four

171 25 9
                                    

- Tak, dokładnie. - mruknął chłopak - Nie mam żadnego lepszego zajęcia, tylko śledzenie cię.

- Domyśliłam się. - prychnęłam.

- W ogóle, jak ci na imię? - zapytała się Veronica, jednak nie było dane odpowiedzieć chłopakowi.

- Gunnarsen! - przerwał mu głos jakiegoś chłopaka stojącego około trzydzieści metrów za nastolatkiem.

- Co chcesz!? - chłopak „śledzący" mnie odwrócił się w stronę nastolatka za nim.

- Chwila chwila, Gunnarsen?! - wkurzyłam się.

To ten Gunnarsen?! Martinus Gunnarsen, który zniszczył całkowicie Bena?!

O tak, zemsta czeka.

Nastolatek pobiegł w stronę Gunnarsena, jednak zanim znalazł się obok niego, ja zdążyłam podejść do niego i dać mu pożądnie z liścia.

- A masz skurwysynu! Przez ciebie Ben oszalał! Nie myśl, że ujdzie ci to łatwo! - czułam, że moje serce zaczęło bić coraz mocniej z powodu wielkiego gniewu.

- Kurwa, co ty robisz kobieto?! - Gunnarsen podniósł rękę, aby mnie wystraszyć.

Nastolatek, który wołał Martinusa znalazł się obok nas, a Veronica stała w ciszy. Najprawdopodobniej zatkało ją.

- Martinus, nie ujdzie ci to gładko! - wykrzyczałam.

- Japierdole, ale ja nie jestem Martinus!

- Upsi... - Veronica w końcu postanowiła się odezwać.

- O kurwa. - powiedziałam po czym popatrzyłam na tego drugiego chłopaka.

Był podobny do tego całego innego Gunnarsena.

- Więc... Przepraszam? - odparłam.

- No powiedzmy, że wybaczam. Nie mam innego wyścia chyba. - prychnął Gunnarsen.

- Ej chwila, więc kto ty jesteś w końcu? - Veronica podeszła koło nas. - No i... - zwróciła się do nieznajomego nastolatka - ... no i ty?

- Ja, ja jestem Marcus Gunnarsen, a TO jest Martinus Gunnarsen, mój bliźniak. - powiedział i dorzucił szepcząc: Niestety.

- O KURWAAA MAM CIE TY DRANIU! - wykrzyczałam na chyba cały korytarz.

Podeszłam już do prawdziwego Martinusa i klask! Plaskacz poleciał, aż jego policzek stał się czerwony. Od razu złapał się za bolące miejsce.

- Zapytam grzecznie. - diler odezwał się ironicznie. - C z e m u?

Nie wytrzymałam. Przyszpiliłam brązowookiego do ściany. Między naszymi ciałami był dosłownie jeden milimetr przerwy. Popatrzyłam mu się głęboko w oczy, a on zagryzł wargę.

- KURWA PO TAKIM CZYMŚ ŚMIESZ SIE NAWET PYTAĆ CZEMU?! TY SKURWYSYNU PIERDOLONY MOJEGO PRZYJACIELA ZNISZCZYŁEŚ!!! PO PROSTU KURWA ZNISZCZYŁEŚ!

Po wykrzyczeniu tych słów byłam z siebie dumna, że mogłam mu to wykrzyczeć w twarz.

Martinus tylko lekko przewrócił oczami a potem nasze ciała zamieniły się. A mianowicie, to ja byłam przy ścianie, a on mnie przyciskał swoim gorącym ciałem.

- Słuchaj kochanie. - zaczął grzecznie - Ty mi tu nie krzycz, dobrze? Jestem dilerem i taka moja praca skarbie.

- KURWA JA CI DAM „SKARBIE"! - próbowałam wyrwać się ze ścisku Martinusa jednak na marne.

Marcus oraz Veronica patrzyli się na nas przerażonym wzrokiem.

- Idźcie! - warknął Martinus i popatrzył się w ich stronę.

Marcus z moją przyjaciółką jednak nie drgnęli. Vee tylko się przestraszyła i patrzyła się w podłogę.

- Mówiłem coś?! - krzyknął, tym razem głośniej diler, po czym obydwaj poszli w stronę schodów i zeszli z nich.

„Haha, tchórze." - pomyślałam.

- No, więc co teraz zrobisz? Myślisz, że się ciebie boję? - prychnęłam.

- Oj kochanie... Niedługo będziesz mnie pragnąć. - powiedział poruszając brwiami jednoznacznie.

Po tych wypowiedzianych przez niego słowach, Martinus pocałował mnie.

Oblizał moje wargi, aby dotrzymać dostęp do mojej buzi. Po kilku sekundach, niestety, udało mu się to. Jego język bawił się moim, a ja nie mogłam w żaden sposób tego przerwać.

Listen To My Heart | Marcus GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz