę. - oznajmiłam.
- No trzeba, tylko jak? - zapytał brunet.
- Może za pomocą sprzętu do trójwymiarowego manewru? - zapytała Rikki.
- Nie wiem czy zauważyłaś, ale ja takiego przy sobie nie mam!
- A no tak.
- A gdybym cię zabrał na plecy? A ty byś próbowała ją złapać? - zapytał czekoladowo włosy.
- To jest pomysł!
- No to co? Zabieramy się do złapania tego futrzaka! - rzekła wesoło blond włosa.

Mydlana BańkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz