Już po wszystkim

955 95 90
                                    

- Już po wszystkim, Remusie, już po wszystkim. - Syriusz Black zmienił się na powrót z psa w człowieka. Klęknął koło wycieńczonego przyjaciela szepcząc te słowa jak mantrę. Chwilę temu skończyła się pełnia. Remus Lupin leżał na podłodze w sypialni we Wrzeszczącej Chacie i oddychał ciężko. Wyglądał mizernie. Był posiniaczony, miał bardzo bladą skórę. Spod półprzymkniętych powiek toczyły się łzy bólu. Remus zawsze po wszystkim płakał. I zawsze prosił, aby go zostawić. Na jego życzenie Huncwoci opuszczali kryjówkę i czekali na niego w dormitorium. Tym razem jednak coś tknęło Syriusza. Nie mógł tak po prostu wyjść. Rzucił tylko porozumiewawcze spojrzenie Jamesowi. Ten zrozumiał je i wyprowadził Petera. 

- Wyjdź - jęknął cicho Lupin próbując podnieść się z ziemi. Jednak osłabione ręce nie pozwoliły mu się podeprzeć. 

- Chodź, pomogę ci. - Syriusz usiadł na podłodze tak, aby móc oprzeć się plecami o ścianę. Łapiąc Remusa pod ramiona przesunął go delikatnie po podłodze i oparł o swój brzuch. Remus zacisnął dłonie na jego pomiętej i brudnej od kurzu koszuli. 

- Kazałem ci wyjść - załkał nie mogąc się ruszyć. Bolały go kości. Niemal czuł każdy włos na głowie. 

- Zapomnij. Wystarczająco dużo razy wychodziłem. Powinienem zostawać od samego początku. Nie mogę wyrzucić z głowy myśli, że leżysz tu sam i cierpisz na tej paskudnej drewnianej podłodze, kiedy my grzejemy dupy w łóżkach - odparł. Nie wiedział, czy to słuszny gest. Nawet się nie zastanawiał nad tym, co robił. Położył dłoń na głowie przyjaciela i głaskał uspokajająco. - Nie mogę znieść myśli, że cierpisz - dodał półszeptem opierając głowę o ścianę i zamykając oczy. Czuł jak jego koszula robi się coraz bardziej mokra. 

- To bardzo głupi pomysł, Syriuszu - wyszeptał Lupin czując, jak bardzo drapie go w gardle. 

- Jak każdy - zaśmiał się. - Jesteś jedyną osobą, która potrafi mi to dobitnie powiedzieć i zdanie której w ogóle w jakiś sposób mnie obchodzi.

Syriusz zawsze mówił, co myślał. Nigdy jednak nie mówił o swoich uczuciach. Poczuł gorąco na twarzy. Cieszył się, że Remus nie miał siły na niego spojrzeć. Poczuł jak mięśnie chłopaka się spinają. Sapnął ciężko. 

- Co się dzieje? - Dłoń Syriusza przestała gładzić jego włosy. 

- Nic - mruknął w odpowiedzi. Nie potrafił się ruszyć bojąc się, że Syriusz odrzuci go i wyjdzie. Zaczerwienił się myśląc o tym, jak cudownie było czuć ciepło jego ciała i uspakajający gest. - Po prostu mnie boli.

Zacisnął zęby. Ból całego ciała przyćmiewał jednak dziwny ścisk w dole brzucha, który odczuwał. To było jednocześnie przyjemne i niekomfortowe uczucie. Poczuł jak Syriusz lekko się rozluźnił wracając do głaskania go po głowie. Jego palce zahaczały o ucho i cudownie drapały potylicę. Remus poczuł mrowienie przebiegające po całej długości kręgosłupa. Reakcja jego ciała na dotyk przyjaciela przerażała go. Gdyby tylko mógł się ruszyć, uciekłby i najprawdopodobniej nigdy więcej na Syriusza nie spojrzał. Spaliłby się ze wstydu. 

- Wiesz, tak sobie myślę - zaczął Łapa. Jego dłoń delikatnie przesuwała się po karku Lunatyka w górę i w dół wchodząc pod kołnierzyk. - Nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię kiedyś zabraknąć. 

- Nigdzie się nie wybieram - burknął starając się, żeby jego głos nie drżał za bardzo. Czuł jak bardzo się rumieni. Dostał nawet gęsiej skórki. 

Syriusz dobrze widział reakcje ciała przyjaciela. Widział rumieńce na bladej skórze, czuł każdą wypustkę, gdy przejeżdżał po niej palcem i, o zgrozo, niemożliwie mu się to podobało. Remus był przy tym niewinny i możliwe, że kompletnie nieświadomy. 

- Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy - mruknął Syriusz, komentując wypowiedź Lupina. Mimo to, powiedział to w taki sposób, że chłopak od razu zrozumiał drugie dno. 

- Syriuszu. - Musiał przerwać. Nie ważne, jak bardzo podobało mu się to, co robił, dla dobra ich przyjaźni, musiał zakończyć te pieszczoty tu i teraz. - To co robisz nie jest właściwe - wyjąkał. 

- A co to znaczy "właściwe"? Całe życie słyszałem co muszę robić, jaki muszę być. - Syriusz poruszył się niespokojnie. - Nikt mnie nigdy nie zapytał, co ja uważam za właściwe. A może właśnie to teraz jest właściwe? 

Remus poczuł, że nabiera sił. Podsunął się lekko w górę opierając czoło o szyję Blacka. Do jego nosa dotarł zapach skóry przyjaciela. Czuł kurz, pot i ulubione perfumy, którymi ten psikał się przed każdym wyjściem z dormitorium. Wciągnął powietrze dotykając nosem obojczyka. Poczuł jak skóra przyjaciela twardnieje. Teraz to on dostał gęsiej skórki. 

- Przepraszam - mruknął Remus nie mogąc się powstrzymać. Wdychał zapach Syriusza przejeżdżając nosem po jego szyi. Chłopak odchylił głowę pozwalając mu na tę pieszczotę. 

- Ty nigdy nie masz za co mnie przepraszać - szepnął przymykając oczy. 

Syriusz przesunął dłoń z głowy Remusa na jego szyję, a potem klatkę piersiową. Natrafił palcem na linię guzików w koszuli. Dwa pierwsze były rozpięte. Powędrował palcami po tej części skóry, która była odsłonięta - od zapiętego guzika, przez krtań, aż po brodę i z powrotem. Miał straszną ochotę rozpiąć pozostałe guziki, jeździć palcami po bliznach chłopaka jak po zaczarowanej mapie. Zamiast tego włożył rękę pod materiał. Blizny, które widział, gdy Remus chodził bez koszulki po dormitorium, znajdowały się w tych samych miejscach, które zapamiętał. Lupin nabrał i wstrzymał powietrze. Bał się zaprotestować, żeby nie przerwać pieszczot. Było mu dobrze. Syriusz jeździł delikatnie palcami po tych bliznach, po miejscach, których wstydził się najbardziej, znakach jego choroby, jego przekleństwa. Przestraszył się. Naprawdę się przestraszył. Złapał Blacka za rękę. To nie było właściwe. Nie mógł pozwolić na więcej, chociaż bardzo chciał, a każda komórka jego ciała błagała o dalsze pieszczoty. Był potworem, nie zasługiwał na żaden gest ze strony kogokolwiek, a szczególnie Syriusza. Ten jednak nie przejął się. Pogłaskał nadgarstek Remusa, w miejscu, gdzie mógł sięgnąć palcami. Drugą rękę położył na linii jego żuchwy. Obejmowali się w ten sposób nie chcąc puścić. 

Syriusz nie wiedział, czy chce coś powiedzieć. Wiedział tylko, że chce dotknąć ust chłopaka, sprawdzić, czy są tak samo delikatne, jak on, czy nie pozostaną bierne. Był naprawdę ciekawy. A jeśli Black czegoś chciał, to musiał to mieć. Zmusił Remusa do uniesienia głowy, naciskając lekko dłonią na jego szczękę. Poczuł, jak głowa wpasowuje się w jego ramię. Nachylił się. Ich usta dzieliły milimetry. 

Remus wstrzymał oddech. Nieświadomie położył swoją drugą rękę na udzie przyjaciela. Wychylił się delikatnie. 

Syriusz uśmiechnął się. Poczuł przyjemne mrowienie w kręgosłupie. Przesunął dłoń na policzek Remusa i musną ustami jego usta, bardzo delikatnie. Były miękkie. Syriusz zapragnął kosztować ich więcej. Pogłębił pocałunek, który Remus oddawał równie namiętnie. 

Promienie słońca przedostały się przez szczeliny w ścianach oświetlając dwie postaci. Syriusz oderwał się od ust przyjaciela zmuszając go do uchylenia powiek i spojrzenia na niego.

- Nigdy więcej nie każ mi wychodzić - wyszeptał wpijając się w jego usta po raz kolejny. 



Nigdy więcej nie każ mi wychodzić (Remus x Syriusz)Where stories live. Discover now