Wiem co miałeś na myśli.

22 5 0
                                    

Przez kolejne trzy dni nie wydarzyło się nic specjalnego. Na początku Cassey i Simon, pomimo pierwszych od lat przeprosin dziewczyny, ciągle patrzyli na siebie wilkiem. Później już im przeszło i wróciliśmy do stanu pierwotnego, gdzie co rusz rzucają w siebie kąśliwymi uwagami, żeby skończyć na wspólnym robieniu czegokolwiek.

Była pora lunchu i siedzieliśmy we trójkę przy naszym stoliku obok okna. Cassey zawzięcie stukała coś na telefonie, Simon czytał książke, a ja przerzucałam widelcem sałatke, powtarzając na sprawdzian z hiszpańskiego.

- Finn Parker urządza imprezę w tę sobotę. - rzuciła Cassey. - Idziemy, racja?

- No nie wiem. - mruknęłam nieprzekonana.

- W sumie to dobry powód żeby pogadać z ludźmi. Do nowego wydania, no wiecie. - wtrącił Simon, nie przestając czytać.

- Nie byłam wstawiona od imprezy kończącej wakacje. Już mam syndromy odstawienia. - dziewczyna wyciągnęła przed nami ręcę, udając, że ma drgawki. Przewróciłam oczami.

- W niedziele w końcu mam rodziców w domu, nie chce chodzić przy nich na kacu. - powiedziałam.

- No to będziemy cie pilnować! - ożywiła się blondynka. - Simon będzie cie pilnować. - uściśliła widząc nasze spojrzenia.

- Ej, ja też chciałbym się w końcu porządnie nawalić. - burknął Simon. Cassey roześmiała się.

- To słowo brzmi tak absurdalnie w twoich ustach, że lepiej już więcej go nie wymawiaj.

- Casey, czy ty masz w ogóle pojęcie jak to jest być miłą osobą? - zapytał uszczypliwie.

- Mam. Ale bycie miłą przeszło mi w drugiej klasie po pewnym strasznym incydencie.. - spojrzała w bok i westchnęła.

- Co sie wtedy stało? - zapytałam zdziwiona.

- Poznałam Simona. - odparła i sięgnęła po jego frytkę.

Parsknęłam śmiechem i wstałam, zgarniając swoje rzeczy do torby.

- Hej, gdzie się wybierasz? - rzucił chłopak. Jego mina ewidentnie wskazywała 'nie-zostawiaj-mnie-tu-z-nią'.

- Zaraz mam sprawdzian, muszę zająć najlepsze miejsce z tyłu, bo nienawidze kiedy Thomson gapi mi się w kartkę. - powiedziałam, idąc tyłem.

Odwróciłam się i wtedy ktoś mnie potrącił, a zaraz potem poczułam, jak moja bluzka robi się mokra i przykleja do brzucha. Wypuściłam z siebie powietrze, przykładając ręcę do plamy i spojrzałam w górę.

Alex Green, członek drużyny, który swoim urokiem oczarował już praktycznie każdego, stał przede mną, wyraźnie zakłopotany, z pustą butelką wody. Skrzyżowaliśmy spojrzenia i on uśmiechnął się lekko.

- Wybacz.. uh.

- Charlie. - powiedziałam prędko, zaciskając lekko wargi.

- Tak, właśnie. Naprawdę cię nie zauważyłem. - oznajmił, a mi wcale nie zrobiło się lepiej.

- Taa, bycie niewidzialną ma swoje plusy i minusy. - mruknęłam wkurzona, bo nie podobało mi się, że woda coraz mocniej wsiąkała w materiał.

- Nie to miałem na myśli, ale..

- Wiem co miałeś na myśli. - przerwałam mu.

Chłopak przestąpił z nogi na nogę. Był chyba najmilszym członkiem szkolnej drużyny i można było z nim normalnie pogadać. W prawdzie nie przekonałam się o tym osobiście, bo nasz kontakt rozpoczął i skończył się na tym, że podał mi długopis na angielskim, ale wiedziałam o tym od Cassey.

Destroyed.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz