Obudziły mnie podniesione głosy rozlegające się wewnątrz namiotu. Ostrożnie wychyliłem się zza krawędzi skrzyni i wyjrzałem na zewnątrz. Słońce musiało dopiero wschodzić, ponieważ mimo ledwie widocznej poświaty wciąż było ciemno. Śmiali się do siebie i ożywienie dyskutowali, praktycznie nie zwracając uwagi na bestię. Jednym z przybyłych okazał się Mistrz Cyrku, dzierżący teraz w dłoni długi, wykonany z ciemnej skóry bat. Wydało mi się to śmieszne, że ten człowiek uważał, że może cokolwiek uczynić takiemu stworzeniu jak to.
Jednak ku mojemu zdziwieniu stwór starał się wycofać na tyle, na ile pozwalały mu na to pręty. Warczał teraz głośno, ukazując ostre kły i prężąc się jakby do skoku.
-Co paskudo!? -Krzyknął mężczyzna. -O tej porze już nie jesteś taki cwany, co? -Jakby na potwierdzenie swoich słów machnął batem wymierzając cios w najbliższą łapę. -O! I widzę, że znowu zerwałeś łańcuch. Widzę, że tęsknisz za głodówką. -Po czym ponownie uderzył. Zaśmiał się okrutnie i zwrócił do towarzyszy. -Przygotujcie się.
Ci stanęli w rzędzie niedaleko klatki. Zdezorientowany i zasmucony tym co widziałem przyglądałem się całej scenie. Nic nie działo się do momentu, kiedy jasne światło nie rozbłysło ze ślepi bestii. Chwilę potem to samo stało się z jego pyskiem, szponami, rogami, aż w końcu z całym ciałem po sam koniec ogona. Było tak oślepiająco, że na moment ponownie zanurzyłem się w skrzyni. Kiedy wszystko się uspokoiło, wyjrzałem ponownie. Do środka wpadały pierwsze promienie słońca, kiedy pośrodku klatki dostrzegłem leżącego nagiego mężczyznę. Ze zdziwienia zasłoniłem usta, choć wiedziałem, że i tak nie byłbym zdolny wydobyć żadnego dźwięku.
Nie minęła nawet sekunda, kiedy obcy zerwał się z miejsca, a reszta rzuciła na niego, przygważdżając jego umięśnione ramiona do ziemi. Jeden z nich podbiegł do leżącego łańcucha w kącie teraz niemal pustej klatki. Nadgarstki zostały ciasno związane za plecami i przytwierdzone w ten sam sposób do jednego z prętów. Zaraz po uczynieniu tego, wszyscy opuścili namiot zamykając za sobą klapę.
Nie ruszyłem się nawet o cal. Mężczyzna miał opuszczoną głowę, przez co jego sięgające za ramiona czarne, lekko falowane włosy zasłaniały mu twarz. Był dobrze umięśniony, lecz smukły. Oliwkowa skóra przypominała kolorem tą, jaką mają podróżnicy z odległych ciepłych krajów. Musiał być bardzo daleko od domu. Jednak nawet tę piękną powierzchnię zdobiły blizny. Najbardziej widoczne były te na prawym boku, zewnętrznej powierzchni lewego uda i fragment ostatniej kończącej się na lewym barku i zapewne ciągnącej przez większość pleców. Miał długie, silne nogi, które zapewne mogłyby biegać z ogromną prędkością i ramiona mogące utrzymywać resztę ciała nad ziemią przez długi czas.
Tkwiłem w tej pozycji jeszcze przez jakiś czas. Po chwili jednak z obawą, że w każdym momencie ktoś może ponownie wejść do namiotu, ponownie ukryłem się na dnie skrzyni.
~(*-*~) ~(*-*)~ (~*-*)~
Kiedy miał nastawać wieczór, wrócił Mistrz Cyrku. Stworzenie przez cały dzień się nie poruszyło, tkwiąc w tej samej pozycji. Zaciekawiony wyjrzałem zza krawędzi. Znieruchomiałem, kiedy strzyknęły mi kości, które przez cały dzień pozostawały w bezruchu. Ponownie towarzyszyli mu ci sami mężczyźni. Tym razem jednak zamiast bata dzierżył on czarną laskę. Podszedł do stworzenia i podstawiając końcówkę przedmiotu uniósł mu głowę. Nawet ze swojego miejsca mogłem zobaczyć, te duże oczy o barwie bursztynu podstawionego pod promienie słoneczne. Poza tym jednak były do złudzenia podobne do ludzkich.
Teraz natomiast spoglądał na mężczyznę z chłodną nienawiścią. Twarz pozostawała spokojna, jednak wzrok mógłby zabijać. Spomiędzy warg wydobywało się ciche powarkiwanie. Musiał być także sfrustrowany tym, że nie mógł w żaden sposób zmienić swojej sytuacji.
Potem byłem świadkiem jednego z najgorszych i najokrutniejszych momentów swojego życia. Ludzie ci bowiem pobili stworzenie do nieprzytomności, kończąc w takim momencie, by móc go rozwiązać i wnieść do klatki, nim słońce zdążyło zajść. Kiedy natomiast to nastąpiło, istota ponownie przybrała potworną postać i wciąż pozostając nieprzytomną została związana. Klatka natomiast przykryta tą samą płachtą co poprzedniego dnia, a następnie odciągnięta za kulisy. Kiedy wybiła odpowiednia godzina przedstawienie odbyło się ponownie.
CZYTASZ
Cyrkowa atrakcja (LGBT+)
RomanceJest połowa XIX wieku. W wielkim świecie właśnie rozrasta się nowa forma przemysłu rozrywkowego, co dzieje się za sprawą pojawienia się objazdowych cyrków i prezentowanej przez ich założycieli sztuki. Jeden z takich właśnie zespołów, zawitał właśni...