10. Kłamstwo ma krótkie nogi.

1K 128 48
                                    

Nie powinien był brać go ze sobą.

To właśnie pomyślał, kiedy przerażonym spojrzeniem przejeżdżał po zbiorowisku ludzi. Odgłosy karetek niosły się echem po okolicy, mieszając się z piskiem opon i syrenami policyjnymi. Mimo że na miejscu było już pogotowie, straż pożarna i policja, miał wrażenie, że ciągle było ich więcej. Przez chwilę miał nadzieję, że z jednej z karetek wysiądzie Will, ale zaraz szybko oprzytomniał - w końcu blondyn siedział z dziewczynkami.

— Tak. Nie. Jesteśmy bezpieczni. — Ben zmienił stronę i przyłożył telefon do prawego ucha. — Ugh, po cholerę się drzesz, Solace? Mówię przecież że nic nam nie jest. — Chwila ciszy. — Ach, on... Chwilowo nie może podejść do telefonu.

Nico uniósł brwi, ale nic nie powiedział, przysłuchując się dalszej rozmowie Bena.

— Bo widzisz on... Tak jakby zaginął.

Co?! Co co niby znaczy?!

McRoy odsunął telefon od ucha, krzywiąc się na krzyk blondyna, a Nico nie wiedząc dlaczego, parsknął śmiechem. Ta sytuacja... Była absurdalna. Północ już dawno minęła, a ekipa ratunkowa dalej nie wyciągnęła wszystkich spod gruzów budynku. Okazało się, że na niższych piętrach było wiele innych ludzi, którzy postanowili skorzystać z pustych pokoi. Percy pewnie to wiedział.

Karetki przyjeżdżały i odjeżdżały, policjanci chodzili i zadawali pytania, a Nico czuł, jakby był po za tym wszystkim. Jakby nie brał w tym udziału. A jednak, wszystko co się działo, dotyczyło go w większej mierze niż pozostałych. Ponieważ tam, pod tym gruzem, mógł gdzieś być Percy. Jego Percy.

Nie wiedział, co chłopak zrobił i w jaki sposób tak naprawdę go skrzywdził. Wierzył Benowi, ale nie do końca. W końcu, znał szatyna i jego podejście do takich spraw. Miał własną perspektywę i nie patrzył obiektywnie na sprawę. Chciał znać wersję Percy'ego... I chciał znać swoją wersję.

Przyjaciel w wroga się przemieni
Odbierze to, co bardzo cenisz
Anioł w toń ciemną się zanurzy
Syn Morza pasmo nieszczęść zburzy
Umarli, co przy tobie trwają
Spokoju wiecznego zaznają
Cierpienia twego będzie koniec
Gdy głębia morza śmierć pochłonie

Skąd to znasz? — Ben usiadł na krawężniku, obok Nico, i spojrzał na niego z niepokojem. Di Angelo wzruszył ramionami.

— Bianca miała ten wierszyk w pokoju. Najciekawsze jest to, że znałem go wcześniej. Ale nie wiem dlaczego.

— Bianca znała ten... Wierszyk?

— Miała go w albumie ze zdjęciami — odpowiedział na to chłopak, posyłając przyjacielowi rozdrażnione spojrzenie. — Masz problem ze słuchem?

Ben pokręcił głową i uśmiechnął się półgębkiem.

— Chociaż kto wie, Solace potrafi całkiem głośno się drzeć jak jest zły. Moje uszy zostały nadwyrężone.

Gdyby nie okoliczności, Nico może by nawet się uśmiechnął. W tej chwili jednak, nie potrafił tego zrobić. Z zaciśniętą szczęką, przebiegał oczami po przerzadzającym się tłumie, próbując w świetle ulicznych lamp wyszukać jedną, konkretną osobę. 

— Wiesz, że to tylko rymowanka? — odezwał się nagle Ben. — Nie powinieneś tego brać na serio. To nic nie znaczy. Zwykły wierszyk, Rachel zawsze gadała trzy po trzy.

Di Angelo przeniósł na niego wzrok, próbując nie dać po sobie poznać zdziwienia. Już pomijał imię dziewczyny, króre kojarzył z urywków wspomnień. Skąd Ben o tym wiedział? I dlaczego tak mu zależało, żeby nie zajmował sobie tym głowy? Nim jednak zdołał odpowiedzieć, dotarła do niego chaotyczna rozmowa ratowników.

✓ Love Me || PercicoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz