Nagle Cassandra doznała olśnienia.
-Pamiętam.
Jedno słowo spowodowało, ze czas stanął w miejscu. Mulciber spojrzał na nią jakby była z innej ziemi.
-Co? -zapytał. Musiał się upewnić ze dobrze słyszy.
-Pamiętam. Wszystko. -upewniła go stanowczo.
-Nadal go...
-Skąd wiesz? -zapytała podejrzanie.
-Domyśliłem się.
-Więc tak. Kocham go. I zamierzam walczyć. O nas. O lepsze jutro. O jego dobro. I żeby był spełniony w tym co robi. A ja będę przy jego boku na dobre i na złe. -podniosła głowę z jego kolan i się wyprostowała. -Gdzie on...
Przerwał jej huk otwieranych drzwi. Do Pokoju Wspólnego wszedł Dołohow.
-Riddle czeka na ciebie na Wieży Astronomicznej. -wyszedł zostawiajac Cas z triumfalnym uśmiechem.
-Życz mi powodzenia.
-Powodzenia? -powiedział niepewnie.
Brunetka wybiegła. Pędziła korytarzami w kierunku Wieży. Nie przejmowała się brakiem powietrza w płucach. Nie może go stracić. Znowu.
Zwolniła na schodach prowadzących na najwyższą wieże. Zaczęła rozmyślać co powiedzieć. Szkoda ze tego wcześniej nie przemyślałam.
-Wszystko pamietam. -powiedzieli jednocześnie gdy Cassandra znalazła się na szczycie.
Podszedł powoli do dziewczyny i przemówił:
-Cassandra, nie chce dla ciebie źle. Chce dla ciebie jak najlepiej. To był zły pomysł wykazywać ci pamięć... -przerwał. -Dzięki tobie zobaczyłem co to miłość. Chociaż urodziłem się pod wpływem amortencji, odczuwam coś na wzór miłości. Chciałbym mieć cię na każdym kroku. Obok. Będę się starał. Ale nie powstrzymasz mnie przez moimi planami. Chce zdobyć świat czarodziejów.
Zapasła cisza. Cassandra nie wiedziała co powiedzieć. Nie spodziewala się tego. Natomiast Tom miał w oczach ból. Najprawdziwszy.
-Tom? -zapytała nieśmiało.
-Jeżeli nie chcesz mnie znać, zrozum...
-Nie. Kocham cię. Chce być przy twoim boku na dobre i na złe. Jeżeli zajdzie potrzeba, pomogę ci we władzy. Pozwól mi...
-Musisz zrozumieć ze to niebezpieczne. Nic nie będzie bezpieczne. Podejmujesz ryzyko wybierając mnie.
-Och, zrozum wreszcie ze na niczym mi tak nie zależy jak na tobie! Mogą mnie nawet zabić, ale ze świadomością ze cię kochałam i byłam zawsze obok!
-Nie pozwolę cię zabić. -podsumował. Zmniejszył odległość między nimi i zamknął brunetkę w szczelnym uścisku. Cas objęła go ramionami w pasie i zaczęła płakać. Ze szczęścia.
-Pokochałam diabła. -zaszlochała. -A nawet nie żałuje.
-Jesteś moją diablicą. -zaśmiał się cicho. -Jedyne czego żałuje to zostawienia ciebie. Z tym wszystkim złym...
-Przestań. Już dawno ci wybaczyłam.
Złapał podbródek dziewczyny i uniósł ku górze. Zapatrzył się w jej oczy, a ona w jego.
Złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Cassandra przeniosła ręce w jego włosy i pogłębiła przyjemność. On złapał jej uda i uniósł, a dziewczyna owinęła nogi wokół jego talii. Pocałunek był taki, jakby już nigdy mieli się nie zobaczyć. Wyrażał tęsknotę i pożądanie.
Wreszcie oderwali się od siebie. On oparł swoje czoło o jej.
***
Cassandra siedziała w przedziale oparta głową o ramie Toma. On spokojnie czytał książkę i bawił się jej włosami. Naprzeciwko siedział Mulciber jedzący czekoladowe żaby.
-Jakieś plany po Hogwarcie? -zapytał z pełnymi ustami.
-Bardzo dobrze znasz moje plany. Nowy to zapewnić bezpieczeństwo diablicy. -oznajmił Riddle czytając dalej książkę.
-A ty Cas?
-Ja? Przede wszystkim muszę się wyprowadzić... Może jakiś nowy horkruks... Pewnie będę pomagać Tomowi. -skwitowała.
-Wyprowadź się do mnie.
Mulciber zakrztusił się żabą.
-Byłoby idealnie, ale gdzie? -zapytała podnosząc się z jego ramienia.
-Riddle Manor. -odpowiedział Tom jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Ee... co? -zapytali jednocześnie Cas i Mulciber.
-R-I-D-D-L-E M-A-N-O-R. -oderwał wzrok od książki spojrzał na nich wyczekująco.
-Jesteś pewn... -zaczęła Cassandra.
-Jestem pewny. -przerwał stanowczo. -Myśle ze idealnie się spełni będąc NASZYM mieszkaniem. -dodał dając nacisk na słowo ,,naszym''.
-Przecież... tam mieszkał twój ojciec... Chcesz tam wrócić? -zapytała niepewnie brunetka.
-Z tobą tam wrócę. Jest na tyle duży, ze mógłyby tam być spotkania i tym podobne. -powrócił do czytania.
-Mogę mieszkać z wami?
Cassandra wybuchła śmiechem. Mogła przysiąc, ze Tom się uśmiechnął. Mulciber miał kamienną minę.
-Pod warunkiem ze będziesz bawić. -odpowiedział brunet z nutką rozbawienia.
Teraz to Mulciber wybuchł śmiechem a Cassandra zrobiła kamienną minę.
-Ciebie czy mnie? -zapytała po zastanowieniu.
Pokręcił głową z widocznym uśmiechem i nie odezwał się do końca drogi.
Teraz już tylko epilog.
CZYTASZ
Magia Czasu || Tom Riddle
Fanfiction,,-To teraz posłuchaj co TY ze mną zrobiłeś! Idąc za Tobą zgubiłam siebie! Nie mogłam spać po tym jak zabiłam tego chłopaka... To wszystko przez ciebie! [...] -Sama chciałaś się pozbyć tych szlam. -Nie przerywaj mi kretynie! Chciałam, ale troche del...