𝟗. 𝓬𝓪𝓽 𝓭𝓲𝓼𝓽𝓻𝓲𝓫𝓾𝓽𝓲𝓸𝓷 𝓼𝔂𝓼𝓽𝓮𝓶

172 21 2
                                    

Droga do domu mijała dość szybko. Nikt z nas nie odezwał się za wiele, byliśmy zmęczeni a Nick, który jako jedyny miałby siłę na ciągnięcie tematu, zasnął od razu po wyjechaniu ze szpitala. Do mnie dopiero teraz wszystko zaczynało docierać. Kiedy nie miałem zbyt wiele alkoholu we krwi i ciężkie chwilę już minęły, wszystko po prostu wydawało się zabawne. Raven przesłała mi nawet filmik z całego wydarzenia i gdybym miał siłę, śmiałbym się bez przerwy.

Nagle coś rudego mignęło mi przed oczami w przedniej szybie.

- RAVEN Stój! - krzyknął Nick, który najwyraźniej już nie spał.

Dziewczyna zahamowała gwałtownie a ja uderzyłem głową o zagłówek. Z szybko bijacym sercem patrzyłem na zgromadzonych i czekałem na jakieś wyjaśnienia. Nick wyszedł z auta a Raven pobiegła za nim.

Kurwa, przejechaliśmy coś.

Wyszedłem razem z nimi, nie zamykałem nawet drzwi. Krew mi buzowała, byłem przerażony. Juz lepiej człowieka uderzyć autem niż jakieś zwierzę. Co to właściwie było? Lis?

Podbiegłem do przyjaciół a Ci tylko popatrzyli na mnie przerażeni. Raven trzymała na rękach coś co najpierw przypominało mi kulkę, małą i puchatą. Po sekundach dopiero mogłem rozpoznać zwierzę, w momencie kiedy otworzył oczy, tak ślicznie niebieskie, ogarnąłem, że prawie przejechaliśmy małego kotka.

- Co my teraz zrobimy? - zapytałem tej dwójki, wciąż patrząc na małego kota. Był przerażony chyba tak samo jak my. Nie drapał, nie wydawał dźwięków, nie robił nic. Jedynie patrzył prosto w moją duszę, jakby nakazywał mi zabrać go do domu i nakarmić.

- Zostaliśmy wybrani - powiedziała w pełnej powadze - Musimy znaleźć mu dom.

- Jest piąta nad ranem - przypomniał jej Nick. Nick, który dalej ma złamaną rękę i jest nafaszerowany lekami i musi iść spać. Wszyscy musimy iść spać.

- On ma rację - westchnąłem. Nikt z nas się jednak nie poruszył. Mieliśmy go tak zostawić? Przerażonego? Bez matki? Czułem to przerażenie razem z nim. Całą noc przed tym uciekałem, jednak mimo wszystko wciąż to czułem.

Pocałunek...Seth.

Ścisnąłem maskę z jego twarzą, którą wciąż trzymałem w dłoniach.

- Nie szukasz może kota, Cody? - pytanie wyrwało mnie z mojego więzienia. Spojrzałem na przyjaciół a niedowierzanie wylewało się z moich oczu - I zanim zaczniesz, nie, żadne z nas nie może go wciąć. Ja mam pełno kotów, znaczy moja babcia ma a Nick i jego zwierzyniec to też za dużo.

- Oszalałaś? Moja mama by mnie zabiła - przyznałem szczerze, bo o matko boska  jakby ta kobieta w szał wpadła. Chociaż nie będę ukrywać, kiedyś mieliśmy kota i mama kochała go nad życie. Gdy się urodziłem miał może dwanaście lat? Nie jestem pewien. W każdym razie umarł nieco po moich pierwszych urodzinach i kiedy tylko pytałem czy możemy mieć jakiegoś kota to słyszałem tą historie i ile bólu kosztowało to moją mamę. W końcu przestałem pytać.

Wszyscy automatycznie posmutnieliśmy. Co mogą nastolatki w świecie w którym rządzą dorośli? Patrząc w oczy tej małej kulki zrozumiałem, że wszystko. Mamy siłę do walki. Ja musze mieć tego kota, w jego oczach jest wszystko i jest taki uroczy i słodki i...muszę go mieć.

- No dobra ale przynajmniej wybierzcie jakiś fajny repertuar na mój pogrzeb. Coś w stylu zniszczenia Gwiazdy Śmierci a przejścia Anakina na ciemną stronę mocy.

- Mrocznie - skomentowała Raven.

I tak właśnie zapisała się data mojej własnej śmierci w kalendarzu. Moje dni były policzone, chociaż w tym wypadku było to dobre. Może nie będę musiał nawet myśleć o wydarzeniach poprzedniego dnia? Seth przecież nie przyjdzie na mój pogrzeb a nawet jeśli to jako duch dopilnuje żeby wyszedł. Zaznam spokoju po śmierci, w końcu się wyśpię a moje serce już nigdy nie zabije o wiele za dużo razy, kiedy tylko ciemne włosy Setha pojawią się na horyzoncie. Same plusy.

ᴛᴀᴋᴇ ᴄᴀʀᴇ | ʙᴏʏxʙᴏʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz