song: Glass Animals — Youth
Trzeciego września o dwudziestej trzeciej czterdzieści osiem, Veronica Reid siedziała na lotnisku Gatwick z życiem spakowanym w zaledwie jeden plecak, nie licząc torby ze śpiworem i jednoosobowym namiotem. Dwudziestojednolatka znudzona dotychczasowym studenckim życiem, nie mówiąc o niczym rodzicom, podjęła decyzję o przerwaniu nauki w SOAS. Po trzech latach studiów prawniczych stwierdziła, że nie jest to, co chce robić do końca życia, a mieszkanie w dużym mieście jakim był Londyn zbyt ją przytłaczało. Dziewczyna od zawsze była fanką natury, a przyszłość w stolicy Anglii, którą rozpisali jej rodzice, zdecydowanie ją przerażała.
Brunetka wyciągnęła telefon i zadzwoniła do przyjaciółki:
— Ronnie, oszalałaś, rano mam poprawkę — powiedziała zaspanym głosem.
— Suzan, powiedz mi, czy ja naprawdę to robię? — wypaplała szybko bez żadnego „cześć".
— Już zdecydowałaś dokąd lecisz? — zapytała nie odpowiadając na retoryczne pytanie koleżanki.
— Właściwie tak, lecę do Stavanger. Jadę eksplorować skandynawskie fiordy! — brunetka wykrzyczała wręcz do słuchawki, czym zwróciła na siebie uwagę garstki ludzi oczekujących na odprawę.
— Mam do ciebie tylko prośbę. Nie wpakuj się w jakieś niebezpieczeństwo i nie wsiadaj do ciężarówek z obleśnymi kierowcami, a wszystko będzie dobrze. Tymczasem dobranoc i napisz mi SMSa jak dolecisz!
— Dobranoc! — odpowiedziała szybko i wpakowała telefon z powrotem do kieszeni jeansowej kurtki.
Dziewczyna nie była wstanie przypomnieć sobie co ostatecznie skłoniło ją do takiej decyzji, ale najprawdopodobniej była to ostatnia kłótnia z rodzicami. Od kiedy poszła do liceum matka i ojciec zaznaczyli, że będzie prawnikiem tak jak oni, bez żadnych dyskusji. Ronnie nienawidziła historii i nauk społecznych. Zamiast tego wolała sztukę i geografię. Mimo to, uczyła się znienawidzonych przedmiotów, aby ziścić marzenia rodziców. Dopiero w trakcie studiów zrozumiała, że to jest jej życie a nie ich.
Z zamyślenia wyciągnął ją głos kobiety wywołującej spóźnionych pasażerów na lot do ciepłych krajów, a kilkoro ludzi przebiegło jej przed oczami. Przetarła zmęczoną twarz i ruszyła w stronę kontroli celnej.
Przeszła przez bramki i poddała się standardowej czynności na lotnisku. Wszystko przebiegło bez zarzutów, plecak nie przekraczał dopuszczalnej wagi. Jedynie niemile wyglądający celnik krzywo spojrzał na nią i jej namiot, kiedy ze słabym uśmiechem mijała go przy wyjściu do strefy bezcłowej.
Co prawda jej lot był dopiero za jakieś sześć godzin, ale w tej strefie przynajmniej mogła coś zjeść. Przewiesiła torbę z namiotem przez ramię i złapała się za brzuch, w którym poczuła ścisk. Nie była pewna czy zabolał ją z nerwów czy z głodu.
O godzinie piątej pięćdziesiąt jej samolot ustawił się na pasie startowym. Spojrzała przelotnie w mokre od deszczu szyby i z uśmiechem sprawdziła czy aby napewno zapięła pas bezpieczeństwa.
— Żegnaj, Anglio. Do zobaczenia jak najpóźniej — mruknęła pod nosem, a kiedy samolot podrywał się z ziemi zamknęła oczy.
nie obiecuję, że będę wrzucać tu cokolwiek regularnie, ale wyśniłam sobie tę historię i stwierdziłam, że jednak wrzucę, bo się stęskniłam za wattpadem ;')
ciekawe jak się przyjmie xx
CZYTASZ
wanderlust
Adventure"to travel is to live..." Ronnie, według założeń zaborczych rodziców ma zostać doskonałym prawnikiem, jednak ona ma zupełnie inny plan na życie. Pewnego dnia, dziewczyna rzuca dotychczasowe życie i wyrusza w podróż po własne marzenia. 2018, s_natal...