Rozdział I

470 20 0
                                    

Avenida stała się władczynią Grot Ciemności, co wcale nie zmusiło jej do zmiany swojego zachowania. Całkowicie ignorowała „mądre" głosy, mówiące co i jak powinna robić. Jak zawsze postępowałam według swoich zasad, a jedyną osobą, której słuchała była ona sama oraz ukochany Lucyfer. Jemu jednak nie zależało na „poprawianiu" małżonki. Wolał by była taka jak wtedy gdy ja pokochał. Ku jego radości dzielnie opierała się uczynnym aniołom, nie pozwalając trzymać w ryzach swego szalonego charakteru.

Bywały chwile, gdy całkowicie pochłaniała ją rola przywódczyni upadłych aniołów. Wtedy z całej jej postawy biło dostojeństwo i duma, chociaż to drugie towarzyszyło jej nawet kiedy pakowała się w najróżniejsze tarapaty. Jednakże jednym z talentów dziewczyny była właśnie umiejętność wykaraskania się z każdych kłopotów. Drugi niewątpliwie stanowiła możliwość szybkiego zyskiwania sobie przyjaciół i czyjejś sympatii. W całych Grotach Ciemności nie było istoty, która nie lubiłaby małżonki byłego archanioła, chociaż dalece mijała się z wyobrażeniem dostojnej królowej. Nikt jednak nie miał jej tego za złe. Wystarczył wszak jeden uśmiech, by wszystkie niepochlebne opinie zostały na zawsze zapomniane.

Na samym początku Avenida starała się zachowywać jak spokojna matrona lub też kobieta oczekująca dziecka. Przechadzała się wtedy powoli po Grotach Ciemności, rezygnując ze zwyczajnego, czyli błyskawicznego poruszania się. Zaniechała tego, gdy Lucyfer ją wyśmiał i wręcz poprosił by zachowywała się normalnie, a dziewczyna po wielu pytaniach czy aby na pewno nikt nie będzie miał nic przeciwko naturalnemu dla niej zachowaniu, z ulgą przestała udawać. Wraz z tym do siedziby upadłych aniołów powrócił perlisty śmiech rozlegający się coraz częściej.

Były archanioł martwił się o ukochaną. Pamiętał jak ciężko Nira zniosła poród dziecka zwyczajnego czarnego anioła, jeśli tylko takie istoty można nazywać zwyczajnymi. Teraz natomiast na świat miał przyjść syn byłego archanioła, władcy Grot Ciemności. Sam przed sobą nie chciał się przyznać jak bardzo się boi o życie żony. I tu zbawienna okazała się rozmowa z niepozorną ludzką kobietą, jaką była Tristia. Jako człowiek stawała się niemal niewidoczna. Ginęła w tłumie przepięknych aniołów, chociaż wśród ludzi była uważana za prawdziwą piękność. Jednakże w przeciwieństwie do córki nie posiadała nawet minimalnej anielskiej cząstki w duszy i ciele.

Tristia starała się być jak najmniej widoczna. Cały czas zdawała się przepraszać za swoje istnienie, a już na pewno przebywanie w tak wspaniałym miejscu jak Groty Ciemności. Nie byłoby bowiem człowieka, który znalazłszy się w przypominającej prawdziwy raj rzeczywistości, gdzie nikogo nie dotykały problemu typu w co się ubrać lub skąd wziąć pieniądze. Dla mieszkańców Grot Ciemności nie istniały takie sprawy. Wystarczyło wszak by poszli do aniołów chwały, a od razu otrzymywali wszystkie potrzebne rzeczy. Jedynym za czym mogłaby tęsknić istota wychowana w świecie ludzi były warunki atmosferyczne. Mgła, deszcz, a także słońce nie gościły w siedzibie upadłych aniołów. Wszystko było bowiem starannie planowane i tworzone. Brakowało zatem realizmu, chociaż trawy nikt nie nazwałby martwej. Jednakże nie znajdowały się w niej żadne owady.

Matka Niry czuła się źle z całkiem innego powodu. Nie tęskniła do dawnego domu, gdzie doznała tyle bólu i cierpienia. Wolała przebywać z ukochanym Michałem w bezpiecznym świecie aniołów. No właśnie! Ona nie miała w sobie nic anielskiego. Naturalnie można było tak mówić o jej charakterze iż zachowaniu jakże różnym od Avenidy. Na nieszczęście dla niej nie na tym polegała anielskość. Gdyby tak było, w Grotach Ciemności czułaby się jak w domu. Zamiast tego między innymi mieszkańcami Pół Elizejskich powstawała coraz większa przepaść. W końcu stała się dla wszystkich widoczna, lecz nikt nie potrafił jej pomóc. W świecie ludzi bowiem nie tylko nie była już bezpieczna, lecz także czułaby się jeszcze gorzej bez ukochanego.

Wojna aniołów. T. III - Dziecko nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz