Rozdział 14

7.3K 221 4
                                    

Benita

Sobota

To już dziś.
Nie wiem dlaczego dałam się namówić Lunie żeby Damon jechał z nami nad jezioro. To pewnie przez jej urok i to jak patrzyła na mnie tymi swoimi oczami.
Mimo że mieliśmy już początek września wciąż było ciepło.
Spakowałam do torby nowy strój który kupiłam jak spotkałam się z Loren.
Uwielbiam tą kobietę, ma w sobie tyle pozytywnej energii. Przez całe spotkanie dużo się o niej dowiedziałam. Powiedziałam jej o Lunie, ale nie wydawała się być zaskoczoną tym, że mam dziecko.

Wrzuciłam do torby jeszcze dwie butelki wody, paluszki i kilka jabłek. Później pomyślałam, że powinnam zrobić jeszcze kilka kanapek. To powinno wystarczyć.
Damon powinien tu niedługo być, chciałam jechać moim samochodem, ale on powiedział, że nie wsadzie do tego grata.
Co za drań.
Musieliśmy jechać jego wypasionym samochodem który kosztował pewnie tyle co zrobiła bym w pięćdziesiąt lat albo i więcej.

-Luna co robisz? Za chwilę wychodzimy? - weszłam do salonu i zobaczyłam, że siedzi obok domku dla lalek.

-Już idę mamo-

-Pamiętaj tylko, że nie możesz sama wchodzić do wody bo to jest bardzo nie bezpieczne- za każdym razem jak wybierałyśmy się nad jezioro zwracałam jej na to uwagę. W mediach ciągle mówią o jakimś utonięciu, nie przeżyła bym gdyby to spotkało moją córkę.

Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.

-Chodźmy, to pewnie Damon-

Po drodze chwyciłam torbę leżącą na komodzie i klucze od mieszkania które były obok.
Luna stała już obok Damona, wyglądał gorąco w niebieskich szortach i białej koszulce, jego oczy były zasłonięte ciemnymi okularami. Wyszliśmy na zawnątrz, Damon wziął z mojej ręki torbę i włożył ją do bagażnika.
Luna usiadła z tyłu, upewniłam się, że zapięte pasy i zajęłam miejsce obok Damona.

-Mamusiu a wzięłaś moje kółko do pływania? - zapytała Luna.

-Tak skarbie, mam wszystko co będzie nam potrzebne.

-Jak się masz? - szepnął Damon, jego dłoń gładziła moje nagietka udo.

-Świetnie. Wiesz, że nie musiałeś z nami jechać? -

-Czy sądzisz, że gdybym tego nie chciał to bym tu dzisiaj był? -

-Masz rację, przecież ty nie należysz do osób które robią coś na co nie mają ochoty-

-Widzisz jak dobrze mnie znasz. Słyszałem, że spotkałaś się ostatnio z Loren, jak było? Ona jest niesamowita, prawda? -

-Tak, jest bardzo pozytywną osobą, nie ma szans żeby ktoś jej nie polubił, wybraliśmy się na małe zakupy- przez chwilę zastanawiałam się czy do czegoś między nimi doszło, przecież Loren była piękna.

-Ohh a co takiego kupiłaś? - zapytała niskim głosem.

-Kilka par dżinsów i nowy strój kąpielowy, jest boski-

-Mam nadzieję, nie mogę się doczekać jak go na tobie zobaczę-

-Dzisiaj będziesz miał do tego okazję bo mam go ze sobą- jego oczy się rozświetliły gdy to usłyszał.

Resztę drogi spędziliśmy na miłej rozmowie, zgodziłam się na spotkanie z Hanną, byłam ciekawa czy coś trochę jest podobna do brata.

***

Luna była z Damonem w wodzie, mężczyzna pozwalał jej chlapać się wodą, zanim tam poszli kilkanaście razy mówiłam mu ze Luna nie może odbywać za daleko od brzegu.

Leżałam  a kocu i zajadałam się paluszkami z sezamem.
Niedaleko mnie była młoda para z jak na moje oko dwuletnią dziewczynką. Oboje byli w nią zapatrzeni. Było widać miłość w ich spojrzeniu.

-Kogo tak obserwujesz? - zapytał Damon siadając na kocu, za nim biegła Luna. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszli.

-Ohh nikogo, poprostu trochę się zamysłiłam-chwyciłam paluszka i włożyłam go do buzi.

Nie mogłam pominąć tego jak Damon prezentował się w kąpielówkach. Po jego minę mogłam się domyślić, że wiedział co ze mną robił. Jego usta rozciągneły się w uśmiechu.

-Mamo musisz iść z nami do wody, jest bardzo ciepła-

-Za chwilę kochanie, teraz usiądź i odpocznij trochę- podałam jej butelke wody żeby mogła się napić i kanapkę, Damonowi żuciłam czerwone jabłko. Chwycił je i od razu ugryzł kawałek. Po chwili usiadł obok mnie, jego wzrok błądzi po moim ciele, a mi zrobiło się gorąco i to nie miało nic wspólnego z panującą temperaturą.

-Dlaczego nie weszłaś z nami do wody? -

-Chciałam chwilę poleżeć, jak Luna skończy jeść to pójdę z wami, chyba że będziesz chciał zostać tu lub.. -

-Lub co? Dokończ-

-Lub iść wyrwać sobie jakąś kobietę, przecież zauważyłam, że połowa kobiet na plaży pożera cię wzrokiem-

-Jestem tu z wami, nie z nimi. Nigdzie się nie wybieram Benito. Więc nie wymyślaj żadnych bzdur-

-Tak tylko mówię, nie chciałam żebyś myślał, że musisz cały ten czas spędzać z nami-

Dalej nie ciągneliśmy tego tematu, Luna skończyła jeść i poszliśmy do wody.
******

Damon

Wracaliśmy już do miasta, muszę przyznać że spędziliśmy wspólnie miły dzień. Choć muszę przyznać, że przez cały ten czas musiałem powstrzymać się żeby nie położyć rąk na Benicie, wyglądała obłędnie w tym stroju.
Luna była tak zmęczona, że jak tylko ruszyliśmy to od razu zasnęła i teraz słychać  było jej ciche chrapanie. Oboje zaczęliśmy się śmiać jak tylko to usłyszeliśmy.

Po trzydziestu minutach byliśmy już pod mieszkaniem Benity.
Luna wciąż spała. Benita chciała ją wnieść do środka, ale zrobiłem to za nią.
Położyłem ją na łóżku i przykryłem różowym kocem, przez chwilę stałem tam i na nią patrzyłem.
Była tak samo piękna jak jej mama.
Gdy będzie dorosła faceci będą się dobijać do niej drzwiami i oknami.
Wyszedłem z pokoju cicho zamykając drzwi.
Benita siedziała w salonie i popijała coś ze szklanki.

-Nawet się nie obudziła, gdy ją niosłem-

-Była zmęczona po całym dniu nad jeziorem, ty pewnie też jesteś wykończony. Luna dała Ci dzisiaj popalić, nie pozwoliła ci nawet przez chwilę odpocząć-

-Trochę tak, ale podobało mi się to-

-Więc jak, chcesz poznać Hanne? -

-Tak, chcę się przekonać czy jest tak samo uparta jak jej brat-

-Ohh nawet sobie nie wyobrażasz-

Podszedłem do niej bliżej i złączyłem nasze usta. Cały dzień na to czekałem.

-Nawet nie wiesz co dzisiaj ze mną robiłaś mając na sobie ten kawałek materiału przypominający strój, chciałem się na ciebie żucić- przylgnęła bliżej mnie, a z jej ust wydostał się głośny jęk.

-Chyba jednak wiem- odpowiedziała i ponownie załączyła nasze usta
Przeniesliśmy się do sypialni, oboje byliśmy już nadzy.

-Cii skarbie, musisz być cicho- szepnąłem jej do ucha wchodząc w nią do samego końca. Wziąłem do ust jej twarde skutki i zacząłem je gryźć i lizać na zmianę, zacząłem przyspieszać i po chwili oboje doznalismy spełniania. Dałem jej trochę odpocząć i po kilku minutach byłem gotowy na rundę drugą.
Nie mogłem się nią nasycić.
Benita zaczęła krzyczeć, załączyłem nasze usta.

-Musisz być cicho, inaczej przestanę- zwolinłem na chwilę, ale ona nie pozwoliła na to, sama zaczęła się poruszać.

-Będziesz mogła krzyczeć kiedy będziemy sami, teraz musisz być cicho-

Resztę nocy spędziliśmy połączeni ze sobą.
Nie wiem czy ta kobieta kiedyś mi się znudzi.

###
##
#

Nowe życie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz