Nie ufaj demonom (większości)

184 7 0
                                    

Biedronka POV


Obudziłam się przywiązana do łóżka. Lewa ręka do lewej strony, a prawa do prawej i tak samo z nogami. To nie wygląda dobrze. Chyba nie mam swojego miraculum. Co gorsza jestem naga. Nie. To nie może tak być. W pokoju było szaro, ale nie kompletnie ciemno dzięki czemu byłam w stanie dostrzec, że dalej jestem w pokoju Adriena. O nie. Zaczęłam się szarpać chcąc się oswobodzić, ale więzy okazały się mocniejsze.

-Wreszcie się ocknęłaś, a myślałem, że umarłaś.-Libris stanął na przeciw łóżka. Był w samych bokserkach. Mam przejebane. Błagam. Pomocy. Demon obszedł łóżko dookoła i usiadł na krawędzi łoża.-Marzniesz. Zaraz marznąć przestaniesz. Rozgrzeję cię. Swym ciałem, ciało twe ogrzeję.-Położył się obok mnie, a jego oczy stały się czerwone jak krew. Na lewym oku rozbłysnął pentagram z piórem. Przejechał dłonią po moim brzuchu.-Mmmm. Idealnie.-Po policzkach zaczęły płynąć mi łzy na myśl co mnie czeka.-Powinnaś się cieszyć, a nie płakać i się chcieć mi wyrwać.-Jego usta przylgnęły do mojego karku całując.-Tak długo czekałem na taką okazję jak ty.

-A ja myślę, że to koniec. Zostaw Biedronkę.-Po pomieszczeniu rozniósł się głęboki, lekko basowy głos, a w ciemności dało się dostrzec drugą parę czerwonych oczu. W ciemności pomknęły srebrne noże, które przecięły więzy. Ześlizgnęłam się z łóżka i chwyciłam za kołdrę zasłaniając się nią. Zaświeciło się światło. Przy włączniku stał profesor Michaelis świecąc oczami. Dosłownie. Mój nauczyciel to demon.-Librisie. Nie ładnie tak. Nu nu nu.-Laska Librisa podleciała do niego, a demon, który o mało nie pozbawił mnie dziewictwa huknął nią w podłogę. Fala powietrza pomknęła w kierunku drugiego demona, który wyskoczył robiąc salto w powietrzu i wylądował na podłodze tuż Librisa, któremu zasadził z pięści w brzuch odpychając go na ścianę.

-Przeszkodziłeś mi, zrobię kuku ci.-Wstał gwałtownie z podłogi i popędził w kierunku pana Michaelisa celując w niego końcem swojej laski, z którego wysunęło się coś na podobieństwo stalówki wiecznego pióra, a gdy znalazł się dość blisko zrobił pchnięcie, lecz profesor złapał za jego oręż i kopnął ponownie w brzuch odpychając od siebie. Demoniczny nauczyciel podszedł do mnie podając mi moje ubrania i moje kolczyki. Dzięki Bogu. Zaczęłam się ubierać, a mroczny nauczyciel bił się z wrogim demonem. Transformowałam się i zaczęłam walczyć ramię w ramię z Sebastianem Michaelisem przeciw wspólnemu wrogowi. Wiem, że nie powinnam była się przemieniać przy nich, ale i tak już wiedzieli.

-Niech go panienka weżnie od przodu, a ja zaatakuję go od tyłu.-Skinęłam głową i zaczęłam napierdzielać w rozjuszonego demona jojem, a psor obrzucił go nożami.

-Niech mrok spowije to pomieszczenie. Niechaj Piekło przyniesie zniszczenie!-Uderzył laską w podłogę i zrobiło się ciemno. Sam Libris zniknął, ale pojawił się ogień, który zaczął trawić pokój Adriena i szybko rozszedł się na całą posiadłość. Profesor otworzył szafę i wyjął z niej parę rzeczy modela szybko i zwinnie składając je w kostkę i rzucając do torby. Na koniec wrzucił książki i zeszyty zamykając torbę na suwak i chwycił mnie w pasie wyskakując ze mną przez okno. Wylądował po drugiej stronie muru.

-Możesz już dezaktywować swoje miraculum.-Postawił torbę przede mną i spojrzał na srebrny zegarek.-Jest godzina dwudziesta trzydzieści dziewięć. Pędź do domu. Twoja rodzina na pewno się zamartwia. I Adrien też.

-Skąd pan wie?-Muszę się trochę o nim dowiedzieć. Jest moim nauczycielem, ale budzi w człowieku odczucie, że nie jest do końca normalny.

-Kimże byłby piekielnie dobry nauczyciel, gdyby nie wiedział co porabiają jego uczniowie. Zobaczyłem jak panicz Agrest wpada do piekarnio-cukierni twoich rodziców to wiem, że uciekł z domu, a teraz zmykaj do domu i uważaj na siebie.

-Paręnaście minut później-

Weszłam do budynku jak normalny człowiek drzwiami. Miraculum dezaktywowałam po drodze. Co ja powiem Adrienowi? Weszłam po schodach na górę do domu. Jeżeli panu Agrest się coś stanie to Adrien mnie chyba ukatrupi. Kiedy byłam w przedpokoju z salonu dobiegł mnie doskonale mi znany głos Nadji Charmack. Choleraaaaa! Naaajjjgooorzejj!! Wparowałam do salonu. Wszystkie pary oczu skierowały się na mnie.

-Dzisiaj w godzinach wieczornych doszło do pożaru w posiadłości rodziny Agreste.-To jest jeszcze gorzej niż miało być.-Służby podejrzewają, że Gabriel Agreste i jego syn nie zdołali przeżyć.-Adrien wstał z kanapy i popędził do drzwi. Libris będzie miał przejebane jeżeli na siebie wpadną.

Adrien POV

Wybiegłem z domu Marinette i popędziłem w kierunku posiadłości. Nad domami unosiły się kłęby gęstego dymu, ale dopiero, kiedy dotarłem na miejsce poznałem jak wygląda piekło, albo przynajmniej jego przedsionek. Jeden z policjantów podszedł do mnie i coś do mnie mówił, ale nic nie słyszałem. Kompletnie nic do mnie nie docierało.

-Chłopcze!-Ktoś mną potrząsa, ale dlaczego? Mój dom płonie. Mój ojciec zapewne nie żyje, a nawet jeżeli udało mu się uciec to ma mnie gdzieś. Co ja teraz zrobię? Boże. Zaraz... kręci mi się w głowie. Dlaczego ziemia mi spod nóg ucieka? Dlaczego... pochłania mnie... ciemność?           


Nutami usłane||LukanetteWhere stories live. Discover now