Rozdział LVIII

119 14 3
                                    

Kyoko z szerokim uśmiechem na ustach rzuciła się na niebieskowłosego, mocno go przytulając, co ten po chwili odwzajemnił.

- Widzisz? Udało się. Prowadzimy.- powiedziała, czując ogromną ulgę, że jednak im się udało.

Do samego końca nie była pewna, czy któryś z zawodników drużyny przeciwnej nie spróbuje zatrzymać ich wspólnego strzału. Podejrzewała, że Strażnicy byliby w stanie ich powstrzymać, ale Raimowi udało się ich zaskoczyć.

- Jeszcze musimy utrzymać tę przewagę.- przypomniał jej Kazemaru, jednak sam był dobrej myśli. Udowodnili samym sobie, że potrafią wygrać z potęgą Strażników.

- Jasne. Gramy dalej w ten sam sposób: zmieniamy zagrywki.- zwróciła się do zebranych wokół zawodników.- Jak widać, taka strategia doskonale się sprawdza, za krótko grają, żeby odpowiednio szybko zareagować. Najlepiej by było, gdybyśmy zwiększyli przewagę, ale lepiej skupmy się na tym, by nikt więcej nie musiał schodzić z boiska.

Pozostała ósemka pokiwała głowami, a uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Brunetka sama bez przerwy się uśmiechała, co chwila zerkając w stronę trybun. Z tej odległości nie widziała twarzy ojca, ale nadal tu był, a to oznaczało, że jest zadowolony i widzi sens w dalszym oglądaniu starcia. Brunetka była coraz szczęśliwsza, jeśli wygrają, ojciec na pewno zobaczy, jak się rozwinęła i będzie z niej dumny. Może zmieni swoje nastawienie i przestanie przytakiwać wszystkiemu co powie Aiko. A kobieta nie będzie mogła dłużej czepiać się o treningi i wszczynać z tego powodu awantur.

Znowu rozległ się gwizdek, Strażnicy ponownie ruszyli w kierunku bramki Raimona. Prowadzący piłkę pomocnik musiał się jednak zatrzymać, gdy drogę zagrodził mu Someoka.

- Nie zatrzymuj się!- ryknął na niego Tatsuya.- Biegnij i każdego kto ci stanie na drodze po prostu zniszcz!

Zarówno zawodnik Strażników jak i napastników Raimona spojrzeli zaskoczeni na blondyna, na którego twarzy po raz pierwszy nie było widać tego wiecznego uśmieszku, wyrażającego zupełne lekceważenie drużyny przeciwnej. Kapitan Strażników wściekły patrzył kolejno na swoich zawodników, a ci po chwili pokiwali głowami.

Przez czas treningu pod okiem Kageyamy, dowiedzieli się, że jeśli nie spełnią jego wymagań, ten wyrzuci ich z drużyny, a oni sami stracą szansę na zaistnienie w szkole w czymś poza nauką. Zresztą dyrektor znacząco pomagał tym, którzy reprezentowali szkołę w drużynie piłkarskiej, z kolei nikt nie wiedział, co się stanie, gdy cię z tej drużyny wyrzucą. Możliwe, że mężczyzna po prostu wyrzuci ich ze szkoły, ma ku temu podstawy, bowiem wszyscy gracze zaczęli się znacznie gorzej uczyć. Nie zamierzali tego sprawdzać, więc teraz z pełną determinacją ruszyli na zawodników Raimona.

Może brakowało im techniki, strategii czy chociażby talentu, ale nie można im było zarzucić braku siły. Każdy z nich zyskał wprost niewyobrażalną moc w zaskakująco krótkim czasie. I wszyscy bez wyjątków potrafili z niej skorzystać, by po prostu przebić się do bramki przeciwników.

- "Świetny Wiatr"!- krzyknął stojący naprzeciw Someoki pomocnik

Wokół napastnika Raimona zawirowało niewielkie tornado, wrzucając go w powietrze. Pomocnik Strażników od razu ruszył dalej, podając do kolejnego zawodnika. Niczym niepowstrzymana fala, Strażnicy z każdą chwilą zbliżali się do bramki Raimona i nikt nie był w stanie ich zatrzymać. Połowa z graczy na boisku leżała już na ziemi, a reszta usilnie starała się odebrać piłkę rywalom.

Momentalnie zniknęła cała nadzieja, jaka w nich wstąpiła po ponownym zdobyciu przewagi, teraz ze wszystkich sił walczyli, by obronić tę przewagę, ale ich wysiłki były bezskuteczne. Kyoko już dawno wycofała się z ataku, by pomóc w zatrzymaniu Strażników, jednak na niewiele się to zdało. Drużyną Kageyamy parła przed siebie, nawet na chwilę nie zwalniając.

W końcu, kilkanaście metrów od bramki, piłka została przekazana do Tatsuyi, który spojrzał, znów z pewnością siebie, na stojącą kilka metrów przed nim brunetkę, do której teraz dołączył niebieskowłosy obrońca.

- Może teraz zobaczysz, jak bez sensu są wasze wysiłki. Nawet teraz, nie widzicie pełni naszych możliwości. Będzie jeszcze gorzej.- powiedział.

Kyoko nie odezwała się ani słowem, ale gdyby jej spojrzenie mogło zabijać, Tatsuya od kilku minut leżałby martwy. Niebieskooka niczego nie nawidziła tak bardzo, jak lekceważenia przeciwników. Nie chodziło jej o świadomość, że jest się lepszym pod niektórymi względami, wręcz popierała znajomość własnych możliwości. Ale ewidentne ignorowanie umiejętności przeciwnika, pomieszane z przekonaniem o własnej doskonałości, działało jej na nerwy jak nic innego. Teraz jej gniew potęgował fakt, że wiedziała, iż blondyn mówi prawdę. Będzie jeszcze gorzej. A ona nie miała pomysłu, jak temu zaradzić.

Chłopak wyskoczył do góry, a na jego plecach pojawiły się ogromne skrzydła.

- "Oczyszczający Płomień"!- krzyknął, a piłka z jeszcze większą niż dotychczas mocą popędziła do bramki, po drodze zwalając z nóg Kyoko i Kazemaru.

- "Biała Gwi..."!- Naoki nawet nie zdążył przywołać swojego hissatsu, gdy futbolówka uderzyła w niego z całą swoją ogromną mocą i wrzuciła białowłosego do bramki jak szmacianą lalkę.

Na stadionie zapanowała głucha cisza, którą przerwał dopiero gwizdek, oznajmiający zdobycie kolejnego punktu przez Strażników.

~~~

Kyoko podniosła się z ziemi, krzywiąc się z bólu. Spojrzała w stronę niebieskowłosego, który również wstał, jednak z cichym okrzykiem bólu. Teraz chłopak stał, starając się w miarę możliwości odciążyć lewą nogę.

- Ichirouta, wszystko w porządku?- zapytała z niepokojem.

- Tak.- chłopak uśmiechnął się lekko, ale w momencie, gdy chciał do niej podejść, oczy mu się zaszkliły i gdyby nie niebieskooka, runąłby na ziemię.

Brunetka spojrzała w kierunku Naokiego, który chwiejnie podniósł się z murawy, po czym przeniosła wzrok na resztę zespołu. Przygryzła wargę, widząc jak ci mimo uciążliwego bólu starają się ustach na nogach.

Spojrzała w stronę trenera, który właśnie zarządzał zmianę dwójki zawodników. Kazemaru i Max odprowadzani przez Kyoko i Someokę zeszli z boiska.

Ichinose wrócił na boisko, dzięki czemu Raimon grało w ósemkę a nie w siódemkę, choć w tej chwili ciężko było stwierdzić, czy zrobi to jakąkolwiek różnicę. Strażnicy dosłownie ich rozgromili. Znowu. I czeka ich jeszcze więcej tego typu akcji.

Kyoko spojrzała na trybuny, gdzie Aiko żywo gestykulowała, co chwila wskazując na boisko, w miejsce gdzie stała brunetka. Niebieskooka wręcz słyszała jej słowa, gdy ta mówiła jej ojcu, że powinni stąd iść. Kyoko poczuła, że zaczynają ją piec powieki. Szybko się otrząsnęła i z powrotem zwróciła wzrok na boisko.

Będzie musiała się w pełni skupić, jeśli Raimon ma jeszcze w jakiś sposób wygrać ten mecz.

Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz