Po zamordowaniu ojca i dziadków oraz stworzeniu sobie pierwszego horkruksa byłem pewien, że dam radę rozstać się z Jenny. Jednak w wieczór naszej kolacji obawy wróciły. Wciąż musiałem sobie powtarzać, że ona nie zaakceptowałaby tego, kim jestem. Musiałem ją zostawić. Dla jej dobra.
Dla mojego dobra.
Stałem przed jej domem. Znajdował się na uboczu. Nie był ogromny, ale w sam raz, żeby mieszkała w nim czteroosobowa rodzina i ja, gdy przytaczałem się na wakacjach. Stop. Musiałem przestać wspominać. Wspomnień było za dużo, a wszystkie dobre - związane z tym miejscem i Jenny.
A tego wieczora chciałem ją widzieć ostatni raz na oczy.
Światła były zgaszone, ale gdy zadzwoniłem do drzwi, w holu natychmiast zapaliło się światło. Widocznie Jen wyczekiwała na mnie. Źle zrobiłem, że tak dawno się do niej odzywałem. Ale nie wiele miałem czasu między zabijaniem ojca, a tworzeniem horkruksa.
- Hej, Tom - jeden rzut oka wystarczył, żeby widzieć, że założyła najlepszą sukienkę. Tą czerwoną, do kolan, w której wyglądała tak ponętnie. Ucałowała mnie w policzek i przez chwilę omamił mnie zapach jej perfum. Dość.
- Rodziców nie ma w domu - powiedziała, prowadząc mnie do salonu. - Nie chciałam, żeby namawiali cię do mieszkania z nami. Byłoby niezręcznie.
- Dzięki - weszliśmy do salonu, a ja zamarłem. Stanęła na głowie, żeby było romantycznie. Stół, biały obrus, świece i wytrawna kolacja. Czy to nie ja powinienem się starać? Nie. Przecież już jej nie kochałem. A przynajmniej nie chciałem jej kochać.
- Zapraszam - uśmiechnęła się promiennie. Zrobiła coś z włosami, że udało się jej ułożyć je w zgrabnego koka. Usta miała pomalowane na szkarłat. Powstrzymywałem się całymi zapasami energii, by się na nią nie rzucić.
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Widziałem w kolacji jej rękę, bo Jen nie była najlepszą kucharką, ale i tak mi smakowała. Pierwszy prawdziwy posiłek od powrotu z Hogwartu. Nie miałem czasu na domowe jedzenie, wciąż podróżowałem.
- Jak ci jest w Dziurawym Kotle? - Zapytała zdawkowo po paru minutach milczenia. Wzruszyłem ramionami.
- Normalnie.
- Znalazłeś jakąś pracę?
- Nic specjalnego - dolałem jej i sobie wina. Popatrzyła na mnie niepewnie, a potem złapała mnie za dłoń, która leżała bezczynnie na stoliku.
- Tom, wiem o śmierci twojego taty. Bardzo mi przykro.
- To nieważne - roześmiałem się szczerze. - Nawet go nie znałem. Dupek zostawił moją mamę i mnie. Nie zasługuje na współczucie.
- A twoi dziadkowie? - Popatrzyła na mnie troską.
Poczułem poirytowanie. Kiedy mordowałem swoich dziadków, wiedziałem, że nie zawinili, poza spłodzeniem mojego ojca, ale bez niego nie byłoby mnie na tym świecie. Inna sprawa, że chciałem odciąć to mugolskie korzenie. I nie było innego sposobu. Nie musieli o mnie wiedzieć. Ważne, że ja miałem okazję spojrzeć im w oczy i wiedzieć. Wtedy mój ojciec wyjąkał: Kim jesteś? Wycelowałem w niego różdżką i powiedziałem: Twoim synem.
Zginął z tą świadomością.
- Tom, proszę. Porozmawiaj ze mną. - Dziewczyna pokręciła ze zmartwieniem głową. - Nie jest dobrze, skoro nawet nie napisałeś do mnie po śmierci ojca. Olałeś mnie. Tom, spójrz na mnie.
Spojrzałem. To samo spojrzenie pełen żalu, co tamtej nocy, gdy prawie ją pocałowałem. To spojrzenie płaczącej mi na ramieniu dziewczyny po śmierci Marty. To samo spojrzenie dziecka, któremu dokuczali moi przyjaciele. Moje serce pękło na pół, ale nie miałem odwagi się odezwać.
- Tom, co z nami będzie?
Podjąłem decyzję i wiedziałem, że słów, które zaraz wypowiem, nie będzie dało się cofnąć. Otarłem usta serwetką i niedbale rzuciłem ją na stół.
- Właściwie, po to dzisiaj przyszedłem. Żeby powiedzieć ci, że to koniec.
Wstałem od stołu. Ona też. Jej oczy wypełniły się łzami, więc odwróciłem wzrok.
- Dlaczego? - Szepnęła, a ja czułem ten ból, który wypełniał każdą komórkę jej ciała. Wyglądała tak bezradnie i uleciał z niej seksapil. Była bezbronna, a ja szykowałem kolejną porcję cierpienia.
- To koniec, Jenny. Mam inne życie. I nie chcę ciebie w nim. Rozumiesz?
Po jej policzkach spłynęły łzy, rozmazując jej tusz pod oczami.
- Tak, rozumiem - starła łzy i pociągnęła nosem. - Mogłam się spodziewać takiego końca historii. Chociaż chyba obiecywałeś coś innego. Coś o miłości, prawda?
Patrzyliśmy na siebie w napięciu, aż w końcu odważyłem się powiedzieć:
- Nie kocham cię.
Zatoczyła się do tyłu, ale przestała płakać. Wiedziałem, że właśnie złamałem jej serce, skopałem jej duszę. Jej twarz wykrzywiła się w obrzydzeniu, gdy na mnie patrzyła.
- Więc odejdź.
Ruszyłem do drzwi. Patrzyła, jak odchodzę.
- Proszę - krzyknęła. - Idź do swojego lepszego życia beze mnie. Żałuję, że cię wtedy pocałowałam! Żałuję, że w ogóle cię poznałam!
Zostawiłem ją samą w salonie i wyszedłem na zewnątrz, trzaskając drzwiami. Pomyślałem, że pada deszcz, ale zdałem sobie sprawę, że te krople są słone. Płakałem.
Zerknąłem przez okno do salonu. Leżała na podłodze, zwinięta w kulkę i szlochała.
I choć miałem ochotę postąpić tak samo, bądź najlepiej wrócić i błagać ją o przebaczenie, zrobiłem coś innego.
Odszedłem podbić świat.
YOU ARE READING
Zanim NIM się stałem - Tom Riddle
FanficTom Riddle nigdy nie zaznał miłości i nie chce jej zaznać. Wszystko jednak zmienia się, gdy co raz bliższa staje mu się pewna puchonka - Jenny.