3; nie będzie kolejnej

1K 61 16
                                    

Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, na co zaczęłam szukać go na ślepo dłonią. Kiedy już w końcu złapałam za coś z kształtem komórki, odebrałam połączenie przykładając ją sobie do ucha.

- Halo? - Wymamrotałam, drugą dłoń wplątując w swoje włosy.

- Anne? Śpisz? - Usłyszałam głos mojego przyjaciela Harry'ego. Przymrużyłam oczy, po chwili przypominając, że umówiliśmy się na kawę, w zasadzie jak w każdą sobotę o 12.

- Cholera. - Mruknęłam do siebie. - Daj mi pięć minut. Zaraz będę gotowa.

- Wpuścisz mnie do środka? Stoję tu już jakiś czas i marznę.

- Już, już. - Otworzyłam oczy chcąc wstać z łóżka, jednak po chwili zauważyłam, że w ogóle nie jestem u siebie w domu.

To jakiś nie śmieszny żart.

Rozejrzałam się po otoczeniu przypominając sobie wczorajszy dzień. Mało pamiętam, jednak wiem, że mam przewalone, w dodatku mam w cholere opiekuńczą matkę. Tak się właśnie mną przejmuje. Pewnie teraz śpi w domu tego taksówkarza.

- Anne?

- Cholera, Harry przyjedź po mnie. - Nerwowo przeczesałam dłonią włosy.

- Gdzie jesteś?

- Nie wiem, uh, znaczy wiem... Harry przyjedź tu szybko, on mnie zabije, na pewno jest jakimś psychopatą!

- Czytasz za dużo kryminałów, Ann. Gdzie jesteś? Podjadę tam.

- Uh... Wiesz gdzie jest ta wielka firma lub jakaś fabryka w naszym mieście? No to centralnie obok, jest wielki, biały, duży dom.

- Zaraz będę. - Dodał na co rozłączyłam, starając się połączyć wszystkie fakty, jak doszło do tego, że tu zostałam na noc. Wsunęłam ramiączka z sukienki z powrotem na swoje miejsce, które swobodnie opadały na moje ramiona. Na szczęście jestem ubrana.
Rozejrzałam się po pokoju. Nie jest brudno, wygląda nawet jakby sprzątał tu już dziś co najmniej kilka godzin. Mój wzrok natrafił na zdjęcia, które pamiętam ze wczoraj, jednak są teraz bardziej widoczne, przez oświetlające je, świato dzienne.

Szybko odwróciłam głowę w stronę drzwi, kiedy usłyszałam z nich ciche odkrząknięcie. Wzdrygnęłam się, kiedy zauważyłam w nich rozbawiaonego bruneta z wodą w jednej ręce, a w drugiej paczką jakiś tabletek, przeciw bólowych jak się spodziewam.

- Masz rację. - Odzywał się po chwili, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.

- Że w sensie w czym, przepraszam bardzo? - Spojrzałam na niego lekko marszcząc brwi.

- Jestem psychopatą i mam zamiar zmusić Cię do mojej chorej miłości do Ciebie, a jeśli mi odmówisz, zamknę Cię w piwnicy albo zabije. - Zaśmiał się kręcąc głową.

Cholera.

Szybko wstałam z materacu, poprawiając sukienkę oraz włosy. Podniosłam torebkę z ziemi zawieszając ją sobie na ramię, spojrzałam na chłopaka. Miał na sobie czarne spodenki z materiału do kolan oraz czarną bluzę zapiętą pod szyje. Przypuszczam, że nie założył koszulki. Bo jaki chłopak chodzi po domu w ubraniach. Gdyby nie było kobiet, pewnie z domu również wychodzili by nago bądź bez jakieś części garderoby. Uniosłam wzrok wyżej na jego twarz. Rzuciły mi się w oczy jego idealnie podkreślone kości policzkowe, a także ten uśmiech, który nie schodził z jego ust. Oczy miał ciemne, co dało się łatwo zauważyć mimo iż stał w drzwiach pokoju, gdzie nie docierały promienie słońca.

Minęłam chłopaka w drzwiach, na co poczułam jego dłoń na moim nadgarstku.

- Hej, już wychodzisz? Przyniosłem Ci wodę.

next to you; shawn mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz