Ich historia zaczęła się od zieleni.
— Hej, Evans, masz ochotę gdzieś...
— Po moim trupie.
Zieleń była spokojem, harmonią, czasem równowagą albo nadzieją, ale akurat jej zieleń nie miała z tym nic wspólnego.
— Wiesz, wolałbym cię żywą.
Dla niego ta zieleń kipiała od czujności, by chwilę później przerodzić się w jaskrawe szaleństwo, rażącą wściekłość, która lada chwila mogła wybuchnąć rozżarzoną bielą.
Nigdy nie wiedział, że zieleń może mieć tyle odcieni.
Potem odkrył czerwień.
— Evans, przecież wiesz, że się nie poddam.
— Nie możesz dręczyć kogoś innego?!
Czerwień falowała, ognista i równie nieustępliwa. Musiał uważać, żeby się nie sparzyć, jednak każdy ogień kiedyś musi zgasnąć.
— Mogę, ale nie chcę.
Ta czerwień miała tylko jeden odcień.
Odcień szansy.
Następny był granat.
— To nie jest granat, te kwiaty są niebieskie.
— Dla mnie są granatowe jak niebo nocą.
— Nie, one są niebieskie, ani trochę nie przypominają nieba w nocy, poeto od siedmiu boleści.
— Och, niech już ci będzie. Ale podobają ci się?
— Ujdą.
Za to jej radość zdecydowania przybrała kolor granatu.
W tamten dzień ubrała róż. Razem przechadzali się po ulicy w zimowe popołudnie. Nie przepadał za tym kolorem, lecz ten go oczarował.
— Do twarzy ci w różowym.
Jej policzki spąsowiały niemal tym samym odcieniem co płaszcz.
— To fiołkowy, daltonisto.
Nie mógł powstrzymać śmiechu.
Ich pierwsza prawdziwa randka stała pod znakiem brązu.
— Tym razem nie możesz mi zarzucić błędu.
— Naprawdę?
— Te czekoladki są jednoznacznie brązowe!
— Jak dla mnie to kakaowy.
— Na Merlina...
Tym razem ona zaczęła się śmiać.
Jego listy zostawiały na palcach ślady czarnego atramentu.
"Wiesz, dzisiaj widziałem pierwszy raz w życiu lisa! Przypominał trochę Ciebie".
"Wiesz, ten brzydki kleks w rogu Twojego listu wygląda jak Twoja twarz!"
Pocałunek błyskał tęczą.
Wybuchem kolorów.
Pachniał radością.
Smakował nowym początkiem.
Iskrzył magią.
I dziki śmiechem Syriusza, kiedy wylał kubeł wody tuż nad ich głowami.
Z zielonejczerwieni i brązowejczerni powstała zielonaczerń.
Barwa wspólnej nadziei.
Gdy zamknęli oczy, zabrakło kolorów.
Pozostała sama niewzruszona jasność.
Lecz tym razem mieli całą wieczność, żeby wspólnie nadać jej odcień.
CZYTASZ
W spektrum kolorów ⚡ HP
FanfictionIch życie naznaczone było barwami. Miniaturka powstała gdzieś w 2014, podczas mojej fazy na ckliwe historie.