07.

4.1K 155 16
                                    

Przez cały wieczór podpisywałam swoje zeszyty i książki. Wiecie co? Wybrali dla mnie zeszyty w pastelowych kolorach (których nie lubię, osobiście wole wyblakłe), RÓŻOWY piórnik i czarny plecak. Przynajmniej to ostatnie mi pasuje.
Ale za to, mam też cekiny...

Na ten brzydki, różowy piórnik, przykleiłam gorącym klejem cekiny. Dopiero wtedy mi się spodobał.

Znalazłam w internecie mój plan lekcji x wydrukowałam go sobie i spakowałam do plecaka rzeczy, które mi będą potrzebne. Oczywiście też kosmetyczkę.

Z szafy wyciągnęłam swoją piżamkę w jednorożce, bielizne i poszłam do łazienki.

Do wanny nalałam duużo wody i weszłam dopiero wtedy, kiedy płyn sięgał do ponad połowy wanny.

Pożądnie się umyłam, a późniejszą godzinę spędziłam na zabawie pianą.

Wyszłam z wanny dopiero około godziny dwudziestej trzeciej. Wyszczotkowałam włosy, rozczesałam włosy, przebrałam się w swoją piżamę i zeszłam na dół. W jadalni siedzieli rodzice z grobowymi minami i zdezorientowany Mike. Przy drzwiach stały małe walizki i torby podróżne. O co chodzi...?

-Jak jesteśmy wszyscy to... Dzieci, wyjeżdżamy z tatą na delegacje do Australii. Wiem, dopiero co się wprowadziliśmy, ale musimy. Naprawdę musimy. Ta kolacja się nie odbędzie.- mówiła Bernadett. Upuściłam swój ręcznik z wrażenia. Nie dlatego, że nie będzie kolacji z szefem taty

-Super. Pierwsze dni szkoły na nowym kontynencie spędzimy sami. Jak fajnie, że można na was liczyć.- warknął Mike i pobiegł na górę. Kurcze...

Berni zaczęła cichutko szlochać, a tata ją pocieszać.

-Rozumiem was. Powodzenia.- mruknęłam i pobiegłam za bratem.

Zapukałam do jego drzwii nie otrzymując odpowiedzi poprostu weszłam. Mike stał na balkonie z papierosem w ręku. Pewnie zabrał mamie.

Powoli do niego podeszłam, a dopiero będąc obok, ogarnęłam, że z kimś rozmawiał. Chłopak z sąsiedniego domu, mniej więcej w naszym wieku. (Ja i Mike jesteśmy z tego samego roku). Blondyn, dość umięśniony. Więcej szczegółów nie widziałam przez ciemność.

-Wszystko będzie okej.- szepnęłam, wtulając się w cieplutki tors Mike'a. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam taki błysk szczęścia i nadzieji.

-Jesteś obok. To najważniejsze.- mruknął i pocałował mnie w czoło. Jeju! Taki braciszek, to skarb.

-Oooo! Jak słodko!- usłyszałam z balkonu obok. Spojrzałam w tamtą stronę. Chłopak się na nas gapił jak na obrazek.

-Dobra, gadaj facet. Gdzie dają tak naturalne dzi*ki?- na to pytanie blondyna mocniej ścisnęłam tors brata i zaczęłam powolutku gładzić go po policzku. Zawsze tak robiłam, kiedy coś się stało. To poprostu go uspokaja.

-Odszczekaj kut*sie. To moja siostra!- kutwa mać, zaraz Mike do niego pójdzie i zaczną się bić!

-Misiek, nie ma potrzeby. To idiota. Chodź do domu.- próbowałam jakkolwiek zaciągnąć Mike'a do jego pokoju, ale nic nie działało.

-Lala, może wpadniesz dzisiaj do mnie? Pokaże Ci, że koszykarz wrzuca idealnie nie tylko do kosza.- już nie nawidzę typa. Mam pewien pomysł...

Wzięłam z biurka brata procę, z jego łóżka tosta i wyszłam tak na balkon. Wycelowałam i... idealnie w środek czoła.

Blondyn zaczął piszczeć jak mała dziewczynka, a ja z bratem sikaliśmy (nie dosłownie) ze śmiechu i weszliśmy do swojego domu.

-Masz cela młoda.- zaśmiał się Mike, czochrając mi włosy.

-Między nami, jest tylko miesiąc różnicy.- mruknęłam, wspominając sobie w głowie nasze wspólne urodziny sprzed pół roku. Nie mieliśmy kasy na dwie imprezy, to zrobiliśmy jedną.

-Chodźmy spać. Jutro szkoła.- Mike rzucił się na swoje łóżko, a ja na swojw u siebie w pokoju. Odrazu zasnęłam.

Nerd-> Murder (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz