30. Wakacje

142 11 15
                                    

*Oczami Dony*

Obudziłam się długi czas później. Byłam w miękkim łóżku. Podniosłam głowę i zobaczyła ze jestem w domu. I w dodatku obok Entitiego. Nawet nie pamiętam jak ja sie tu znalazłam. Spojrzałam na niego. Był cały w bandażach i szwach. Ja w sumie też. Pomasowałam głowę i zeszłam z łóżka. Skierowałam się do wyjścia. Tak bardzo chciało mi się pić. W końcu dotarłam do wymarzonego celu. Kuchnia. Dorwałam butelkę wody i zaczęłam pić jak smok bez dna. Chyba dlatego ze straciłam wcześniej dużo krwi.

-Dona? -Usłyszałam głos zza drzwi kuchni. To była Olfix i Niko. Wesołe jakieś takie.- Wszystko w porządku?

-Tak. -Powiedziałam odsysając się od butelki wody.

-Suszy? Wybacz mi za Lisę... -spuściła głowę Niko.

-N- Nie szkodzi.. i tak suszy jak cholera. -I znów wessałam się w butelkę wody. Wypiłam całe półtora litra.

-Masakrycznie cię suszyło...-zmierzyła mnie wzrokiem Ola.

-Weź nic nie gadaj... Jeszcze mi się chce. Ale jak napiję się więcej to chyba pęknę...-zachichotałam.

-Swoją dorgą jak się czujesz? -Kontynuowała Ola.

-Lepiej... dzięki komukolwiek kto mnie opatrywał -Popatrzyłam na bandaże i uśmiechnęłam się.

-Ja cię opatrywałam -Wspomniała Niko.- I nie ma za co... Dzięki tobie odkryłam prawdę którą ojciec przede mną zataił. Dzięki tobie mam kochającą matkę i.. Brata.-Na te słowo popatrzyła na schody .

-A ja zyskałam kolejną siostrę -zachichotała Olfix.

-A ja chyba akceptację enta... -wyszeptałam do siebie i się lekko usmeichnęłam.

-Dziewczynyyy! -Krzyknął Null. Tak w sumie, gdyby nie Entity to Null byłby rodzynkiem w tej rodzinie. Jedyny chłopak tak o z rodzeństwa.

-Co jest?- Odezwała się Olfix.

-Matka was szuka. Chce z wami o czymś tam pogadać. O wakacjach dla was czy tam coś. Nie wiem.

-Wakacje to by się nam wszystkim przydały.- Wtrąciłam się Nullowi w słowa.

-Potwierdzam...- Odezwał się głos ze schodów. To nie mógł być nikt inny jak Entity.

-Ent! -Krzyknął radosnym głosem Null.- Ocknąłeś się!

-A no.. -Pomasował twarz.- Jak długo spałem... Znaczy... Spaliśmy? -Spojrzał w moim kierunku.

-Dobre kilka dni. Może coś około ponad tygodnia. -Odpowiedziała na pytanie Niko.

-Długo... A nadal czuję się zmęczony -Ziewnął 303 schodząc ze schodów. Gdy stanął na podłodze Null i Olfix jak na zawołanie podbiegli do niego i wtulili się. No fakt, bliźniacy więc nawet czasami bez zmowy mają te same myśli i reakcje. - Uhmm.... no już, już. -Położył na ich plecy dłonie Ent i poklepał.- Żyję. To się liczy.

-Nawet nie wiesz jak się wszyscy martwiliśmy- Zaczęła Niko. Entity popatrzył się na nią. Po chwili uśmiechnął się i rozłożył wolną rękę, na znak że i ją może lub chce przytulić. Niko chwilę się zachwiała, ale po chwili w podskokach podeszła do brata i wtuliła się.- W sumie. Cieszę się ze tak to się potoczyło. Że mam... Kochającą matkę. I brata.

-Cieszę się że mam rodzoną siostrę.- Zaśmiał się 303.- Chociaż jesczze jednym bratem bym nie pogardził.. -I tu zaczął się śmiać.

-HEJ MAMO, TATO!- Zaczął Null.

-K***A NULLL ZAMKNIJ MORDE. ONI MNIE POWIESZĄ NIŻ NAM BRATA ZORBIĄ! XD

Nie no. Przy tych dwóch nie można być poważnym. W końcu poszliśmy wszyscy do dużego pomieszczenia, zwanego salonem. Tam wszyscy siedzieliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się. Usiadłam koło Enta. Trochę ociężale bo brakowało mi sił. A obok mnie Niko i reszta. Dziwnie się poczułam gdy Ent założył rękę za moje plecy, ale z drugiej poczułam rumieńca na twarzy. Popatrzyłam na niego, a on tylko się miło usmeichnął.

-Tak swoją drogą... -Wciął się Ent wszystkim w rozmowy.- Mam wam coś do zaproponowania.

-Co takiego? -Dociekał Herobrine.

-Co wy na to, by udać się na typowy czysty surwiwal. Bez używania mocy teleportacji, bez czarów, latania i innych takich? Ja jestem chętny. I zabieram z sobą Donę i Niko. Czy tego chcą czy nie. -Tu się zaśmiał z lekkim uśmiechem patrząc na nas.

-Ja tam chętna jestem -Odezwała się Niko.- W końcu poznam brata nieco bliżej.

-Ja to mogę iść za nim na koniec świata. -Uśmiechnęłam się i oparłam się o kanapę.

-MY TEEEŻ! -Wrzasnęła jednocześnie z Nullem Ola.

-W sumie można.- Odezwała się Carify.- Tylko co z netherem?

-Ja się zajmę. Chętnie posiedzę trochę na starych śmieciach. -Odparł Dread.

-No to jak tak too... Ruszajmy się pakować. -wspomniał Herobrine.

-Ale wrócimy tu tak? -Popatrzyła na nas Larissa.

-Wszyscy wrócimy. Tylko wyruszymy na ile chcemy. -Uspokoił siostrę Ent.

Poszliśmy się wszyscy pakować. Wzięliśmy plecaki, trochę jedzenia, żelaza, no i pochodnie. Ent zaś poszedł bez niczego. Jedynie miał swoje dwie bronie w ekwipunku i jabłka. On chyba uwielbiał te owoce. Długo wędrowaliśmy wszyscy przed siebie, dopóki wieczór nas nie zatrzymał. Wszyscy wybudowali sobie prowizoryczne domki na przespanie nocy. Tymczasem Ent leżał sobie na wzgórzu i delektował się ciszą i widokiem w gwiazdy. Postanowiłam się do niego przejsć.

-Mogę się dołączyć? -Zapytałam. Ent podniósł wzrok na mnie.

-Jasne -Uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie. Położyłam się obok. Chwilę leżeliśmy tak i patrzyliśmy w gwiazdy.- Jest tu, całkiem pięknie.

-Taa.... wszystko nabrało jakby więcej kolorów po tamtym. -Tu znów zapadła chwilowa cisza.

-Ent?... -Postanowiłam przerwać tę ciszę.

-Tak?

- Czy ty.... No wiesz... Lubisz mnie?- na te słowa Ent nie drgnął. Patrzył w gwiazdy. W końcu uśmiechnął się i objął mnie ramieniem przyciągając do siebie i tuląc.

-Kocham

-J- Ja cię też.



*To ostatni rozdział tego tomu. Dziękuję że wytrwaliście do tego momentu. Ciesze się że mogłam to pisać razem z @roksia_kSZak Oraz @NiebieskiFiolet .*


*Byś może będzie niedługo 4 opowieść. ;) *

Dona- Na pomoc Entity303 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz