Kagura całkiem miło wspominała miniony dzień w szkole - udało się jej ściągnąć praktycznie cały sprawdzian z historii od Shinpachiego, ani razu nie wpadła na Sougo i w stołówce dostała swoje ukochane drożdżówki. Nie mogło być lepiej. Chyba, że nie poszłaby do szkoły i się wyspała. Ale tylko wtedy.
Kiedy Kagura przekroczyła próg domu, coś wydało się jej nie na miejscu. Jakby czegoś brakowało. Przestała się nad tym zastanawiać, gdy zaburczało jej w brzuchu. Nie miała pojęcia, o co mogło chodzić, więc postanowiła to zignorować i zająć się tym, jak coś zje. Tym bardziej, że skoro jej cały dzień był wspaniały to przecież nie mogło stać się nic złego – tak przynajmniej uważała. Najedzona do syta po obfitym posiłku, który niemalże całkowicie opróżnił jej, zapełnioną po wczorajszych zakupach lodówkę, poszła do swojego pokoju. Powoli przebrała się w wygodne ubrania i już chciała wrócić na dół, aby pooglądać telewizję, lecz zamiast tego rozejrzała się po pokoju zdezorientowana. Zrozumiała, czego brakowało. Wybiegła na korytarz.
- Sadaharu?! Sadaharuu! - krzyknęła.
Nic się nie wydarzyło. Odpowiedziała jej cisza. Nieprzyjemna. Przerażająca. Samotna.
Powinna zorientować się wcześniej. Sadaharu był najbardziej leniwym zwierzęciem na świecie, ale kiedy pora jego posiłku spóźniała się choć o minutę, czekał zniecierpliwiony przy swojej misce w kuchni. Dzisiaj go tam nie było, pomimo że Kagura wróciła ze szkoły później, niż wypadał czas jego posiłku. Sadaharu powinien tam być. Czekać i patrzeć na nią nieprzychylnie, dopóki go nie nakarmi. Kagura wyskoczyła na podwórko, myśląc, że pies z głodu postanowił na coś zapolować. Śpieszyła się tak bardzo, że zapomniała założyć buty.
- Sadaharu! Sadaharu, gdzie jesteś?!
Ogródek świecił pustką. Kagura zacisnęła zęby, czując w oczach łzy.
Niewiele myśląc, podbiegła do bramy i wybiegła na pustą, ciemną ulicę. Nie bała się. W razie kłopotów potrafiła się obronić jedynie... Martwiła się o tego nieposłusznego, głupiego zwierzaka. Czyżby się na niej zawiódł? Nie sprawdzała się jako właścicielka, więc postanowił poszukać nowego domu? Kagura postanowiła, że da mu porządną nauczkę, jak tylko go znajdzie.
Obiegła swój dom dookoła, ale nie dało to żadnych rezultatów. Sadaharu nie było. Postanowiła więc, że pobiegnie wzdłuż ulicy i pozagląda w uliczki. Nic. Zaczęła pukać do drzwi sąsiadów, wybudzając niektórych ze snu. Nikt go nie widział.
Kagura wróciła zrezygnowana do domu dopiero nad ranem z nogami poranionymi od kamieni i licznych upadków. Zaaferowana zapomniała wrócić, żeby założyć buty. Zmęczona do granic możliwości i obolała, położyła się do łóżka.
Zanim usnęła, uznała, że jej dom nigdy nie był taki duży, pusty i straszny jak tej nieszczęsnej nocy.
~*~
Kagura otworzyła zaspane oczy. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła była twarz jej brata, który pochylał się nad nią z uśmiechem i łaskotał po twarzy włosami.
- Tęskniłaś? - zapytał wesoło. Kagura złapała poduszkę i wycelowała prosto w jego głowę. Nie trafiła. Kamui miał niesamowity refleks, więc bez problemu zdążył się uchylić. - Po tym miłym powitaniu wnioskuję, że niekoniecznie.
- Która godzina? - spytała, ziewając. Podniosła się do pozycji siedzącej, opierając się wygodniej na poduszce i opatuliła się kołdrą po samą szyję.
Chłopak zeskoczył z głośnym łoskotem na podłogę i podszedł do okna.
- Piąta.
Odsłonił roletę, wpuszczając do środka pierwsze promienie wschodzącego słońca.
CZYTASZ
One-shot Okikagu
Fiksi PenggemarZbiór niekoniecznie poważnych, połączonych ze sobą mniej lub bardziej one-shotów na temat postaci z Gintamy, w których zaskakująco dużo uwagi poświęcone jest relacji Okity Sougo i Kagury.