Złączeni

1.1K 29 29
                                    

W powietrzu unosił się lekko duszący szpitalny zapach, przez szyby wpadały promienie słoneczne jakby chcąc choć trochę rozweselić blondynkę siedzącą na krześle koło łóżka nieprzytomnego bruneta.

-To znowu ja. Kiedyś sądziłeś że pojawiam się wszędzie tam gdzie Ty żeby Cię zaskoczyć a Ty uwielbiasz być zaskakiwany, pamiętasz? To może teraz Ty dla odmiany zaskocz mnie i się obudź. Wszyscy na to czekamy.. Nawet nie wiesz ile masz roboty do nadrobienia jak wrócisz, z rok Ci to zajmie- zaśmiała się cichutko- Brakuje nam Ciebie – kancelarii, Marcinowi nawet Idze... No i wiesz...- mi Ciebie brakuje... nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknię...- dodała łamiącym się głosem

-Nie wiem czy to dobry sposób na obudzenie, jak się dowie że ma nadrobić zaległości w kancelarii to będzie spał do następnej gwiazdki żeby się wymigać- powiedziała kobieta stojąc w drzwiach wejściowych z lekkim uśmiechem

-Iga?! Co Ty tu robisz?- spytała Sylwia zaskoczona i lekko zawstydzona ,tym że złapano ją na chwili słabości

-Nie chciałam żebyś kolejny dzień siedziała sama... - mówiła Iga siadając na krześle po drugiej stronie łóżka

-Ale Iga..- zaczęła mecenas

-Rozmawiałam z Marcinem – przerwała jej Iga delikatnie- Powiedział mi o rozprawie, zresztą podejrzewałam że nie jest z Tobą najlepiej...

-Jest mi na pewno lepiej niż Pawłowi- odpowiedziała się Sylwia krzywiąc się lekko na ten wisielczy żart

-Sylwia- zaczęła Iga biorąc delikatnie blondynkę za rękę- Uwierz mi , doskonale rozumiem co się z Tobą dzieje ale nie możesz zawiesić swojego życia i czekać aż on się obudzi, rozumiesz? Życie toczy się dalej, a on się obudzi ale nie wiadomo kiedy. Miejmy nadzieję że jutro, pojutrze ale co zrobisz jak to będzie trwało miesiące?

-Iga... ja..- zaczęła blondynka po czym wybuchnęła płaczem. Poczuła jak drobne ramiona ją obejmują

-Cii... już ,spokojnie się wypłacz- mówiła Iga przytulając Sylwię- Będzie dobrze, musi być dobrze. Zresztą, Paweł Radecki jest zbyt uparty i się nie podda. Wróci.

-On musi...bo.. ja..on... – dukała blondynka przez łzy

-Powiesz mu, zdążysz, uwierz mi. I ucałować i zmyć głowę za to że tak Cię wystraszył- zaśmiała się cicho Kaszuba

Zdezorientowana Sylwia popatrzyła sięna Igę.

-Ale... skąd Ty wiesz że..

-Nie urodziłam się wczoraj... widać gołym okiem że go kochasz- powiedziała z uśmiechem- Wiem że jest ciężko, ale warto. Wiem co mówię..

-Co masz na myśli?- spytała się zaskoczona blondynka. Widać po niej? Jak? Od kiedy? I pytanie czy ON też widział?

-U mnie powiedzenie do trzech razy sztuka się sprawdziło w stu procentach, ale zanim się zeszliśmy z Marcinem to trochę trwało... Tyle czasu i nerwów straciliśmy- powiedziała melancholijnie- Ale jak już się wreszcie udało... Nie można wymarzyć sobie nic lepszego niż posiadanie kogoś kto Cię kocha tak mocno jak Ty jego. To jest bezcenne...  -Choć nie powiem że ,gdybym ja się nie zdecydowała i ,nie pojechała za nim wtedy ,to pewnie do dziś byśmy wokół siebie chodzili na około- ostatnie zdanie powiedziała z zaczepnym uśmiechem. Popatrzyła na Sylwię, która analizowała to co usłyszała- Przyniosę Ci wody, dobrze? Może się napijesz

-Tak chętnie, dziękuję- odparła cicho

Kiedy Iga była już przy wyjściu Sylwia powiedziała głośniej:

Miłosna śpiączka / Sylwia i PawełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz