7.

550 35 7
                                    

Od pamiętnego wieczoru, w którym to wszystko się stało minęły trzy dni. Ignoruje próby nawiązania z Diego kontaktu i jak się okazało, moją karą za to wszystko było to, że Francesca razem z Camilą już nie będą mogły do mnie przychodzić. To wszystko dosłownie jest chore. Gubię się w tym. Co więcej mój ojciec wyjechał z Mullingar i nawet nie mam możliwości porozmawiania z nim o fortepianie i muzyce. Ogrodnik zaintrygował mnie tym co powiedział.

- Hej, Viola - obok mnie pojawił się Federico. Posłałam w stronę szatyna delikatny uśmiech, tym witając się z nim. - Masz plany na dzisiaj?

- Nie, dlaczego pytasz?

- Chciałbym żebyś mi w czymś pomogła - spojrzałam na niego kątem oka i powoli przytaknęłam.

- Zgadzam się, jednak do czego konkretnego jestem ci potrzebna? - skrzyżowałam ręce.

- Chciałem zaprosić Ludmiłę na piknik, ale jak widzisz ona prawie cały czas kręci się przy Leonie. Chciałbym żebyś spędziła z nim wieczór... - mój brzuch dosłownie wykonał fikołka wewnątrz.

- Przecież możesz ją zaprosić normalnie, a ja nie muszę umawiać się z Leonem...

- Kiedy usłyszy, że Leon ma plany odpuści i umówi się ze mną, rozumiesz?

- Rozumiem, po prostu... dobrze, pomogę ci - westchnęłam.

- Wiedziałem, że na ciebie będę mógł liczyć - uśmiechnął się, a następnie mnie przytulił. Objęłam go i westchnęłam cicho. Jeszcze brakowało mi do tego wszystkiego wieczora z Leonem.

***

- Prawa, lewa... lewa, prawa... tak, pięknie! Księżniczko idzie ci coraz bardziej, gratuluje - uśmiechnęła się czarnowłosa kobieta. Przytaknęłam i odwzajemniłam delikatnie uśmiech. Jak co środy miałam lekcje tańca, na którym nauczycielka dodała kolejny taniec do nauki.

- Możemy na dzisiaj już skończyć? Jestem zmęczona - przytaknęła energicznie, a ja podziękowałam skinieniem głowy i podeszłam po wodę oraz ręcznik po czym skierowałam się do wyjścia. Odkręciłam wodę i zaczęłam wycierać się ręcznikiem, a w tym samym momencie wpadłam na kogoś.

Zaczęłam lecieć do tyłu, jednak ta osoba mnie złapała. Uniosłam wzrok do góry i natrafiłam na Leona. Śmiał się, a ja od razu się od niego odsunęłam. Zilustrowałam go wzrokiem i mimowolnie uśmiechnęłam się widząc, że jego ubranie jest mokre od wody, która się na niego wylała.

- Czy to był zamach na mnie, księżniczko? - uśmiechał się, dotykając swojej bluzki.

- Raczej nie, ale możesz to odebrać jak wolisz - skrzyżowałam ręce i obserwowałam go, a on w tym momencie zrobił coś czego najmniej bym się spodziewała. Ściągnął jak gdyby nigdy nic bluzkę i westchnął.

- Od razu lepiej, przejdziemy się? - patrzył na mnie jak gdyby nigdy nic, jednak ja byłam na tyle zdziwiona, że nie byłam w stanie się odezwać.

- Książę, ale twoje ubranie...

- Będziesz mogła mnie lepiej zaobserwować - puścił mi oczko, na co odwróciłam się dając mu znak, że zgadzam się abyśmy się przeszli. Ruszył, a ja obok niego. - Więc jak twoja relacja z Diego?

- Jaki masz w tym interes?

- Pytam z ciekawości. Nie widziałem was razem od kilku dni, przyjaźniliście się.

princess || violetta x leonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz