Złe dobrego początki

428 28 2
                                    


Kagura się nie stresowała. Nigdy. Była silna, niezależna i pewna siebie. Potrafiła jednym spojrzeniem zmrozić każdego, kto stanął na jej drodze, a jednym ciosem powalić potężnego przeciwnika. Zawsze wychodziła z kłopotów obronną ręką. Nawet jeśli wydawało się to niemożliwe. Nawet jeśli każdy był przeciwko niej. Dawała radę, choć bywało ciężko.

Teraz jednak stojąc przed drzwiami nowej szkoły, nie potrafiła zmusić się do ich przekroczenia. Wmawiała sobie, że wcale się nie denerwowała. Nie miała czym.  Po prostu... To musiało być pole siłowe! To ono ją powstrzymywało. Kagura odwróciła się na pięcie, kręcąc z niedowierzaniem głową. A tak bardzo chciała powalić wszystkich na kolana swoim nietuzinkowym charakterem i niesamowitą urodą! Głupia dyrektorka. Powinna wiedzieć o przybyciu kogoś tak cudownego... Wiedzieć? Ona powinna z niecierpliwością tego wyczekiwać. Powitać ją przed bramą z tymi wszystkimi szczęściarzami, którzy będą mieli zaszczyt uczęszczać z nią do klasy i ją poznać.

Kagura ledwo zrobiła krok do przodu, szczerze zawiedziona postawą dyrektorki, gdy poczuła mocne uderzenie w ramię. Automatycznie cofnęła się do tyłu, nie spodziewając się niebezpieczeństwa i zahaczyła stopą o wystający próg. Jej mózg zarejestrował, że leci do tyłu, jednak było za późno, aby złapać równowagę. Instynktownie chwyciła pierwszą rzecz, jaka znajdowała się w zasięgu dłoni. Czyjaś kurtka. Rękaw czyjejś kurtki, uściślając. Właściciel się tego nie spodziewał. Nie dał rady utrzymać się na nogach, przez co oboje runęli na podłogę szkolnego korytarza.

Kagura uniosła roziskrzony ze zdenerwowania wzrok, chcąc zabić osobę, przez którą tak boleśnie obiła sobie kość ogonową, ale napotykając równie ogniste spojrzenie, wyraźnie się zmieszała. Nie rozumiała. Ktoś jej dorównywał? Ktoś spoza jej rodziny? Ktoś potrafił posyłać tak zimne i nienawistne spojrzenia? Do tej pory uważała się za mistrzynię w tej trudnej sztuce. Swojego brata wykluczała z rankingu. On się zwyczajnie nie liczył.

A tu proszę! Leżał na niej chłopak, który niewątpliwie miał zadatki na godnego rywala. Oczywiście, dużo mu brakowało do jej poziomu, ale w przyszłości, gdyby łaskawie zgodziła się mu pomóc, mógłby... Nie, nikt nie mógłby jej pokonać, ale może byłby drobnym wyzwaniem. Kagura przyjrzała mu się uważniej. Wydawało się jej, że był starszy, chociaż nie wiedziała dlaczego. Miał krótkie brązowe włosy, trochę dziecinną twarz i duże, brązowe oczy.

- Oi, powinnaś uważać jak chodzisz - powiedział szorstko. - Durna idiotko.

Kagura nie wiedziała, czego się po nim spodziewała, ale po jego durnym wyrazie twarzy myślała, że okaże się zwykłym cieciem, który ją przeprosi.

- Zamknij ryj, niewychowany debilu! To ty na mnie wpadłeś - wrzasnęła wrogo, spychając go z siebie. Usiadła, przywdziewając dumną pozę. Uznała, że chłopak powinien wiedzieć, że miał do czynienia z kimś lepszym od siebie.

- To ty mnie złapałaś, debilko. Powinnaś wylądować na dupie i oszczędzić mi kłopotów.

- No tak czego mogłabym się spodziewać po tak głupio wyglądającym chłopaczku? - spytała złośliwie. - Udzielę ci lekcji, skoro nikt tego do tej pory nie zrobił. Kobiety traktuje się z szacunkiem.

- Jesteś kobietą?

Kagura uznałaby to za prowokację i nie przejęłaby się jego słowami, a wręcz przeciwnie! Wyśmiałaby go za tak słabą ripostę. Gdyby tylko... nie jego śmiertelnie poważne zdumienie. Zmierzył ją wzrokiem od stóp po głowę, na dłużej zatrzymując wzrok na klatce piersiowej.

- Zboczeniec! - warknęła speszona. - Do tego ślepy!

- Jesteś po prostu płaską deską. Miałem prawo się pomylić.

One-shot OkikaguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz