Wieczorem, zgodnie z tym jak prosiła moja matka zjawiłam się w jej komnacie. Stała przed wielkim oknem, a przed sobą miała widok na miasteczko oddalone nie więcej jak trzy kilometry od pałacu. Wzięłam głęboki wdech i się odezwałam:
- Tak, matko? - widać było jak bierze głęboki wdech, a następnie powoli odwraca się w moją stronę.
- Violetto, jak cię wychowałam? - uniosła wysoko głowę - na księżniczkę czy pisarkę? - przełknęłam ślinę. Patrzyła się na mnie wzrokiem z politowaniem, a ja w tamtym momencie byłam kompletnie zdezorientowana.
- O co chodzi?
- Znalazłam to u Diego - uniosła dłoń, a tam zobaczyłam moje teksty. Odruchowo uniosłam dłoń i rozchyliłam wargi, ale ona w tym samym momencie uniosła dłoń, abym się nie odzywała. - Przegięłaś, młoda damo. Ciągle ci muzyka w głowie i tak wiele zrobiłam, godząc się na to, żeby Francesca i ta ruda dziewczyna tu przychodziły. Wykorzystałaś bezczelnie to, bawiąc się w pisarkę tekstów na boku! - podniosła głos.
- Nie wykorzystałam! - zaczęłam się bronić.
- Więc w jaki sposób mi to wytłumaczysz? Będziesz królową, będziesz zarządała królestwem, a ty zamiast zająć się tym co trzeba, bawisz się w muzykantkę! - krzyknęła, a moje teksty przedarła na kilka części.
- Matko... - odezwałam się cicho, patrząc na potargane kartki z łzami w oczach.
- Dosyć tego! Dostaniesz odpowiednią karę za swoje czyny - powiedziała stanowczym głosem i gestem dała mi do zrozumienia, że mam wyjść. Nawet na nią nie spojrzałam tylko udałam się do wyjścia. Czym prędzej skierowałam się do swojej komnaty, a drzwi zamknęłam z hukiem.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, zjechałam plecami po drzwiach na podłogę. Brakuje mi tej przeklętej pewności siebie, chciałabym wykrzyczeć jej w twarz co sądzę o tym wszystkim, ale nie potrafię! Szlochałam, cała moja ciężka praca i uczucia, które przelałam w to poszły kompletnie na marne. Nie potrafi razem z ojcem zrozumieć tego, że kocham muzykę, kocham to robić.
Wstałam z podłogi i podeszłam do biurka, gdzie runęłam na krzesło. Sięgnęłam po chusteczki i wytarłam swoje policzki oraz oczy. Zaczęłam się jednak zastanawiać jak moja matka odkryła to wszystko. Może Diego sam jej pokazał? W tym momencie doszła do tego również wściekłość i czym prędzej wstałam i skierowałam się do wyjścia. Poszłam do komnaty księcia i bez pukania weszłam, a on właśnie wtedy grał na gitarze.
- Violetta? - uniósł wzrok na mnie i zmarszczył brwi.
- Jak mogłeś pokazać mojej matce teksty? - zaczęłam od razu, patrząc w jego oczy.
- Nic jej nie dałem! - zaprzeczył.
- To ciekawe, że właśnie wszystkie moje uczucia przelane na papier przetargała na kilka części! - podniosłam głos, a on wstał i odłożył gitarę. - Nie udawaj, że nic nie wiesz. Miałeś w tym udział, raniąc mnie tak samo mocno jak ona.
- Przysięgam, że nic jej nie dałem - podszedł do mnie.
- Wróżka jej podała? Książę, nie bądź śmieszny - spojrzałam na niego z politowaniem. - Zaufałam ci, a ty wykorzystałeś to. Doskonale również wiedziałeś o moim zakazie związanym z muzyką, to chciałeś osiągnąć? Tylko to chciałeś?
- Uspokój się - złapał za moje ramiona.
- Nie dotykaj mnie! - odsunęłam się, spuszczając w tamtym momencie też wzrok z jego brązowych oczu - nie waż więcej się do mnie zbliżać. Zraniłeś mnie i straciłeś moje zaufanie, jesteś dla mnie skończony - powiedziałam stanowczym głosem i wyszłam z jego komnaty.
Potrzebowałam zaczerpnąć świeżego powietrza, dlatego czym prędzej udałam się do ogrodu i do miejsca, które znam tylko ja, a ogrodnik pomaga mi w utrzymaniu go w tajemnicy. Usiadłam na ławeczce i krzyknęłam. Miałam dość tego wszystkiego, moje uczucia nie liczą się w żadnym aspekcie. Jednego wieczoru zostałam zraniona podwójnie, a jeżeli okaże się potrójnie to naprawdę będę skakać z radości.
- Oh, Violetta? - do środka wszedł ogrodnik, ale od razu stanął w miejscu kiedy zauważył mnie.
- Tak, przepraszam. Pewnie przeszkodziłam panu w dbaniu o roślinki - powiedziałam cicho i starłam łzę z policzka. Pociągnęłam cicho nosem i spuściłam głowę w dół, skupiając swój wzrok na palcach.
- Niech panienka tak nie mówi. Widzę, że coś się stało - odparł i podszedł do mnie po czym usiadł obok. Spojrzałam na niego kątem oka i widziałam jak patrzy przed siebie. - Pewnie znowu chodzi o muzykę, prawda?
- Za dobrze mnie pan zna - zaśmiałam się smutno i spojrzałam w górę, na gwiazdy z łzami. - Moja matka nie potrafi zrozumieć tego, że mając muzykę, mam tak naprawdę wszystko. Chciałaby żebym była przykładną księżniczką, ale ja nią nigdy nie będę.
- Król też kiedyś bardzo lubił muzykę, a nawet w pałacu był fortepian, na którym grał - powiedział, a ja spojrzałam na niego. - Nie patrz tak na mnie. Z niewiadomych mi przyczyn fortepian nagle zniknął, zabierając ze sobą całą harmonię, a muzyka została zakazana i miała być grana tylko na balach.
- Skąd to wiesz? - spytałam, patrząc głęboko w jego oczy.
- Zanim zostałem ogrodnikiem, pracowałem w pałacu. Byłem służącym, ale ze względu na mój wiek zostałem przeniesiony tutaj - westchnął - a przez ten czas nie dowiedziałem się dlaczego to wszystko zniknęło - spojrzał na mnie. - Odziedziczyłaś zdolności muzyczne po królu.
- To nie są żadne zdolności - wstałam - i wolałabym stąd odejść. Nie jestem marionetką.
- Ależ oczywiście, że nie, księżniczko! - zaprzeczył, a następnie uśmiechnął się delikatnie. - Porozmawiaj z królem.
- To nie ma sensu - mruknęłam. I odwróciłam się w kierunku wyjścia.
- Spróbuj, a się dowiesz czy ma sens - spojrzałam w jego kierunku, a następnie w stronę wyjścia. Ujrzałam tam Leona, z którym bardzo szybko nawiązałam kontakt wzrokowy. Przez moje ciało przeszły dreszcze, a kiedy uśmiechnął się delikatnie i odszedł, wzięłam głęboki wdech. Nie mylił się.
***
CZYTASZ
princess || violetta x leon
FanfictionVioletta Castillo to córka małżeństwa królewskiego, a zarazem następczyni tronu. Dziewczyna od małego była uczona estetyki czy etykiety. Nigdy nie uczęszczała do prawdziwej szkoły, a jedynie gdzie się uczyła to w zamku z prywatnymi nauczycielami, kt...