Rozdział 13

782 54 2
                                    

Po świętach wszystko wróciło do normy-Londyn znów stał się nudny i monotonny, a ja z powrotem zajęłam się odgrywaniem maskotki mojego ojca. W skrócie-robiłam maślane oczy do wszystkich jego współpracowników.

No może nie do wszystkich.

Przy Mycrofcie nie musiałam. Po prostu to nie było potrzebne. Zresztą on i tak twierdził, że makijaż wcale nie dodaje mi uroku.
Szczerze mówiąc bardzo mnie to dziwiło.

On uważał, że tylko puste laski ukrywają się pod stosem tapety.

W sumie zawsze, gdy siadałam rano przy toaletce te słowa dźwięczały mi w uszach i nie chciały przestać. Może to dlatego, gdy zobaczył mnie mój brat, ledwo mnie poznał.

Pojechałam do Francji nie tylko po to, żeby spotkać się z Georgem. Uwielbiałam podróże, a Paryż był po prostu miastem marzeń.
Na dodatek moja przyjaciółka ze szkoły pracowała w jednym z paryskich butików. Wszystkie te okoliczności skłoniły mnie do kupienia biletu.

Podróż minęła mi szybko i gdy wreszcie wysiadłam z samolotu, od razu rzuciłam się bratu na szyję.

-Aileen?! O Boże, ledwo cię poznałem!-powiedział po angielsku, ale wciąż z francuskim akcentem.

-George...A już myślałam, że powiesz coś miłego...-zaśmiałam się.

-To było miłe. Wyglądasz naprawdę...hm, świetnie. Skąd ta zmiana?

-To długa historia-stwierdziłam i machnęłam ręką-Idziemy?

Blondyn doprowadził mnie do samochodu i wpakował moje bagaże do bagażnika.

George mieszkał w kamienicy, bardzo blisko Wieży Eiffla i miał bardzo przytulne mieszkanie. To był kolejny powód dla którego uwielbiałam tu przyjeżdżać.

-Jak tam życie w Londynie? Jak tata?-spytał mój brat, gdy odjeżdżaliśmy z lotniska.

-W porządku. Chociaż ostatnio chyba przesadza z pracą. Nawet w święta pojechał, chociaż miał wolne. Nie rozumiem tego, Georgie-stwierdziłam.

Nie skłamałam. Naprawdę nie wiedziałam czemu ojciec tak bardzo przejmuje się tą całą robotą. Była ważna, ale chyba nie ważniejsza od rodziny.

-Przecież on zawsze taki był. Myślisz, że po mamie jesteś taka nadgorliwa?

-Nie jestem nadgorliwa-burknęłam w stronę brata, krzyżując ręce.

On tylko przewrócił oczami.

-No, dobra, a co tam u ciebie?-spytałam po chwili i przyciszyłam lekko radio.

-Po staremu. Praca, dom, praca, dom.

-Dwa razy wymieniłeś słowo dom. Dla kogo nagle zacząłeś sprzątać?-spytałam, przeszywając George'a spojrzeniem.

-Tak mi się powiedziało-odparł szybko.

-Masz kogoś?

-O to samo mógłbym spytać ciebie, Aileen-mruknął złośliwie-Pewnie nawet nic nie próbowałaś. Jesteś jak tata-praca, praca, dokumenty, praca.

-A gdyby to był ktoś z pracy?

George odwrócił gwałtownie głowę, ale zareagował na mój krzyk i wyhamował, unikając stłuczki.

-Zwariowałeś?!-krzyknęłam.

-Próbowałaś? Nie wierzę!

Uśmiechnęłam się i oznajmiłam:

-To był świetny podryw, Georgie. I tak-próbowałam. Ale w końcu nic z tego nie wyszło.

Zasadniczo powiedziałam prawdę.
Probowałam rozkochać w sobie Mycrofta, a to, że się nie udało to już inna sprawa. Gdyby nie zobaczył mnie wtedy poczochranej, bez makijażu i w pogniecionej piżamie pewnie dalej bym to ciągnęła.

-No tego się nie spodziewałem...-mruknął brat, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko.

Długo czekałam na to, żeby móc znowu pośmiać się i powygłupiać z bratem. No i oczywiście poprzekomarzać. Ta wizyta zapowiadała się cudnie. Słońce, miła atmosfera, piękne miasto...

...i ten jeden przeklęty telefon.

I'm serious, Mr. HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz