Rozdział 9 Dawna samotność.

58 5 3
                                    

Ink pov.
Więc...stało się, nie czuję już nic. Bez moich farbek, które dawały mi emocje nie potrafię być nawet przerażony całą tą sytuacją.

Error pov.
Może ja już pójdę, nie chcę mieć w końcu problemów zacząłem się cicho skradać, miałem zamiar otworzyć po cichu portal- lecz się odezwał-
Error..

Zapadła cisza- nie powiem lekko się stresuje,dziwnie to wypowiedział, mniejsza..- czuję go na karku egh.

-chwycił ramię, po raz kolejny tracę widoczność przez swoją fobię, oczywiście odskoczyłem zdala od jego dłoni, dalej stojąc tyłem.

-Musisz mi pomóc..

-Co-O!? powiedziałem wściekły chHyB-Ba śniSz!

-odwróciłem się- obużony

-Wyglądał wręcz potfornie, z tego co udało mi się zauważyć, nie posiadał tych gówien w oczach, jak zazwyczaj. Raczej były puste..

-jego farby? teraz to jedna plama, było trzeba mnie nie zaczepiać. Nie przyglądałem się zbyt długo oczywiście nie mogłem już na niego patrzeć.

Ink- więc muszę odzyskać farby, którę mi zniszczyłeś...

-N-Iie mAm z-Amiaruu cI POMAgać leP-iej wezwij TEgo swo-JEgo żałOsnegO przyjaciela.

chciałbym ale.. - w tej samej chwili, Ink chwycił dłoń Errora-
C-Holera! pusZczaj!!- ścisnął ją bardzo MOCNO, BYŁA DOSŁOWNIE NA SKRAJU ZŁAMANIA SIĘ.

- zrobiło by się bardzo przykro zresztą.. nie tylko mi, lecz

PARU TYSIACĄ LUDZKICH ISTNIEŃ, STRACIĆ MILIONY WSZECHŚWIATÓW NA RZECZ WYKONANIA RZEŹI, CAŁEJ W TWOIM WYKONANIU!

-puścił mnie T-to było okropne kto by pomysłał że potrafi być inny EGH..groźny, ledwo mi to przeszło przez gardło, mówiąc to o takiej osobie. Zwykle jest tylko "tym uradowanym i żałosnym" to było dość nie przyjemne.

..zapłaci mi jeszcze za to!

-Słuchaj, nie będę Cię prosił..ERROR- ink uśmiechając się nerwowo dokończył- Error To Jak? układzik?

-lepiej niech sp**rdala z tym sztucznym uśmieszkiem, nie chce z nim dłużej rozmawiać.

-N-iEch Ci BĘdzie..- że też musiałem się zgodzić.

-AlE tErAz da-jj mI sp-oKÓój- otworzyłem w końcu portal, szybko zerkłem na ink'a-szuja!
widocznie dalej go bawi!!

-DESTRUKCJA TO GRZECH PRZYAJACIELU~

-mam go już dosyć!..jeszcze chwila i bym go po prostu walnął, w te jego okropną gębę!!.. Na pewno nie będę tam spał, muszę sobię znaleść miejscówkę do spania..

-wróciłem na swój kamień w outertale-nigdy nie zniszczę tego miejsca, jest po prostu piękne.Odpocznę tu chwilę i pomyślę..

...

-dobrym pomysłem było by przyjść do Geno, chwila znając mojego brata, będzie się marwił, ale w tej sytuacji. Przecież tutaj nie zostanę, drugi brat nie wkracza w grę!

- tak samo odrażający jak IN-NKK!- wkurzony wzruszyłem popiół z ziemi, przelatujący nad przepaścią, aż w ułamkach sekund został wciągnięty pod wysepkę- interesujące miejsce do bitwy... - nacieszyłem się widokiem w ostatnich spędzonych chwilach.

-Ten d*bil pewnie dalej siedzi w pustkę- nie znoszę że musimy mieszkać w jednej przesteni..Ale nie bardzo mogę na to cokolwiek poradzić.. najchętniej zniszczył bym jakieś uniwersum ale...

-N-Nie mam zamiaru spotkać tej wydmuszki- późno już.. no cóż pora odwiedzić brata ..trochę czasu go już nie widziałem, dawno nie rozmawialiśmy o jego,
stanie zdrowia.

___________________________________

ᴄʀᴏꜱꜱ x ɪɴᴋ [Zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz