Rozdział 59

1.2K 63 36
                                    

Jakąś godzinę później

Spędziłem właśnie najlepszą godzinę w moim życiu. Nigdy bym nie pomyślał, że w biurze będzie mi tak dobrze. Kiedyś kojarzyło mi się tylko z pracą i niczym więcej. Jednak teraz zmieniam zdanie i mógłbym tutaj codziennie przebywać w towarzystwie brunetki byle dalej działy się tu takie cuda jak dziś, ale nic nie może trwać wiecznie. Nawet to. Karol właśnie ubierała na siebie swoją sukienkę, a ja mogłem popatrzeć w tym czasie bezkarnie na jej nagie ciało. Nawet się z tym nie kryłem, co dziewczyna od razu zauważyła i skarciła mnie wzrokiem.

-Możesz się już tak na mnie nie patrzyć ? - zapytałam poważnie.

-Wiesz jakoś tak już mam, że gdy cię widzę to nie mogę oderwać od ciebie wzroku. - odpowiedziałem z uśmiechem.

-Lepiej byś się na coś przydał i zapiął mi suwak od sukienki. - skarciłam go.

-Po co mam ci w tym pomagać i zasuwać ten suwak skoro za kilka godzin pewnie znowu będę musiał go rozsuwać. - zaśmiałem się na całe gardło.

-Nie zapędzaj się tak. Dziś chce już tylko zjeść kolację i iść spać, bo jestem strasznie zmęczona. - mówiłam, chwytając się za bolący kark.

-To wcale nie jest moja wina. - próbowałem się bronić.

-Masz rację to nie jest tylko twoja wina. - zaznaczyłam. -To również wina twojego przyjaciela i tego, że jesteście niewyżyci. - powiedziałam śmiejąc się.

-Nie nasza wina, że jak tylko cię widzimy to się pobudzamy. - rzuciłem w jej stronę.

-To lepiej nauczcie się nad tym panować, bo wrócimy do Buenos Aires i trzeba będzie wrócić do rzeczywistości. - odparłam z powagą. -Ty będziesz mieszkać u siebie, a ja wrócę do Mike'a, a w pracy raczej nie będziemy mieli dla siebie tyle czasu.

-Wszystko zawsze może się zmienić. - odpowiedziałem. -To że wrócimy do Buenos Aires to niczego między nami nie zmieni. 

-Zawsze może, bo nie będziemy już ze sobą przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. - odpowiedziałam.

-Na pewno damy sobie radę. Najważniejsze jest to byśmy byli dalej razem. - dodałem.

Zakończyliśmy rozmowę i mogliśmy wyjść z biura. Szliśmy ulicami Paryża, gdzie wcześniej ustaliliśmy, że wstąpimy do jakieś kawiarni na kawę i ciastko. Od naszej rozmowy w biurze miałem wiele myśli w głowie. Czasami całkiem sprzecznych, ale wiedziałem, że muszę coś zrobić. I już nawet miałem pomysł co mogę zrobić. Po jakichś dwudziestu minutach znaleźliśmy się na miejscu. Zamówiłem nam od razu dwie late i do tego sernik z malinami i znów zająłem swoje miejsce obok niej zaczynając rozmowę.

-Karol, moglibyśmy wrócić do naszej wcześniejszej rozmowy ? - zapytałem delikatnie.

-Co masz na myśli ? - zapytałam niepewnie.

-Chciałem porozmawiać o tym, co będzie po naszym powrocie do Buenos Aires. - oznajmiłem z delikatnym uśmiechem.

-Coś się zmieniło względem twoich uczuć do mnie ? - spytałam.

-Nie oczywiście, że nie.

-Tak, a za chwilę usłyszę, że to co było w Paryżu niech zostanie w Paryżu. - odpowiedziałam i spuściłam głowę.

-Nie oto mi chodzi. - oznajmiłem. -Jakbyś mi nie przerywała i dała dokończyć to wcale byś nie miała takich myśli. I nie zwątpiła byś w moje uczucia względem ciebie. - odpowiedziałem stanowczo.

-To o czym ty mówisz ? - mówiłam bardzo zdenerwowana.

-Mówiłaś, że jak wrócimy do Buenos Aires to nie będziemy spędzać ze sobą już tak dużo czasu, bo będziemy się widywać w pracy i po niej, więc tak sobie pomyślałem w głowie i już wszystko ułożyłem tylko ty musisz się zgodzić. - oznajmiłem i zacząłem się bawić palcami.

-Zgodzić na co ? - odparłam niepewnie.

Skarbeńki zapraszam do komentowania <3

Możecie też spodziewać się małej niespodzianki na moim profilu :*

Dwa serca, jedno bicie - RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz