Marinette POV
Odrabiałam chemię kiedy z dołu zawołali mnie rodzice prosząc bym zeszła na dół. Ehh. Jak zwykle ktoś przerywa w najmniej odpowiednim momencie kiedy skumałam zadanie. Zeszłam do piekarni, gdzie zobaczyłam moich rodziców i Adriena, który ledwo stał na nogach opierając się o stolik. Był jakby przez coś dotkliwie podrapany. Jego śnieżno biała koszula miejscami przybierała barwę czerwoną.
-Marinette.-Co mam zrobić?-Jesteś w niebezpieczeństwie.-Osunął się na podłogę. Cholera. Telefon.
-Mamo. Trzeba dzwonić po karetkę.-Gdy to powiedziałam Adrien otworzył szeroko oczy i szybko zaczął mówić.
-Nie.-Dajcie mi wyjaśnić. Mari. Ty jesteś Biedronką.-Błagam. On tylko majaczy.-Mój ojciec to Władca Ciem. Chce cię zniszczyć.-AAA. Co mam robić? Podeszłam do drzwi i przekręciłam kartkę z "otwarte" na "zamknięte" i zasłoniłam rolety.
-Córciu. Co ty robisz?-Bez zbędnych tłumaczeń przemieniłam się w Biedronkę. Adrien wstał z podłogi, ale długo nie ustał. Zachwiał się i o mały włos z powrotem nie skończył na podłodze. Złapałam go i usadziłam na krześle.
-Niezwykła Biedronka.-Chmara Biedronek obleciała Adriena uleczając go.-Odkropkuj Tikki.-Odsłoniłam rolety i razem z rodzicami usiadłam przy stoliku.-Zaraz ja wyjaśnię, ale najpierw niech Adrien wyjaśni nam czemu przyszedł tu praktycznie nie przytomny. Gadaj!
-Dzięki za pomoc Moja Pani i przepraszam.-Na amory mu się zebrało?-Ehh... To ja zacznę najlepiej od początku. Ja jestem Czarnym Kotem.-Spod koszuli wyleciało kwami Kota.-To dowód mamy.
-Gdzie masz miraculum?-Zachowuję się jakbym przesłuchiwała przestępcę. Spokojnie Marinette.
-Do tego dojdę za niedługo. Mój ojciec zaczął współpracować z demonem, który zaatakował naszą szkołę i odkrył, że to ja jestem jego wrogiem.-Zrobiło mi się go żal. Jest mi żal gościa, który doprowadził do zakumizowania mnie. Jestem za dobra. Ojjj tam. Już pocierpiał.-Chyba się mnie wyrzekł, ale dalej... odebrał mi miraculum i odesłał do mojego pokoju. Tam Plagg- chłopak wskazał na kwami-zdradził mi kim jest na prawdę Biedronka. Postanowiłem, więc cie ostrzec Marinette. Z trudem uciekłem z posiadłości. Libris, ten demon, porani mnie, ale nie zabił. Udało mi się zwiać i tak oto z uporem wariata dobiegłem tutaj.-To jest smutne. Żeby własny ojciec okazał się twoim wrogiem i na dodatek tak potraktował. Koniec.-Wszystkie oczy spojrzały na mnie. Czyli teraz ja wyjaśniam.
-Nie powiedziałam wam, bo chciałam was chronić przed Władcą Ciem, ale jak widać był to błąd. Przecież, gdyby Adrien wiedział, że to ja jestem Biedronką to, bym teraz nie była z Luką czego nie żałuję, ale z minusów mogę powiedzieć, że... nie mogę znaleźć minusów. I tak. Te ucieczki z lekcji w tamtym roku szkolnym były, bo akumy atakowały i trzeba było je opanować.
-A co planuje twój ojciec i jego współpracownik?-Tata postanowił zagłębić się w tę sprawę niczym rasowy detektyw.
-Tata chce zdobyć miracula moje i Biedronki. Nie wiem po co, ale wiem, że Libris chce zrobić coś bardzo złego i przy okazji pochłonąć moją duszę.-Rozmawialiśmy jeszcze z dwie godziny kiedy mama poruszyła temat powrotu Adriena do domu.
-Nie mogę tam wrócić. Tata i Libris mnie zabiją, albo coś innego zrobią.-Wlepił smutne spojrzenie w podłogę.-Błagam. Czy mogę tu zostać na jakiś czas? Do puki sprawy się nie poukładają.-Wszyscy się zamyślili. Chwila. To gdzie on będzie spał?
-No cóż. Musiał byś wtedy spać na kanapie.-Mama dobrze myśli. Na kanapie. Tylko czy blondyn się zgodzi.-Co o tym myślisz Tom?-Jeszcze tata do ostatecznej decyzji i...
-Myślę, że może tu zostać tylko co z twoimi rzeczami?-Logika najważniejsza.
-Dziękuję państwu. Może Mari jako Biedronka skoczy i trochę weźmie?-Radość w jego oczach była nie do opisania. Każdy, by się cieszył na jego miejscu. Przemieniłam się w super bohaterkę i popędziłam do posiadłości Agrestów. Przeleciałam nad murem jak ten amerykański super bohater Spider-man i znalazłam się na dachu posiadłości. Przewiązałam jojo wokół komina i zjechałam po sznurku do otwartego okna w pokoju Adriena. Tam na łóżku siedział Libris ze swoim zadziornym uśmieszkiem.Zaczął coś mamrotać pod nosem i uderzył w podłogę laską, a okno zamknęło się. Wstał. Walka!
-Biedronko. Ty w sercu mi ogień budzisz i wiem, że się troszkę mnie boisz.-Jego oczy stały się krwiście czerwone. Przejechał główką laski po guzikach swojego stroju, które się rozpięły, a kiedy opuścił dłonie wzdłuż ciała cała góra stroju spadła na podłogę odsłaniając muskularne, wyrzeźbione ciało.-Zabawimy się, rozdziewiczę cię.-Pedofil. Jest demonem,więc jest w cholerę stary, więc mam rację. Podszedł do mnie i nachylił się nade mną. Przywaliłam mu z główki w nos.-Zadziorna kotka. Stawia mi płatka. Lubię takie zadziorne. Nie źle cię dziś pierdolnę.-Przypuściłam na niego atak jojo, ale ten trzasną laską w podłogę i odbił jojo w moją stronę, które jak na złość oplotło się wokół mnie.-Idealnie i realnie. Stracisz przytomność i będzie ładnie.-Osunęłam się w ciemności i straciłam przytomność. Poległam? Nie możliwe.
YOU ARE READING
Nutami usłane||Lukanette
FanfictionCóż. Mari dostała kosza od Adriena Agreste. Co ciekawsze do szkoły głównych bohaterów zaczyna chodzić także i Luka Couffaine, starszy brat Juleki. Niby wszystko ok, ale czymże byłoby opowiadanie bez antagonisty. Czytajcie, a wszystkiego się dowiecie.