11.

1.6K 138 75
                                    

Thomas:
Pozytywem było to, że z moim bratem pewnie zobaczymy się dopiero jutro, ma posrane godziny pracy, bo jest kardiologiem i w każdej chwili może mu coś wypaść.

Jestem mu wdzięczny, że mnie przywozi i zawozi, czasami się specjalnie wyrywa z pracy, bo mieszkamy na uboczu, jednak mimo to wkurza mnie to, że jest taki samolubny.

Wszedłem na uczelnię i odechciało mi się zajęć. Weszliśmy do sali na wykład z organizmów wodnych, jak zawsze usiadłem z tyłu sam. Przez mojego brata popadałem w paranoję, że ktoś może odkryć mój sekret więc wolałem się izolować od ludzi i nie zwracać na siebie większej uwagi.

Wykład się zaczął, a ja doznałem miłego uczucia gdy wyjąłem wykłady, które Dylan pisał i okazały się identyczne z tym co wykładowca wyświetla na rzutniku. Miał bardzo ładne pismo, wszystko zanotowano czytelnie i starannie. Trochę głupio, że nic nie chciał za te notatki a mi jedynie udało się mu wcisnąć kawę. Zapłaciłbym za te notatki, ale on przecież nie weźmie pieniędzy. Mam nadzieję, że nie narzuciłem mu się z tym spotkaniem dzisiaj i nie odpisał mi tylko z grzeczności.

O godzinie czternastej spotkaliśmy się przed wejściem na uczelnię.

- Ty też skończyłeś o czternastej? -spytałem.

- Ja to jeszcze mam ćwiczenia i wykład, ale nie idę - powiedział.

- Było powiedzieć, spotkalibyśmy się kiedy indziej - powiedziałem i zrobiło mi się głupio.

- Wolę iść z tobą. Zawsze na wszystkim jestem, więc nic się nie stanie - powiedział i puścił mi oczko.

- Jestem głodny i to bardzo - powiedział.

- Ja też, możemy coś zjeść.

Podjęliśmy decyzję, że pojedziemy po coś do KFC, wzięliśmy coś na wynos, bo Dylan koniecznie chciał mi pokazać jakieś miejsce a nie mieliśmy pomysłu gdzie iść.

- Tak w ogóle wykłady z organizmów wodnych to jest słowo w słowo jak twoje notatki - powiedziałem.

- O, to już nie musisz pisać - odpowiedział i się uśmiechnął, a uśmiech miał cudowny.

- Chciałbym Ci się jakoś odwdzięczyć - powiedziałem cicho.

- Daj spokój, to tylko notatki - odpowiedział.

- Okej... A i ja na dziewiętnastą muszę być w domu - dodałem.

- Podrzucę cię do domu, nie musisz się martwić. Będziesz na którą chcesz  - powiedział.

Dziwne jest to, że nie pyta dlaczego znowu muszę być w domu koło tej godziny, ale to dobrze.

Dojechaliśmy na miejsce, nigdy tu nie byłem. Było to skaliste wzgórze znajdujące się na plaży idealnie oddające urok morza i błękitnego nieba. Na chwilę zaniemówiłem.

- Jak tu jest pięknie - powiedziałem cicho.

- Lubię tu przychodzić - powiedział brunet i usiadł na dużym kamieniu.

Usiadłem obok i zaczęliśmy jeść obiad.

- Serio nigdy tu nie byłem, a nie jest to niby daleko ode mnie - rzekłem po chwili.

- Ja trafiłem przez przypadek, miałem jakiegoś doła i szedłem przez plażę i trafiłem tu - odpowiedział. 

- Fajnie się tu nurkuje, bo szybciej się robi głęboko - powiedział chłopak.

- A ty lubisz nurkować? - spytał po chwili a mi się chciało śmiać, on nawet nie jest świadomy, że każdej nocy wyrasta mi ogon i łuski i mogę pływać tak głęboko, że on sobie nawet nie jest w stanie wyobrazić. I nie wie nawet, że miał ze mną do czynienia w tym drugim wydaniu, bo ja debil podpłynąłem za blisko i wplątałem się w sieć. Tak swoją drogą on mi uratował życie.

O zachodzie słońca [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz