#2 Jedyny sensowny sposób na życie w tym świecie to ten pozbawiony reguł.

9.4K 416 662
                                    

   Oparłam nogi o kierownicę kuląc się w za dużej na siebie bluzie i zaciągnęłam się mocno papierosem.Wydychając powoli trujący dym z płuc czułam jak ulatuje ze mnie stres.Przymknęłam na chwilę oczu czując bul pulsujący w skroniach.

   Obróciłam głowę w jego stronę i wbiłam w niego wzrok.Poplątane i posklejane ciemne kosmyki opadały mu na bladą twarz.Rzęsy rzucały cień na zapadłe policzki ,a z pomiędzy spękanych warg wydobywał się spokojny oddech przez ,który zaparowała część szyby.

   Nie miałam planu,pomysłu niczego tak na dobrą sprawę prócz chęci przejechania przez Szwecką granicę i zaszycia się w przygotowanym domu.Chciałam stracić rachubę czasu,przedawkować kofeinę i zapalić.

   Obserwowałam jak otępiały brunet powoli otwiera oczy.Wbił we mnie wzrok matowych szaro-niebieskich oczu.Siedzieliśmy tak chwilę po prostu wpatrując się w siebie.

-Cześć-chcąc nie chcąc wypuściłam dym w jego stronę uśmiechając się przy tym.

   Zachłysnęłam się powietrzem gdy jego ciało po opanowaniu kaszlu z impetem przygwoździło mnie do fotela.Bioniczna ręka natychmiast unieruchomiłam moje nadgarstki nad głową, a druga sprawnie wyjęła pistolet zza mojego paska.Jednak mimo ciężkiej sytuacji ...

   Nie upuściłam szluga!

-Kim jesteś?-spytał zachrypnięty celując w moją głowę.

-To zabawne że najpierw prosisz o pomoc ,a potem celując mi pistoletem między oczy-powiedziałam czując jego oddech owiewający moją twarz-Jeśli będziesz tak postępował notorycznie wkrótce przestaniesz mieć osoby ,które mógłbyś prosić.

   Nie strzelił.

-Jak mnie nazwałaś?-spytał na chwilę wstrzymując oddech.

-James-spojrzałam na niego przekrzywiając głowę-Nazywasz się James Buchanan Barnes ,tak? Czy nie?-uniosłam brew.

   Jego pewność siebie szlag trafił.Widziałam jak w jego oczach ,które wyrażały złość i determinację pojawiła się krztyna zwątpienia.Jednym prostym stwierdzeniem wybiłam go z rytmu.Pistolet idealnie pasujący do jego ręki nie był już tak pewnie trzymany.

-Z chęcią jeszcze porozmawiam ,ale jesteś ciężki-uśmiechnęłam się na dowód poruszając biodrami-I za chwilę coś przypalę ,a oszczędzę ci zachodu związanego z zabijaniem mnie.

   Nie puszczając broni wstał z moich kolan siadając na swoim pasażera.Oparł się o drzwi obserwując mnie.Wypuściłam powietrze z płuc prostując się i biorąc ostatniego bucha.Wyrzuciłam peta za okno.

-Co o mnie wiesz?-spytał.

-Mordowałeś dla Hydry Zimowy Żołnierzu-powiedziałam opierając się na dłoniach.

   Oblizałam wargi uważnie lustrując jego zachowanie.

-Ty nic nie pamiętasz-stwierdziłam-A jeśli już to strasznie mało.Ile ?

-Ostatnie 24 godziny-odpowiedział.

    Wsunęłam palce we włosy i zaciskając powieki.Próbowałam przetrawić to co powiedział i ocenić czy to prawda.Ale cholera.Jeśli by pamiętał byłabym martwa.

-Zrobimy tak-przekręciłam kluczyki-Pojedziemy do mnie  ,a ja postaram się zdobyć o tobie więcej informacji ,okey?

-Dlaczego miałbym ci ufać?-był nieufny.

-Bo nie masz teraz nikogo prócz mnie-na odpaliłam wybuchając śmiechem.

*****

Przepraszam że tak przynudzam ,ale w następnych rozdziałach akcja powinna się rozkręcić.

Mam nadzieję że wam się podoba.

Destroyed //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz