Pączek

36 3 6
                                    

Jeden pączek to godzina seksu - pomyślała.
Lub pół godziny joggingu - wyregulowała oddech i biegła dalej.

Rześkim, letnim porankiem w miejskim parku było sporo amatorów sportu.
Niewysoka, zgrabna dziewczyna biegła, a jej związane długie, czarne włosy, podskakiwały w prawo...w lewo...w rytm jej kroków. Ruchy miała energiczne, ale równocześnie pełne gracji i kobiecości.

Wczoraj zjadła pięć pączków zanim ją zemdliło. Dwa wprost z pulchnych rączek samego komendanta. O fuck...aż ją otrzepało, gdy sobie przypomniała.
Naprawdę wolałaby, żeby impreza ich posterunku skończyła się w barze, a nie cukierni.
I mieć dziś kaca, zamiast tych kalorii i żenujących wspomnień na trzeźwo.
Nie miałaby też złamanego nosa...To była ostatnia myśl, zanim poczuła uderzenie, nagłą niemoc i chęć położenia się na chodniku.
Poczuła dziwne mdłości, może to jeszcze te pączki? Świat wirował, a jakiś głos gdzieś tam dudnił:
-Hej, wszystko ok?
Stała pochylona z rękami na kolanach i wlepiała oczy w ziemię. Chyba widzi podwójnie, bo naprzeciw jej białych adidasów stały drugie takie same, tylko dziwnie zniekształcone, bo były ogromne.
- Hej, mogę jakoś pomóc?
Rzeczywistość wracała do niej. Tak się darł ten głos, że mógł jej jedynie pomóc ogłuchnąć.
Podniosła się i postanowiła wreszcie go uciszyć.
Podniosła trochę oczy... podniosła jeszcze wyżej...i jeszcze wyżej...jest, zobaczyła twarz młodego mężczyzny. Jego czoło było zmarszczone, a zielonkawe oczy troskliwie się w nią wpatrywały.
Normalnie, to by go sklęła, ale jakoś miło jej się zaczęło robić na jego widok.
Poza tym chyba za szybko podniosła głowę, bo runęła jak długa prosto w jego ramiona.

Obudziła się w jakimś obcym pokoju. Powoli ogarniała wzrokiem otoczenie, kiedy ją zmroziło.
Na wprost jej łóżka stał stolik, na którym leżała paczka...pączków!
Poczuła się, jakby ktoś wpisał jej osobę w jakiś lukrowany koszmar.
Zaczęła się szybko zbierać do swojego dawnego życia.
- Obudziłaś się. - Usłyszała miękki męski głos.
Tuż przed nią pojawiła się przyczyna tej dziwnej sytuacji - facet z parku.
Znowu ją onieśmielił. To przez ten jego dwumetrowy wzrost. No dobra, nie będzie samej siebie okłamywać, spodobał jej się. Miał szczupłe ciało, niezłe bary, a jego twarz miała ładne, regularne rysy.
Dłuższe włosy dodawały mu stylu. Lubiła ten typ, inteligencja była dla niej seksowna.
Postanowiła jednak szybko opuścić ten surrealistyczny świat.
Złapał ją kiedy była już niedaleko drzwi.
Czasami powiedzenie „być pod ścianą" nabiera dużej dosłowności, pomyślała, kiedy zakleszczył ją swoim ciałem. Czuła, że on nie ustąpi, było stanowczy, chociaż spokojny.
- Jestem Sam. Nic ci ze mną nie grozi. Przywiozłem cie do swojego motelu, kiedy zemdlałaś w parku. Zaraz cię wypuszczę, chciałem się tylko upewnić, że nic ci się nie stało. Możesz ze mną porozmawiać?
- ..Yhy...Jasne...jestem Ruby, wiesz, wielkie dzięki za ratunek. Chyba sobie już pójdę.
- A może napijesz się ze mną kawy?- Gdyby się tak szeroko nie uśmiechał, łatwiej byłoby jej odmówić, a tak to teraz zachciało jej się bardzo tej kawy.
Sam wyglądał z jednej strony na faceta, który przynosi same kłopoty, ale potrafiła też wyczuć szczerość i dobre serce. Była przecież gliną.
- O...mam jeszcze pączki do kawy...
Tego mógł nie mówić.

Podejrzewała, że zakochała się w jego donośnym śmiechu, dlatego opowiadała kolejna głupiutką historyjkę, kiedy siedzieli na łóżku z kubkami kawy.
Potem już był ten moment, kiedy szczęka ci sztywnieje, a przepona boli i podkładali się jeszcze ze śmiechu resztkami sił. Wyśmiali się, zamilkli i już nic nie mieli sobie do powiedzenia.
Sam wziął kubek z jej ręki i odstawił obydwa na stolik. Usiadł ponownie, przysuwając się do niej.
Patrzył w jej oczy i bawił się jej długim kucykiem. Ale tylko krótką chwilę, bo zdjęła gumkę i włosy rozsypały się. Sam delikatnie ją pocałował trzymając jej twarz w swoich dłoniach.
Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo tego pragnęła, szybko odpowiedziała na pocałunek. Usta Sama zrobiły się łapczywe, a język wykonywał ruchy, na które czuła odpowiedź także dużo niżej.
Rozbieranie się ukradło im kilka sekund i za chwilę klęczeli nadzy na przeciw siebie w łóżku.
Sam nie czekał, rękami i ustami pieścił jej szyję...piersi...brzuch...Kiedy zszedł niżej pozwolił jej się położyć. Jego palce otwierały ją dla jego ust. Odlatywała i jej ręce próbowały złapać jakiś punkt oparcia. Zatopiła palce w jego włosach mimowolnie pchając go głębiej. Pragnęła jeszcze więcej i jej wewnętrzny wrzask próbował przebić się przez mózg. Odgadywał jej potrzeby, a jego męskość była tak samo gotowa i rozpalona jak ona. Objęła go mocno nogami, kiedy wreszcie wypełnił sobą tą gorącą pustkę. Był tak głęboko, że dosięgał jej wszystkich zmysłów. Sam wplótł jej włosy między swoje palce, kiedy podłożył jej rękę pod głowę, jego urywany oddech mieszał się z jej płytkim oddechem.
Drugą dłonią trzymał jej pośladek, dociskając do swoich bioder z każdym głębokim pchnięciem.
Trzymała go ręką za szyję, żeby mieć bliżej jego zamglone oczy. Jego duże i twarde ciało napierało coraz mocniej, aż wbił się do końca ich spełnienia .

Takiej alchemii wcześniej w życiu nie przeżyła. Był już wieczór, kiedy nadal leżeli przytuleni w łóżku. Podparta na ręce patrzyła na tego cudownego mężczyznę, który właśnie jadł pączka.
Scałowywała z jego ust wszystkie okruszki.
Sam śmiał się:
- Dean. Mój brat. On mnie zabije. Wyjechał służbowo na cały dzień, a ja miałem tutaj, na miejscu, zająć się pewną sprawą. Nic nie zrobiłem i zjadłem jego pączki. Hahaha... - Ten wielki facet wyglądał w tym momencie tak słodko i rozbrajająco.
- A wiesz, że żeby spalić jeden pączek potrzeba godziny seksu? - Widziała, że chyba go namówiła...

Dean jakoś niespecjalnie przepada teraz za pączkami.
Może to ta sytuacja, gdy pracowali w Nowym Jorku. Wrócił wieczorem zmęczony do motelu, otworzył drzwi i zobaczył pączka. Nie chce pamiętać co było w kółeczku donata...
Ładna brunetka ze smakiem go podgryzała, a Sam śmiał się jak głupi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 21, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pączek ||SUPERNATURAL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz