Rozdział 2

72 4 0
                                    

-Rozi!- podbiegłam do przyjaciółki zostawiając zamówienie klienta na podłodze. Chrzanić to!

-Nic mi nie jest. Spokojnie Lila.- Rozalia oprzytomniała.

-Wystraszyłaś nas.- odezwał się Tomek

-Czyli mi się nie śniło.- poklepała najpierw jego po policzku, potem uszczypnęła się w ramię.

Odsunęłam ją od siatkarza i podałam szklankę wody. Rozalii bardzo dobrze rozmawiało się z moim gościem, więc ja wróciłam do pracy. Przyjaciółka po zrobieniu zdjęcia i  zabraniu podpisu wróciła do siebie. Tomek jednak postanowił zostać, bardzo mnie to zdziwiło.

- Już myślałem, że nigdy nie skończysz tej pracy.- odezwał się Tomek gdy wyszłam z lokalu.

-O Tomek, wystraszyłam się.- uśmiechnęłam się do chłopaka.

-Przepraszam. Nie chciałem, myślałem że będzie ci mi... - zmieszał się

-Przestań! - przerwałam mu- nawet nie wiesz jak jest mi miło, że za mną zaczekałeś. Nawet Rozalia się zanudziła i poszła, a ty zostałeś.- zarumieniłam się.

- Ta dzisiejsza kawa niezbyt wypaliła. Byłaś tak zapracowana, że nawet nie zauważyłaś, że wyszedłem udzielać wywiadu. Jeszcze nigdy tak się nie spieszyłem jak dziś.- zaśmialiśmy się równocześnie. Bardzo miło nam się rozmawiało. Chłopak odprowadził mnie aż do mojego mieszkania.

- Może wpadniesz na herbatę i ciastko?- zaproponowałam chłopakowi 

- Przepraszam, ale nie tym razem. Trener będzie się pytał dlaczego wywiad taki długi.- chwycił się za tył swojej głowy, nie wiedząc co zrobić z rękoma.- Ale będę miał pretekst żeby wpaść do ciebie następnym razem.

-Zapraszam i dziękuję za dzisiejsze popołudnie.- przytuliłam chłopaka.- przepraszam mnie powinnam- zmieszałam się. To był impuls, i chyba nie żałuje.

-Nie przepraszaj- Tomek zbliżył się do mnie i szepnął do ucha- podasz mi swój numer telefonu?

nie spodziewałam się że chłopak  tak na mnie działa. Gdy się przybliżył nogi się pode mną ugięły.Przez całą noc nie mogłam spać.  Kolejne dni mijały monotonnie, nic się nie działo nie licząc kilku bójek pod lokalem, w którym pracowałam. Zastanawiałam się czy przypadkiem nie pomyliłam cyferek w moim numerze, bo Tomek nie odzywał się od tamtej chwili. Pewnie zapomniał o mnie. Trudno. Musiałam skoncentrować się na czymś innym, dlatego pracowałam dłużej niż zwykle, Rozalia zauważyła, że coś się dzieje, ale jak na razie nie zapytała mnie o co chodzi. Na obiad wpadała codziennie bez wyjątku. Nie licząc niedzieli, bo wtedy to ona robiła obiady. 

-Dobra mów o co chodzi- patrzyła na mnie wyczekująco

- Nie rozumiem? Przecież wszystko w najlepszym porządku.- skłamałam. Liczyłam na to że nie zauważy. Myliłam się, wyczuła, że coś kręcę . Powiedziałam jej jak było od początku do końca, a ona tylko mnie przytuliła i powiedziała, że zadzwoni, albo przyjdzie. Jaaaasne Rozalia jak zwykle niepoprawna optymistka. Chociaż w głębi duszy wierzyłam, że tak będzie. Nie miałam pojęcia dlaczego cały czas o nim myślę. To było silniejsze ode mnie. Miałam nadzieję że to mi minie.


Przypadek? Nie sądzę.Where stories live. Discover now