Pov. [T/I]
Weszłam do biura Lidera. Było coś koło południa, a ja miałam znowu pomóc mu przy papierkowej robocie. Rzuciłam szybkie ,,Dzień dobry", a on z uśmiechem powiedział co dokładnie mam zrobić.
Miałam zabrać się już do pracy, ale coś mi nie pasowało. Zastanawiałam się chwile co, po czym mnie olśniło. Chodziło mi o Torda! Dziwny w nim był jego głos zdecydowanie nie pasujący do uśmiechu i dobrego nastroju. Przyjrzałam mu się. Był blędszy niż zazwyczaj, a jego oczy były przekrwione, jakby zamiast spać płakał. No nie powiem, zaniepokoiło mnie to.
-Tord?-Spytałam się na co ten podniósł wzrok znad wypełnianych przez niego dokumentów.-Czy wszystko dobrze? Wyglądasz tak jakoś nie najlepiej...
-Wydaje ci się na pewno Hinami. Poprostu jestem zmęczony, to tyle.-Uśmiechnął się i uwierzyłabym mu gdyby nie niepewność w jego głosie. Ale cóż mogłam zrobić? On pewnie i tak, by mnie nie posłuchał, więc wróciłam do pracy.*time skip*
Minęło sześć godzin od kiedy tu przyszłam. Lider wygląda coraz gorzej. Poza tym nic nie jadł. Jest źle...
Pewnie to dziwnie zabrzmi, ale tak, martwię się o swojego wroga.Co jakiś czas Tord wychodził do kuchni i przychodzi z kawą dla siebie. Gdy mu się przyjrzałam, zauważyłam, że za każdym razem gdy to robi, bierze jakieś tabletki.
Mówiłam mu parę razy by przestał, ale on w odpowiedzi tylko mruknął, że nic się nie stanie. I tak w kółko.
W pewnym momencie gdy wstał- prawdopodobnie znowu by pójść po następną dawkę kawy i tabletek, które pewnie już dawno przedawkował i teraz bardziej mu zaszkodzą niż pomogą-zachwiał się i upadł.
Jak najszybciej do niego podbiegłam.
Był przytomny, ale nie mógł się podnieść. Nagle złapał się za brzuch i zaczął zwijać, tak jakby z bólu.
-Pomóż mi dojść do pokoju...-Wydusił z siebie. W jego głosie dało się wyczuć ogromny ból. Mimo tego, że powinnam najpierw zawiadomić jakiegoś medyka, wykonałam jego polecenie. Wzięłam go pod ramię i ruszyłam do jego sypialni. Gdy tylko weszliśmy do środka, gwałtownie mi się wyrwał i ostatkiem sił dobiegł do toalety. Gry dotarłam tam parę sekund później, zostałam go wymiotującego.
Był jeszcze bledszy niż przez cały dzień, co wydawało się właściwie niemożliwe, ale jednak...Podeszłam do niego. W pewnym momencie zamarłam. Nie wymiotował niedokońca stawianym jedzeniem czy piciem, a krwią. Z przerażeniem patrzyłam się na niego, aż opamiętałam się i wyjęłam swój telefon, jak najszybciej dzwoniąc po Patryka.
-Halo? O cześ_-Nie dałam mu dokończyć swojego tradycyjnego przywitania, bo wiedziałam, że każda sekunda może się teraz liczyć, więc zaczęłam mówić podniesionym głosem:
-Przybiegnij do pokoju Torda jak najszybciej! Weź ze sobą najlepszych lekarzy! Szybko! I żadnych pytań!-Rozłączyłam się i podeszłam do Torda, który na szczęście przestał już wymiotować. Wzięłam go na plecy i zawlokłam do jego łóżka. Akurat gdy go tam ułożyłam, do pokoju wbiegł zdyszany przyjaciel Torda i paru doktorów. Gdy zobaczyli co się dzieje, wyprosili mnie. Czekałam na korytarzu przed pancernymi drzwiami, na jakiekolwiek informacje. Wolę wiedzieć co się wokół mnie dzieje, a z drugiej strony chyba rzeczywiście się o niego martwię...____________________________________
Koniec wakacji, więc stwierdziłam, że wypadałoby napisać coś póki jeszcze mam tyle czasu do wykorzystania. Mam nadzieję, że owoc mojej pracy umili wam ten ostatni dzień wolności ;)
To tyle...
Pa! :D
CZYTASZ
Eddsworld | Nie wiesz dlaczego... | Tord x reader
FanficTord nigdy nie był ich przyjacielem. Od początku tylko ich wykorzystywał dla swoich interesów. Czekał tylko na odpowiedni moment, by ostatecznie odebrać im prawie wszystko co posiadali... Tak właśnie myślą Matt, Edd i Tom... I nikt im się nie dziwi...