Udaliśmy się do jednej z pobliskich restauracji, wybrałam taką, która nie była zbyt droga. Chciałam, żeby chłopak czuł się dobrze z tym, że zabrał mnie na obiad.
Wybrałam stolik na zewnątrz by móc obserwować ocean.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie a kelner od razu przyniósł karty. Zbadał uważanie wzrokiem mojego znajomego po czym przeniósł wzrok na mnie. Wydawał się być czymś zaskoczony, więc nerwowo podrapał się po głowie i odszedł.
Otworzyłam menu i przejrzałam wszystkie propozycje wybierając klasyczne spagetti, również ze względu na cenę. Chciałam, by wszystko się dziś udało a Zayn był z siebie dumny mimo, że nie potrzebowałam tego co robił. Wystarczyłby spacer, zjedzenie owoców czy pójście na plażę.
— Wybrałeś już? — zapytałam zaciekawiona tym, jak chłopak przyglądał się propozycjom.
— Sałatkę owocową — stwierdził zamykając kartę. Wiedziałam, że robił to tylko dla mnie i na pewno nie czuł się komfortowo. Widać to było nawet po jego minie, kiedy wybierał jedzenie oraz po tym co ostatecznie wybrał.
— Czy chce już pani złożyć zamówienie? — Kelner zwrócił się bezpośrednio do mnie.
— Nie jestem tu sama — upomniałam go.
— Proszę wybaczyć — westchnął zerkając na Zayna. — Są państwo gotowi złożyć zamówienie?
— Tak. Sałatkę owocową i szklankę wody.
— Ja również poproszę wodę i spagetti.Młody mężczyzna skinął głową zapisując nasze zamówienie, zabrał karty i wrócił do budynku.
Zapanowała niezręczna cisza, więc wbiłam wzrok w wodę, która znajdowała się po mojej prawej stronie.
— Wszystko w porządku? — zapytał po chwili Zayn tuż przed tym, jak kelner wrócił z naszymi napojami. Postawił szklanki przed nami i bez słowa odszedł.
— Tak, zamyśliłam się.
— O czym? Jeśli mogę wiedzieć.
— O tym, dlaczego to robisz.
— Dla ciebie — stwierdził bez zawahania.
— Tylko... To jest takie nienaturalne. Samo to, że nie miałeś co wybrać. To nie jest twoje życie.
— Ale twoje.
— Co z tego? Ja mam restauracje w Miami a takiego Zayna tylko tutaj — stwierdziłam nie chcąc go zranić.
— Czyli ci się nie podoba?
— Oczywiście, że podoba! Chciałabym tylko, byś na następną randkę zabrał mnie tak jak nakazuje twoja kultura.
— My nie chodzimy na randki — zasmucił się.
— Nie? Więc jak to wszystko wygląda.
— Po prostu, poznajemy dziewczynę, rozmawiamy, wspólnie robimy coś w wiosce, pomagamy, spędzamy czas po czym mężczyzna decyduje, że ona jest jego kobieta.
— Więc ona nie ma nic do powiedzenia? — przerwałam mu zaciekawiona.
— Ma. Oczywiście, może się nie zgodzić, ale wtedy będzie mieć małe szanse na zależnie męża. Później wszyscy traktują ją już jak żonę tego, który ją wybrał.Zatrzymał się wpatrując w swoje dłonie.
— Mój ojciec wszystkiemu się przygląda i stwierdza, czy to ma przyszłość, czy nie. Później po prostu biorą ślub.
— Kochają się?
— W sensie seks? — uniósł jedna brew do góry.
— Nie! — zaczerwieniłam się. — Czy coś do siebie czują.
— Zazwyczaj tak, ale zdarzyły się takie małżeństwa, gdy tylko oni siebie chcieli. Wzięli ślub, mieli dzieci, ale nigdy między nimi nic nie było.
— Jest ktoś taki w wiosce?
— Oczywiście — przytaknął. — Jak tylko się tam pojawisz pokaże ci.
— Wiesz, że sama nie trafię.
— Wiem — zaśmiał się.— Państwa dania. — Kelner ponownie wrócił przerywając nasza rozmowę
Postawił talerz przede mną oraz miskę przed Zaynem.
— Czy coś jeszcze państwo sobie życzą?
— Nie — odpowiedział szorstko Zayn.
— Nie możesz być dla ludzi taki oschły — powiedziałam, gdy mężczyzna wrócił ponownie do budynku.
— Jak mam być miły dla kogoś, kto mnie nie zauważył?
— Wiesz Zayn, nie wyglądasz jak turysta. Może nie wiedział jak się zachować?
— Nie broń go — fuknął na co uniosłam ręce w geście poddania się.
Chwyciłam za widelec i zaczęłam jeść.***
Po godzinie wróciliśmy do mojego domku. Zayn usilnie próbował ukryć ile wyniósł obiad, więc nie naciskałam. Nie chciał nawet, żebym widziała jak płaci. To musiałabyć dla niego naprawdę ciężka sytuacja.
Chłopak usiadł na jednym z leżaków, który znajdował się na naszym małym tarasie i poklepał miejsce między swoimi nogami sugerując bym usiadła.
Zrobiłam to, więc chłopak od razu objął mnie w talii i przysunął do siebie. Oparłam się o jego tors i głośno westchnęłam.
— Coś nie tak? — zapytał.
— Nie, po prostu się zastanawiam.
— To coś ważnego?
— Myślę o nas.
— Nas?
— O tym co robimy — zaczęłam. — Przyjaciółka uważa, że jestem nienormalna.
— A ty tak uważasz? — przerwał mi.
— Nie. Po prostu to wszystko co się dzieje, jest dziwne. Jesteśmy całkowicie różni, z całkiem innych kontynentów a mimo to czuję się przy tobie tak, jak przy żadnym innym w Miami.
— To dobrze?
— Nie wiem Zayn. Nie chciałabym, żeby któreś z nas miało problemy. — Mój humor bardzo się pogarszał.
— Oboje jesteśmy w dość nie komfortowej sytuacji — westchnął.
— Obawiam się, że ty jednak w gorszej.Oboje westchnęliśmy i zapadła cisza.
Nie chciałam kontynuować tematu, bo był dla nas obojga trudny. Wiedzieliśmy, że to raczej nie ma przyszłości, bo jak można połączyć dwie zupełnie różne kultury i części świata?***
Niestety, lub stety zależy jak na to spojrzeć wieczorem Zayn musiał wracać do wioski. Odprowadziłam go kawałek i pożegnałam pytając, czy się jeszcze zobaczymy. Zapewnił, że mam się o to nie martwić, że jutro pójdziemy do niego.
Samotnie wróciłam do domku w którym jeszcze nie było Ruby. Musiała mieć świetny dzień i być może nie wróci w ogóle.
Wzięłam długi prysznic, użyłam kilku maseczek na buzię i włosy, nałożyłam balsam na ciało i ubrana już w piżamę wyszłam do salonu. Przy drzwiach wejściowych stał Harry oraz Nick. Westchnęłam widząc chłopców, bo wcale nie miałam ochoty na rozmowę, ale mimo to poszłam otworzyć.
— Cześć — przywitali się jednocześnie.
— Hej, wejdźcie — odsunęłam się pozwalając im wejść do środka po czym opuściłam żaluzje na szklanych drzwiach.
— Coś się stało, że przyszliście? — zapytałam siadając naprzeciwko nich.
— Chcieliśmy zapytać, czy masz ochotę przyjść do nas na dobrą pizze i piwo, ale chyba masz inne plany — powiedział Harry lustrując mnie wzrokiem.
— Teoretycznie tak. Wiecie gdzie jest Ruby?
— U nas — mruknął Nick.
— To dobrze.
— Martwisz się? — zaciekawił się Harry.
— Tak samo jak ona o mnie.
— Więc nie idziesz? — zapytał agresywnie Nick.
— Nie — odpowiedziałam takim samym tonem.
— Mówiłem, że nie przyjdzie! Po co w ogóle chciałeś tu przyjść? — prychnął.
— Jak zaczniesz się normalnie zachowywać nie będę miała nic przeciwko, by spędzać wspólnie czas, ale teraz nie mam na to najmniejszej ochoty.
— Jasne — burknął. — Idziesz Harry?
— Zaraz.
— Czekam na zewnątrz.
Blondyn jak powiedział tak zrobił i wyszedł przed domek odpalając papierosa ze złości. Westchnęłam głośno i spojrzałam w sufit.
— Przejdzie mu.
Spojrzałam na Harry'ego, który po chwili się odezwał. Wzruszyłam ramionami mając małe nadzieję, że miał rację.
— Nick nie jest typem faceta, który akceptuje odrzucenie. Postaraj się go zrozumieć. Też bym pewnie dziwnie reagował, jakby laska dała mi kosza, dla jakiegoś kolesia z lasu — zaśmiał się przez to, jak zabrzmiało to co powiedział.
— A ja nie jestem typem kobiety, która pozwala się tak traktować, więc chyba się nie dogadamy — mrugnęłam do niego w momencie, gdy wstawał.
— Jak będziesz mieć jednak ochotę, wiesz gdzie mieszkamy.Dodał Harry zanim wyszedł. Westchnęłam ponownie głośno i patrzyłam jak odchodzą a brunet tłumaczy coś zaciekle koledze.
Wstałam i postanowiłam się od razu położyć. Wszystko co się ostatnio działo było bardzo dziwne, trudne i zagmatwane. Przestawałam rozumieć sama siebie, mój mózg i ciało nie współpracowały ze mną robiąc jeszcze większy mętlik w głowie.
To wszystko było takie trudne i niezrozumiałe. Stawałam się coraz bardziej zmęczona, ale z drugiej strony chętna przygód z Zaynem co również ze sobą współgrało.
Nic nie szło tak, jak powinno.
CZYTASZ
Dzika miłość | Zakończone
RomansaTahiti to pełna niespodzianek, dziwnych tradycji i miejsc wyspa. Lily wraz z przyjaciółką w ramach swojego prezentu na osiemnaste urodziny postanawia spędzić tam wakacje. Dziewczyny stawiają sobie jasny cel - przystojni chłopcy i świetna zabawa. J...