Po świętach wszystko wróciło do normy-Londyn znów stał się nudny i monotonny, a ja z powrotem zajęłam się odgrywaniem maskotki mojego ojca. W skrócie-robiłam maślane oczy do wszystkich jego współpracowników.
No może nie do wszystkich.
Przy Mycrofcie nie musiałam. Po prostu to nie było potrzebne. Zresztą on i tak twierdził, że makijaż wcale nie dodaje mi uroku.
Szczerze mówiąc bardzo mnie to dziwiło.On uważał, że tylko puste laski ukrywają się pod stosem tapety.
W sumie zawsze, gdy siadałam rano przy toaletce te słowa dźwięczały mi w uszach i nie chciały przestać. Może to dlatego, gdy zobaczył mnie mój brat, ledwo mnie poznał.
Pojechałam do Francji nie tylko po to, żeby spotkać się z Georgem. Uwielbiałam podróże, a Paryż był po prostu miastem marzeń.
Na dodatek moja przyjaciółka ze szkoły pracowała w jednym z paryskich butików. Wszystkie te okoliczności skłoniły mnie do kupienia biletu.Podróż minęła mi szybko i gdy wreszcie wysiadłam z samolotu, od razu rzuciłam się bratu na szyję.
-Aileen?! O Boże, ledwo cię poznałem!-powiedział po angielsku, ale wciąż z francuskim akcentem.
-George...A już myślałam, że powiesz coś miłego...-zaśmiałam się.
-To było miłe. Wyglądasz naprawdę...hm, świetnie. Skąd ta zmiana?
-To długa historia-stwierdziłam i machnęłam ręką-Idziemy?
Blondyn doprowadził mnie do samochodu i wpakował moje bagaże do bagażnika.
George mieszkał w kamienicy, bardzo blisko Wieży Eiffla i miał bardzo przytulne mieszkanie. To był kolejny powód dla którego uwielbiałam tu przyjeżdżać.
-Jak tam życie w Londynie? Jak tata?-spytał mój brat, gdy odjeżdżaliśmy z lotniska.
-W porządku. Chociaż ostatnio chyba przesadza z pracą. Nawet w święta pojechał, chociaż miał wolne. Nie rozumiem tego, Georgie-stwierdziłam.
Nie skłamałam. Naprawdę nie wiedziałam czemu ojciec tak bardzo przejmuje się tą całą robotą. Była ważna, ale chyba nie ważniejsza od rodziny.
-Przecież on zawsze taki był. Myślisz, że po mamie jesteś taka nadgorliwa?
-Nie jestem nadgorliwa-burknęłam w stronę brata, krzyżując ręce.
On tylko przewrócił oczami.
-No, dobra, a co tam u ciebie?-spytałam po chwili i przyciszyłam lekko radio.
-Po staremu. Praca, dom, praca, dom.
-Dwa razy wymieniłeś słowo dom. Dla kogo nagle zacząłeś sprzątać?-spytałam, przeszywając George'a spojrzeniem.
-Tak mi się powiedziało-odparł szybko.
-Masz kogoś?
-O to samo mógłbym spytać ciebie, Aileen-mruknął złośliwie-Pewnie nawet nic nie próbowałaś. Jesteś jak tata-praca, praca, dokumenty, praca.
-A gdyby to był ktoś z pracy?
George odwrócił gwałtownie głowę, ale zareagował na mój krzyk i wyhamował, unikając stłuczki.
-Zwariowałeś?!-krzyknęłam.
-Próbowałaś? Nie wierzę!
Uśmiechnęłam się i oznajmiłam:
-To był świetny podryw, Georgie. I tak-próbowałam. Ale w końcu nic z tego nie wyszło.
Zasadniczo powiedziałam prawdę.
Probowałam rozkochać w sobie Mycrofta, a to, że się nie udało to już inna sprawa. Gdyby nie zobaczył mnie wtedy poczochranej, bez makijażu i w pogniecionej piżamie pewnie dalej bym to ciągnęła.-No tego się nie spodziewałem...-mruknął brat, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko.
Długo czekałam na to, żeby móc znowu pośmiać się i powygłupiać z bratem. No i oczywiście poprzekomarzać. Ta wizyta zapowiadała się cudnie. Słońce, miła atmosfera, piękne miasto...
...i ten jeden przeklęty telefon.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanficWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.