Krwiste flaki i szkielety-złodzieje, czyli zawsze jest ktoś bardziej zły niż zły

9 0 0
                                    

Aaaah, dawno mnie tu nie było. Albo nie zapamiętywałam całości, albo nie wydawało się warte uwagi.... Ale oto jestem, ze snem dość... witchowym. Enjoy!


Jechałam autem wraz z dziewczynami z WITCHa, byłam Will. Kierowałyśmy się w spokojniejsze okolice, aby odpocząć od zgiełku i kilku naszych problemów. Podziwiałam przez okno cudowny zachód słońca, wzdychając do idealnej różowej poświaty. Przy domkach letniskowych byłyśmy dopiero rankiem, a znajdowały się one w pobliżu ciemnego, zrujnowanego zamku. Jak to WITCH, każdej w oko wpadł jakiś ziomeczek, idąc w stronę jednego z domków, kątem oka dostrzegłam Irmę wraz z (chyba) nieznanym mi blondynem, którzy jeździli na rowerku wodnym. Otworzyłam już drzwi, gdy usłyszałam jej krzyk, odwróciłam się w stronę jeziorka i zobaczyłam jak Irma wyczołguje się na brzeg, płacząc, że coś go porwało. Dziewczyny ją pocieszyły i zaprowadziły do domku, zaczęłyśmy się rozpakowywać. Oczywiście dokończenie ów czynności nie było nam dane, bo cały świat zasnuła krwista poświata. Laski wskoczyły pod kołdrę na moim łóżku, no to stwierdziłam: "raz się żyje" i wyszłam na zewnątrz. Wokół jeziora czołgały się/sunęły/nevermind bulgoczące, krwawiące flaki, skitrana wróciłam do domku. Następnego dnia okolica była pusta i... szara? Usiadłyśmy owinięte w koce nad jeziorem, Hay Lin zauważyła poruszający się szkielet w piwniczce zamku, który dzierżył w dłoni złoty puchar, oznajmiając mi to przez okrzyk: "Hej, Will, to nie twoja czara ognia?". Zamyśliłam się na dłuższą chwilę, po czym oznajmiłam dziewczynom, że już mi się to kiedyś śniło i wiem co robić, popatrzyły na mnie jak na idiotkę... Nakazałam im wykopać grób, wsypałam do niego sodę i zalałam octem, wypowiadając przy tym inkantację po łacinie (tak się kończy czytanie łacińskich nazw leków!), wywar zabulgotał i przybrał krwistą barwę, spomiędzy flaków wypłynęła na powierzchnię wykrzywiona w bólu twarz starca. Dowiedziałyśmy się, że próbuje nam tylko pomóc i musimy udać się do Meridianu. Podał mi fioletowy kryształ, który przeniósł mnie w sam środek labiryntu, usytuowanego w pobliżu zamku. Wydostanie się z niego trochę mi zajęło, przy wyjściu zauważyłam malarza. Zbliżyłam się do niego i uważnie przyjrzałam obrazowi, na którym znajdowała się panorama szczęśliwego Meridianu. Zbliżyłam dłoń do zamku, a obraz mnie pochłonął, dosłownie. Znalazłam się w sali tronowej. Jako, iż se ten miałam (zapewne) kilka lat temu, wiedziałam gdzie się udać - do "stołówki". Zauważył mnie Phobos, zgodnie z fabułą serialu zamierzałam go zajebać, aczkolwiek w tym momencie wkradły się jakieś romanse... Schowałam się pod jednym ze stołów i chciałam dostać się do Elyon, powoli przechodziłam pod stołami... I oczywiście musiał pojawić się pan jaszczur aka Cedric, o dziwo, z czarnymi włosami. Elyon mnie zauważyła i nakazała mu mnie pojmać, tak oto rozpoczął się pościg *ach ten dramatyzm*. Ślizgi, skoki, schody, więcej schodów, ślizgi! Wbiegłam w dość roślinne części zamku, a tam stoi Phobos, wyciągam z kieszeni rewolwer, celuję w niego, pojawiła się Nerissa, chce wszystkich zabić (nic nowego), złapałam Phobosa pod ramię, przeskoczyłam na linie, zrzuciłam ją w przepaść, The End.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 22, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jej SnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz